Nauka szermierki Lekcja tańca Fot. Jerzy Troszczyński
Nauka makijażu
Jestem już drugi rok w szkole aktorskiej i ciągle jednakowo pilnie uczęszczam na wszystkie zajęcia. Tu liczy się przede wszystkim praca. Rzetelna, ciężka praca. Zajęć jest dużo. Na pierwszym roku mieliśmy pantomimę, balet, styl, dykcję, śpiew, grę na flecie - a poza tym zajęcia typu aktorskiego. Na początek małe etiudy, maleńkie niby-role. Każde z tych zajęć -wymagało jeszcze dodatkowych ćwiczeń w domu. Żeby je dobrze opracować, i dnia często nie starczało.
Jak wyglądał mój dzień w szkole? Rano - flet. Wszyscy musimy umieć grać na tym instrumencie - chodzi bowiem o umuzykalnienie, a w naszej grupie tylko ja i Anka uczyłyśmy się muzyki. Ważna jest gimnastyka. Ćwiczyliśmy każdy mięsień, zaczynając od palców, potem dłonie, całe ręce, barki, brzuch, biodra. Małe kółka klatką piersiową, wyciągnięte ręce nad głową, którą z kolei trzeba obracać, jakby była na śrubie. To niby proste, ale jak się uczciwie wszystko wykonuje - gnaty bolą. Jolka ćwiczyła ztakim zapałem, że jej krąg szyi wyskoczył. Chodziła pół roku w kołnierzu usztywniającym.
Pantomima na pierwszym roku jest męcząca, ale mało efektowna. Wyższe lata mają ciekawiej - bo ruch sceniczny. Za to bardzo lubiłam styl. Uczono nas tu, jak wedle dawnego zwyczaju kłaniać się, siadać, spacerować, jak podawano dłoń w XVI, XVII, a jak w XIX wieku.
Naprawdę fajnie to jest wtedy, kiedy się robi jakieś zadanie aktorskie. Na pierwszym roku miałam takie polecenie: trzeba ratować tonącego. Staliśmy z kolegą na korytarzu i omawiali tę scenę. Trzeba to zrobić realistycznie - postanowiliśmy. Rzu-
13