thdbebre iryrw> im
2. Być aobą to rządzić ćff prawdą
ir mmw W MmW tą 0*0 <nnHir yw^ni t /wi«iwn<nft Mv prttjowtm tą Joba mm normatyw ma pramdy Oteba łmdiJin w tnjdjm a
Jem maocorym htiadkiam pnrjleto od Jał" da
od .1 jut prmidttmit dobra’' da „pmrnbbomttm Opdbii I Wobrc uduj ntetywUlolei eryŁa )*ka/Uoiofla.
I Joba a«U <9« Mtf« puma awMa iddrgo doeboduma prmadp. ma mott potattamić oaoby bat opornia Stmtab mtpe manto ona ta twa aactobw tadanśa potrtabf mamb
atonia norm morabtośei nioby w tan tpoadb pnyotmtpf Mr
prmadtbtości tmmltd
M. Wajiflt. Ornat lam
Refleksję naszą nać człowiekiem rozpoczęliśmy od stwierdzenia, te byt tobą znaczy przekraczać siebie w stronę prawdy. Znaczy 10. te być sobą 10 uzależniać się od prawdy. Uznaliśmy to stwierdzenie za oczywiste.
Ze stwierdzeniem tym zdaje się jednak kłócić inne. równie oczywiste, wedłof którego być sobą to być wolnym. Ale być wolnym to przecież zależeć od samego siebie.
Czy więc w poszukiwania odpowiedzi na pytanie, co znaczy być sobą. nie napotykamy nieprzekraczalnej sporu? Czyi jalrteć od prawdy" i ^zależeć od siebie" to nie trski, które się wzajemnie uchylaj ąf
Tak oto pytanie o to - co znaczy być sobą. spotyka się z pytaniem o 10 - co co znaczy być wolnym, by wyrazić się wspólnie w pytaniu o a I o* s Doefc wolności do prawdy lub — innymi słowy - o stosunek w o In o i c i jako samo-zaletnoścl człowieka do jego zależności od prawdy. Czyżby to miała być nieprzekraczalna aporia? Trzeba pytać znowu, co mówi o tym doświadczenie.
zarazem ja sam się nią — poznając ją I osaczam. Ona w i ą i e. owszem, lecz wląte mnie zawsze
Stwierdzając jakąkolwiek prawdę, poczynając od spraw tak pozornie błahych, jak stwierdzenie barwy tej oto kartki papieru czy sumy liczb 2 + 2 w 4. Ole mogę wobec niej zachować neutralności, nie mogę jej nie uznać za prawdę. Swoim własnym aktem poznania tej prawdy uznaję ją za prawdę. 1 lak prawda mnie wląte. jakby osacza. Lecz to
mnie
11 D
ko, gdy ja sam się nią - mym aktem j «J poznania i w i ą t ę. Sam siebie - niąf - wiąię. Sam przez siebie
^ - nią - wiąany. Wiątąc się prawdą, ja sam przeciet nadal • i« t C “ *ią — siebie pracz siebie, sam w dalszym pgi ndefauam się od siebie, azatetniając się od ■ risdy. Sam jej odzie lam głosu i sam uznaje przez (o jej H za adHn mmc glos. Owszem, za swój własny w jej sprawie glos. Czy jesi to gio* zniewalający? Wystarczy pomyśleć ja próbę": czy przeciwieństwo pomni* prawdy byłoby wyzwalające?
Zatem: .jaleteć od samego siebie** nic wykłóć za - co najmniej — „uza-Irtaiać się od prawdy**. JdyĆ sobą" może znaczyć i jedno, i drugie. Czy tyko tyle?
Pozwólmy doświadczeniu wypowiedzieć się do koóca.
Trzeba ta mianowicie zwrócić uwagę na to, it odkąd stwierdziwszy daną prawdę sam ją swym własnym aktem poznania za prawdę uznałem, odtąd sam webie i swoją wolność postawiłem w matni prawdy. Odtąd nie «o|c potwierdzić samego siebie inaczej, jak tylko potwierdzając aktem wolnego wyboru prawdę uznaną jut uprzednio przeze mnie własnym aktem poouaia. Stawką jest tu jut bowiem nie tylko sama prawda, lecz takie a ja •mb moje «być" albo .jtie być" samym sobą. Nie mogę odtąd sprzeniewierzyć się uznanej przez siebie samego prawdzie — nie sprzeniewierzając się przez to samemu sobie. Nie mogę zlekcewalyć aktem wyboru poznanej przez siebie prawdy, nie dokonując przez to rozłamu w samym sobie, sięgającego głębi własnego „Ja". Oto bowiem me własne „ja", to samo przeciet. które jako podmiot poznania opowiada się — przejmując rolę naocznego świadka — po stronie poznanej prawdy, zaprzecza samemu sobie wypierając się — jako podmiot wolnego wyboru — uznanej przez siebie prawdy! Trudno pomyśleć bardziej absurdalne i zarazem bardziej samoniszczące utycie własnej wolności.
Człowiek mole. niestety, utyć swej wolności w ten sposób: utyć Jej przeciw samemu sobie. Czy takie utycie wolności zasługuje jeszcze na nazwę aktu wolności? Trzeba tu zapewne mieć na uwadze, czy akt wyboru w tym przypadku nie jest aktem poddania się wolnego podmiotu mocom, dla których decyduje się on na sprzeniewierzenie się prawdzie i na idące z nim w parze samozakłamanie, niosące z sobą samobójcze rozbicie Jego totsamości. Wydaje się. te I tego powodu naletatoby takie utycie swej wolności nazwać akrem samoznicwolenia i uznać je za akt dobrowolnej rezygnacji z wolności. Za akt „ucieczki od wolności". Akt ten jest przeciet nadal aktem wolności, aktem wyboru, aktem potwierdzającym. te człowiek nie musi wybrać tego. co wybrać powinien, te człowiek notę nie wybrać tego. co wybrać powinien: prawdy. Oraz