SCENERIA
Wielka kuchnia, której pula/) i ściany boczne przysłonięte są drąperiami i dekoracjami wyobrażającymi sufit. Ściana tylna przebiega skośnie w głąb sceny od lewej ku prawej. Na ścianie tej po lewej dwie półki z naczyniami miedzianymi, żelaznymi i cynowymi. Półki te są przybrane marszczoną bibułką. Po prawej trzy czUarle wielkiego sklepionego wyjścia z dwojgiem oszklonych drzwi, przez które widać .fontannę z amorkiem, kwitnące krzaki bzu i wierzchołki topól.
Po lewej stronie sceny róg wielkiego pieca kaflowego z kawałkiem okapu. Po prawej widać brzeg stołu jadalnego dla służby, z jasnej sosnyJ i kilka krzeseł.
Piec kuchenny przybrany jest galęźmi brzeziny, podłoga posypaną jałowcem. Na skraju stołu stoi duży słój japomki po korzeniach z kwitnącym bzem.
Lodówka, zlew, umywalka.
Nad drzwiami wielki staromodny dzwonek, na lewo od drzwi wylot tuby akustycznej 18 Krystyna stoi przy kuchni i smaży coś na patelni. Jest w jashej perkalowej sukience i kuchennym fartuchu. Jean, w liberii, wchodzi niosąc parę wysopich butów z ostrogami do jazdy konnej, które stawia na widocznym miejscu
JEAN
Panuę Julię znowu ponosi. Całkiem dziś zbzikowata.
KRYSTYNA
To Jean już wrócił?
JEAN '£
Odprowadziłem hrabiego na stację, a w powrotnej drodze przechodząc kolo stodoły wstąpiłem, żeby się trochę pokręcić. I co widzę, panna tańczy z gajowym. Ale kiedy 'zobaczyła mnie, podbiegła i poprosiła do walca ,.panie wybierają”. A potem tańczyła ze mną tego walca tak, że... jeszcze nigdy mi się coś podobnego nie przytrafiło. To wariatka!
łB wylot luby akustycznej — urządzenia do rozmów wewnątrz domu, poprzedzającego telefony, cienka rura metalowa.
KRYSTYNA
Zawsze była zwariowana, ale nigdy jeszcze nie szalała tak jak przez ostatnie dwa tygodnie, odkąd rozbiły się te zaręczyny.
JEAN
Uhm! Ale jak to. właściwie było? To przecież taki elegancki facet, choć może i nie bogaty. Ech! Oni mają takie fumy!
Siada przy stole, na samym skraju
W każdym razie to bardzo dziwne, że panna, hm, Woli zostać w domu ze służbą niż wyjechać z ojcem do krewnych, prawda?
KRYSTYNA
Pewnie trochę się wstydzi po tym skandalu z narzeczonym.
JEAN
Możliwe! Ale to był w każdym razie chłop co się zowie! Czy ty wiesz, Krystyno, jak to się odbyło? Widziałem na własne oczy, choć udawałem, że nic nie widzę.
KRYSTYNA
Jean to widział?
JEAN
Uhm! Raz wieczorem byli oboje na podwórzu i panna go, jak to ona mówi — tresowała. Wiesz, na czym to polegało? Kazała mu skakać przez szpicrutę, tak jak się każe psu. Przeskoczył dwa razy, a za trzecim wydarł jej szpicrutę z ręki, połamał na drobne kawałki i poszedł.
KRYSTYNA
A więc to tak było? Co też Jean opowiada!
JEAN
Właśnie, tak to wyglądało! Ale nie masz dla mnie czegoś dobrego do zjedzenia?