262 Gatunki wypowiedzi w analizie stylistyczne)
Z przemodlenia obrazu ksiądz Marian Morga zrozumiał, że przedstawiony został człowiek. Syn Boży, Jezus Chrystus, pokazany został jako człowiek. Istotą rzeczy jest przemienienie, a nie twarze i nie sylwetki. Przemienienie ludzkie: z brzydoty w piękno, ze zła w dobro.
- Pan profesor pokazał rzeczywistość - mówi ksiądz. - Piękno jest w wymowie obrazu.
Kobieta za parkanem milczy długo. Tak się stało, że o swoim grzechu, bo niechęć do obrazu nazywa grzechem, opowiada niewłaściwej osobie. Łazy były w niej zbyt długo, więc parkan musi wystarczyć za konfesjonał.
- W zeszłym roku, krótko po Bożym Narodzeniu, byłam w mieście (w Wieluniu). Zajrzałam do kościoła, żeby obejrzeć szopkę noworoczną -* opowiada. - Było dużo ludzi, dużo światła. Muzyka, spokój. I tak pięknie. Jakiś mały chłopczyk, może trzyletni, przeszedł pod barierką i założył nagiej Dziecinie na główkę swoją czapkę.
Złościli się, kiedy Pan Duda chodził po wsi i robił zdjęcia. Me chcieli zdjęć, bo spocony człowiek jest spocony, zmęczony - zmęczony, a odpoczywający przed domem też nie jest piękny.
- Jeżeli Eliasz i Mojżesz na tym obrazie, a może i Pan Jezus, mają nasze twarze, nasze ręce i nogi, to jakże nam się do nich modlić® — zastanawia się starszy pan z rowerem. - To tak jakbyśmy my sami byli w ołtarzu? - niepokoi się i w jego głosie jest rozpacz. — Do siebie mielibyśmy się modlić?
- Człowiek jest zawsze piękny - mówi ksiądz. Mówi również, że stał się wrogiem wszelkich wyborów najpiękniejszych i najnajpiękniejszych mężczyzn i kobiet. Wyborów według cech fizycznych. Człowiek jest zawsze piękny
Bolesław Wypych jest starcem. Był kiedyś woźnym w toporowskiej szkole.
- Pan Duda dał obraz ludziom - mówi. — Miejsce mu się podobało, tak, ale obraz dał ludziom. Bo dobrze się z nimi czuł. Chodził tu wszędzie, niczego się nie bał. A ludzie z nim rozmawiali, bo tutaj nie ma wysokich i wyższych.
Obraz? — zastanawia się Bolesław Wypych. — Niczego bym w nim nie zmienił.
Stanisław Hałas również nie jest młody Jest emerytowanym dyrektorem szkoły.
- Pewnie, że chcielibyśmy żeby nasi święci byli piękni, dostojni, uwzniośleni, pozłoceni - wyznaje Ą a ten obraz taki nie jest. Postacie są pokoślawione, pokurczone. Byli tacy, którzy mówili, że sprofanowane.
Dzisiaj Stanisław Hałas mówi, że nie wolno spłycić ani jednego momentu na tym obrazie, bo jest to Przemienienie Pańskie, które sobie uświadomił Jerzy Duda-Gracz. Lecz stary dyrektor wcale nie od razu pogodził się z prawem artysty do przedstawiania własnych wizji.
- Ja sobie to inaczej wyobrażałem!!! — mówi.
Powoli jednak odkrył, że jeszcze inaczej wyobrażał sobie Przemienienie jego sąsiad, inaczej ksiądz, a pewnie i sam papież ma swoje widzenie. Pomyślał więc, czy Pan Duda czegoś „nie nadwerężył”. Przeczytał ewangelię Mateusza, potem jeszcze raz. I jeszcze przesyłabizował. I co?
- Tam nie ma opisu, jak oni wyglądali. Jest tylko relacja, co zobaczyli — mówi.
Ostatecznie w akceptacji dzieła pomogło mu zgoła inne wydarzenie. Usiłował kiedyś zrozumieć pewien wiersz, zaledwie pięciowersowy. Zdumiał się, gdy zrozumiał, ile w marnych pięciu linijkach jest treści, kiedy znaczenie utworu wytłumaczył mu znawca poezji.
