ShyBoy
— To jest Samantha — powiedziała, po czym obie pokazały mi zdjęcie Bess, konia Samanthy.
— Być może jest moją wielbicielką — odparłem — ale nie jest bardzo dużą wielbicielką. — Pomyślałem, ze mogła mieć osiem, dziewięć lat. Jak się później dowiedziałem, miała dwanaście.
— Trzy razy przeczytała pańską książkę — poinformowała mnie jej matka.
Samantha, której brakowało kilku cali do pięciu stóp wzrostu, miała bardzo drobne rysy. Chociaż była niska, wydawała się zdrowa, a wrażenie to pogłębiały jeszcze jej różowe, pokryte piegami policzki. Z powodu mojej wady wzroku (widzę, jak już wspomniałem, tylko odcienie szarości) nie mogę powiedzieć, jaki był kolor jej oczu, ale wyobraziłem sobie, ze są niebieskie lub zielone. Tym, co najczęściej potem wspominałem, były błyszczące w nich iskierki. Miała śliczne, białe zęby i nie można ich było nie zauważyć, gdyż bez przerwy się uśmiechała.
Byłem pod wrażeniem jej pogodnego, inteligentnego wyrazu twarzy i poważnego stosunku do zagadnienia. Obiecała mi, że nauczy się
0 koniach wszystkiego, czego zdoła. Powiedziała, że da mi znać, jakie robi postępy, po czym zapytała, czy może mnie objąć i zrobić sobie ze mną zdjęcie.
Ta bezpośrednia, emocjonalna reakcja głęboko mnie poruszyła
1 wiedziałem, ze zawsze będę ją pamiętał, niezależnie od tego, czy się jeszcze kiedyś zobaczymy.
Wiele osób, które spotykam w trakcie moich podróży (Samantha me była tu wyjątkiem), zadaje mi to samo podstawowe pytanie: „Czy każdy może robić to samo, co pan robić" W bardziej konkretnym sformułowaniu brzmi ono tak: „Czy ja mógłbym (mogłabym) robić to samo, co pan robić" Krótko mówiąc, ludzie chcą wiedzieć, czy mogliby zastosować moje metody i sami osiągnąć połączenie.