202 Ocalenie przez muzykę
Druzgocący dynamizm dzieł Beethovena, wrażeni uporczywego dążenia i niezaspokojenia wiązać się m właśnie z tym stanem rzeczy: z jednej strony określa ne ludzkie uczucia, które chce się przekazać, z dru«l giej ekspresyjność formy doświadczana do granic wyj trzymałości — i pomimo to niezdolna do ujęcia tych*! że uczuć. Toteż treść tej muzyki pozostała „nie wy-| powiedzianą tajemnicą Mistrza (...) Robi on na na»\ wrażenie człowieka, który mógłby nam coś powiedzieć! Co —- tego jednak wyraźnie określić nie umiał”* Wreszcie rodzi się w nim pragnienie, by „przemówić mową nie zważającą na muzyczny układ, lecz trzy-sj maną na pasku poetycznej woli, a która właśnie w mu^ zyce wypowiedzieć się nie może z wyrazistością poe*| zji. Przeważną część dzieł Beethovena z tej epoki] uważać musimy za mimowolne usiłowanie Mistrza,; by stworzyć mowę dla swych pragnień, toteż często wydają się nam szkicami do obrazów, w których Mistrz jest ze sobą w zgodzie co do przedmiotu, lecz nie co do jego zrozumiałego układu”.1 2
Wagner w swym poczuciu uczył się właśnie na* przypadku Beethovena, wydawało mu się, że znalazł u niego własny problem i na przykładzie jego wiel-i kości i błędów pogłębił świadomość własnego zadania, omijając już wszelkie rafy. Odczytajmy więc jeszcze „jeden, niezwykle znamienny wywód: „Przejście od J wzrastającego w nieskończoność napięcia nastroju tę * sknoty do radosnego zadowolenia może tylko wtedy mieć miejsce, gdy tęsknota znajdzie ujście w jakimś przedmiocie. Ale przedmiot ten t— w przeciwieństwie; do charakteru bezbrzeżnej tęsknoty — musi być czymś konkretnym, dokładnie moralnie i zmysłowo dającym llę pojąć. W takim przedmiocie znajdzie jednak rnu-lyku absolutna całkiem określone granice. Przenigdy, Rfc jakichś dowolnych założeń, nie przedstawi nain" Kna muzyka określonego moralnie i zmysłowo" "człowieka. _W swym” wzrastającym napięciu pozostanie KMwsze tylko"*'uyruiri e m. - Występuje”ona“w orsza-B^czyiiu moralnego, ale nie jako sam czyn. Może gromadzić wokół siebie uczucie i nastroje, ale nie z koniecznością jeden nastrój wyprowadzać k drugiego, brak jej moralnego aktu woli. Ikkiż nie dający się naśladować kunszt wykazał Beet-E)yen w symfonii c-rnoll, aby wyprowadzić swój okręt Ił oceanu pieskończonej tęsknoty do przystani spełnie-jpt, Zdołał wyraz swej muzyki wznieść prawie do moralnej decyzji, ale nie mógł wyrazić jej samej”.7
Wysiłkiem muzyki, aby wyjść poza muzykę, była mfiiwiąta Symfonia (nie Fidelio, na którym zaciążyła Hplna konwencja opery). W Dziewiątej muzyka sama, spontanicznie, jakby dla samej siebie nieoczeki-Knie, a w rezultacie naturalnego dążenia, robi krok W kierunku słowa. Z nieokreślonego wzburzenia orkiestry wyłania się ludzki wizerunek — konkretne Mymienig. określona wola moralna — głos człowieku, symbol osobowości- Dopiero w tym momencie mu-Hylca uzyskała rzeczywiste celowe nakierowanie (a nie tylko fikcyjne, wywołane grą podnieconej wyobraźni), forma stała się uzasadniona. Na sprowokowane przez Kanta pytanie: jak przywrócić muzykę kulturze, jak Włączyć ją w całość świadomego i etycznego życia, Warner odjpowiada: połączyć j ą zje słowem, ale w spo-ftb całkiem nowy, niż" to dotychczas praktykowano'.
Słowo to jednostkowość, wolność, prawo moralne,
Cyt. wg S. Kołaczkowski:' R. Wagner jako twórca i teo-i fi tyk dramatu, Warszawa 1931, s. 40.
Ibidem, s. 62—63.
Ibidem, s. 61.