Walter Lticjueur
zen Iowa ne przez Bractwo Muzułmańskie w sprawie terroryzmu: sprzeciwiają się terroryzmowi w niektórych wypadkach, w innych zaś stają w jego obronie. Gdy na początku 2006 roku pojawiła się sprawa duńskich karykatur, członkowie bractwa zaprezentowali wyjątkowo bojownicze nastawienie, nawołując niemal do ogólnoświatowej świętej wojny. Livingstone utrzymywał wtedy, że Qarada-wi jest umiarkowanym głosem postępu.
Muzułmańska Rada Wielkiej Brytanii (MCB) konkurowała z MAB o wpływy w muzułmańskiej społeczności: wywodzi się ona z pakistańskich sekt islamistycznych, podczas gdy w gronie przywódców MAB silniejszy jest element arabski. Jednym z liderów MCB jest lqbal Sacranie, który w 1989 roku, po wybuchu skandalu związanego z wydaniem Szatańskich wersetów Salmana Rushdiego, publicznie ogłosił, że śmierć jest zbyt łagodną karą dla autora. Sacranie otrzymał następnie tytuł szlachecki i jako Sir Iqbal, rzecznik umiarkowanego islamu, został doradcą premiera Tony7ego Blaira. Jednak również wewnątrz MCB zwiększyły się wpływy saudyjskie (Waha-bi), czego rezultatem było utworzenie w 2005 roku Brytyjskiego Forum Muzułmańskiego (British Muslim Forum - BMF). BMF jest raczej pakistańskie niż arabskie w charakterze, dystansuje się od bardziej radykalnych Saudyjczyków i utrzymuje, że reprezentuje większą liczbę meczetów niż pozostałe organizacje.
Brytyjscy muzułmanie podejmowali rozmaite radykalne inicjatywy, łącznie z pomysłem utworzenia własnego parlamentu (Kalim Siddiqi), będącego pierwszym krokiem ku powstaniu separatystycznego państwa muzułmańskiego w Wielkiej Brytanii. Inni bojownicy oświadczyli, że ich walka się nie skończy, dopóki zielona (lub czarna) flaga islamu nie zawiśnie na maszcie nad budynkiem przy Do-wning Street 10, rezydencją premiera. Jeden z przedstawicieli muzułmańskiej wspólnoty domagał się, aby powstały strefy zakazu wstępu, których nawet członek gabinetu nie miałby prawa przekroczyć. W tych samych kręgach brytyjskich muzułmanów przyjmowano ekstremistyczną postawę przy wielu innych okazjach, takich jak palenie powieści Salmana Rushdiego Szatańskie wersety pod koniec lat osiemdziesiątych. Stanowczo sprzeciwiały się one umiarkowanym grupom religijnym, uznawanym za dysydenckie (jak Ahmadiya), które miały własne meczety. Jednak bojownicy ci zdystansowali się od londyńskich ataków terrorystycznych z lipca 2005 roku. W miarę możliwości chcieli pozostać legalną organizacją, otrzymującą rządowe wsparcie, jednocześnie nie odstępując od radykalnych zasad.
Wśród najbardziej radykalnych organizacji są Hizb ut-Tahrir oraz Al-Murabitun, które zostały zdelegalizowane w niemalże wszystkich
Migracje środkowoeuropejskich i europejskich krajach, lecz długo tolerowane były w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu kontynuują działalność, korzystając z rozmaitych kamuflaży. (Rząd Blaira usiłował je zdelegalizować, ale spotkał się ze sprzeciwem ze strony kręgów prawniczych i służb bezpieczeństwa). Hizb ut-Tahrir, co oznacza „partia wyzwolenia" opowiada się za przywróceniem kalifatu; otwarcie nie wyraża poparcia dla przemocy, ale jej członkowie byli zamieszani w ataki terrorystyczne w różnych częściach świata. Przez krytyków w obrębie społeczności muzułmańskiej określona została jako rasistowska i totalitarna, niemniej znalazła popleczników wśród niektórych prominentnych członków brytyjskiej Partii Pracy, takich jak Clare Short, była minister. Niektóre brytyjskie meczety, na przykład w londyńskim Finsbury Park, służące za teren werbunku terrorystów, nie zostały zamknięte, ale znalazły się pod obserwacją władz.
Sytuacja muzułmanów w Wielkiej Brytanii różniła się od tej w innych krajach Europy: nie stanowili większości wśród populacji imi-gracyjnej oraz w odróżnieniu od muzułmanów we Francji i w Niemczech nie tworzyli jednorodnej grupy. Muzułmanie pochodzący z Pakistanu, Bangladeszu i krajów arabskich nie znali wręcz żadnego wspólnego języka poza angielskim. Najważniejsze organizacje, takie jak MCB czy MAB, nie były uznawane przez wszystkich brytyjskich muzułmanów i chociaż rząd zazwyczaj traktował te grupy jako partnerów do dialogu, nie cieszyły się one wielkim autorytetem w łonie własnej społeczności, a już najmniejszym wśród młodszego pokolenia. Ponadto sąsiedzi, z którymi mieli codzienny kontakt i z którymi również dochodziło do napięć, byli najczęściej imigrantami nieislamskimi, na przykład Hindusami, mieszkańcami Indii Zachodnich lub Afrykanami, nie zaś rodowitymi Brytyjczykami. Do konfliktów muzułmanów z tymi sferami ludności dochodziło równie często, jak z białą większością.
Podejście brytyjskich władz tradycyjnie przybierało formę polityki „beztroskiego lekceważenia": dopóki radykalne organizacje muzułmańskie rażąco nie zakłócały porządku publicznego, zostawiano je w spokoju. Zaczęło się to zmieniać po 11 września 2001 roku, po atakach terrorystycznych w Wielkiej Brytanii z 7 lipca 2005 roku oraz atakach planowanych w sierpniu 2006 roku. Brytyjskie władze żywiej zainteresowały się radykalnymi kaznodziejami nawołującymi do mordów: większość utrzymywała się wcześniej z zasiłku socjalnego, podobnie jak ich koledzy we Francji i w Niemczech. Ujawnienie tego przez media podziałało - kilku z nich deportowano z Wielkiej Brytanii, a jeden, Abu Hamza al-Mizri, skazany został w 2006 roku na karę siedmiu lat więzienia. Zasadniczo władze uważały, że nie ist-
67