-Gdyby jeden z nas powiedział: „Tu trzeba domalować koronę”, a drugi: „Tu trzeba płaszcz”, a trzeci by dodał coś jeszcze, byłoby niedobrze. Gdyby obraz chciał poprawić sam artysta, na pewno byłoby to potrzebne — konkretyzuje swoje myśli Stanisław Hałas. - Ten obraz jest ukończony.
Według szacunków wartość obrazu równa jest cenie budynku kościoła.
Ksiądz Marian Morga nie zamyka kościoła. Do Toporowa wciąż przychodzą i przyjeżdżają ludzie pragnący zobaczyć Przemienienie. Ksiądz nie zamyka też plebanii. Otwarty jest „salon” (jadalnia), łazienki, natryski, wszystkie zakamarki. Właściwie nie bardzo wiadomo, czy jest tu gdzieś prywatny kąt księdza Morgi. Plebania huczy rozmowami,- "• śmiechem i pachnie jedzeniem. Na poddaszu ksiądz pośpiesżnie urządził noclegownię, bo zbyt wielu było ludzi, którzy chcieli tu odpocząć.
Kościołem, plebanią, kuchnią, przybyszami, wreszcie samym księdzem opiekują się parafianie Kobiety gotujące obiad nie pytają, dlaczego samotny kapłan ma dziś na obiedzie w „salonie” dziesięć osób. Jutro Może ich być więcej.
- Myślałam o tym chłopczyku. Dziecko zawsze najprościej i najlepiej wie, co trzeba zrobić - opowiada kobieta za parkanem. - Krótko potem, w niedzielę, jestem w naszym kościele na mszy i patrzę na podniesienie. Idę oczami w górę za kielichem, który podnosi ksiądz, a tam nogi Jezusa na obrazie, a dalej Jego twarz smutna, bolesna, w złotej aureoli i już nie z tego świata^TakieLjjtej 'nóżki chudzieńkie, dobry Jezu”, myślę. I w plącz. Cisza W kościele, ludzie klęczą, głowy schylone, a ja płaczę.
. Mądry ksiądz, ria bocznych ścianach ołtarza powiesił dwa zwyczajne, tradycyjne ’ obrazy. W tym dobrego Jezusa Miłosiernego.
- Jak- chcę się naprawdę wymodlić, ale tak naprawdę, to sobie tam idę i tam patrzy wszy, klęczę — mówi starszy pan z rowerem.
Ksiądz Morga konstatuje zmiany, jakie zaszły na wsi, odkąd do Toporową przyjeżdżają obcy. Przede wszystkim koSół jest sprzątany nie raz, a dwa razy w tygodniu.
- ... i mniej naszych ludzi stoi przed sklepem i pokazuje swoje ułomności - mówi ostrożnie kapłan. Oznacza to, że na wsi rzadko można spotkać pijanego człowieka. Ksiądz mówi też, że ludzie w Topęrowie żyją sakramentem.
Wieś przeżywa migracje. Odchodzą ci, których za Wartę wygania nędza, a wracają ci, którzy odeszli stąd 15 i 20 lat temu.
- Wracają doświadczeni - mówi ksiądz.
Wracają ze Śląska, znad morza, z Polski, ze świata. Ze Szwajcarii wrócił prezes tamtejszej Polonii. To oni budują się. Są. I już tu będą. Starzy rolnicy nie budują nic.
- Co tu jest? — zastanawia się Stanisław Hałas. - Warta dziko krążąca. 1 obraz. Jesteśmy parafią wdowiego grosza.
Stary człowiek mówi, że Jerzy Duda-Gracz dał im duchowość. Wzbogacił ich, chociaż nikomu się nie polepszyło.
- Syn poszedł mi do ziemi. Miał tylko 44 lata - opuszcza głowę stary woźny — a ty żyj z « człowieku. Ot, co się zmieniło.
- Pan Duda chciał, żebyśmy w myśleniu o Bogu i o sobie przeszli samych siebie -mówi kobieta zza parkanu. - Nie wiem, czy wiedział, że będziemy się z tym zmagać do dzisiaj, że obraz musimy odkrywać i rozumieć po kawałku, że jest nam z tym ciężko.
' :yH|§tr, Jakub i Jan widzieli, jak Chrystusa okrywa biały obłok. Widzieli, jak obok Pana pokazał się Mojżesz i Eliasz. Widzieli i nie zrozumieli.