100 Katarzyna Glaralo
li/ę wykonaną pr/c/ KR Ki I od 5 września do 6 października 2000 r. w „Mon,. I toringu publicystycznych audycji wyborczych w I VP SA", to dopełnia ora I obrazu .stronniczości TVP, Niektóre badunc audycje (głównie •/tygodnik Wybór- I czy Jedynki" pr. I) wzbudziły zastrzelenia co do sposobu „przedstawieniapro- I gramów i stanowisk 11 kandydatów w węzłowych sprawach publicznych"1* Cy- I taty pochodzące zarówno z programów, jak i wypowiedzi kandydatów, odczyty, i wane przez dziennikarzy, robiły wrażenie wyrwanych z kontekstu i przybierały l |H>staó sloganów wyborczych. Forma, w jakiej były przedstawiane, nie pozwali- I ła zrealizować podstawowych zadań audycji, c/.yli zapoznać wyborców z progą. I mami kandydatów oraz konfrontować te programy / opiniami ekspertów. Ponad- I to wielokrotnie można było odnieść wrażenie, że najważniejszym celem całego § cyklu nie było komentowanie propozycji kandydatów, ale wymiana poglądów I czy opinii ekspertów na tematy mujące jedynie luźny związek z wyborami pre- [ zydenckimi19.
Te dane świadczyły nie tylko o stronniczości TVP, ale i coraz lepszym zro- | zumieniu przez aktorów politycznych roli, jaką odgrywają media w kształtowi- [ niu wizerunku i prowadzeniu działań public relations (abstrahując od moralnego wymiaru tych zabiegów). Stąd z ich strony tak duża presja na telewizję ■-starali się mieć jak najlepszy dostęp do niej i wpływ. Świadczył o tym casus kolejnych I prezesów TVP SA. Każdy z nich wzbudzał kontrowersje - toczyły się spory, ji- I kie ugrupowania polityczne prezentują. Najpierw dotyczyły one W. Walendzia* [ ka, który reprezentował ugrupowania prawicowe, potem (od 1996 r.) R. Miazka, uważanego za reprezentanta rządzącej ówcześnie koalicji SLD-PSL, któremu I zarzuca się największe upolitycznienie TVP, co kontynuował R. Kwiatkowski (od 1998 do 2004 r.) - otwarcie sympatyzujący z A. Kwaśniewskim i SLD.
Jeszcze jedną przyczyną opisywanej sytuacji w telewizji publicznej jest na-siłająca się we wszystkich mediach chęć zawłaszczenia przywództwa opinii, co I łączy się z pojęciem agenda-settlng (porządku dnia): producenci, nadawcy deey- | dują o tym, jakie wydarzenia są danego dnia najważniejsze i godne uwagi, a ja- i kie można pominąć. Odbiorcy nie mają wpływu na to, co jest pokazywane i jak | zostało sfilmowane, ale otrzymują wybrane informacje i nabierają przekonania t o ich znaczeniu, co staje się potem dla nich tematem dyskusji. Niebagatelne zna- 1 czenie będzie miała w tym przypadku konkurencja w ofercie komunikacyjnej, | różnice między mediami, percepcja i poziom wiedzy odbiorców, zmiana w po- | strzeganiu ważności danego tematu, np. wg TVP to Kwaśniewski był najwaźniej- I szym kandydatem, a najwięksi konkurenci: Olechowski i Krzaklewski, byli mar- | ginalizowani. Tak więc media, mając swoją wizję rzeczywistości, nie narzucają odbiorcom tego, co mają myśleć, lecz to, o czym mają myśleć.
,9Zob. omówienie monitoringu publicystycznych audycji wyborczych w TVP SA ■
8. Ociepka (red.), Public ntlalions w teorii Ipraktyce. Wyd. UWr, Wrocław 2002.1.1. «**
,w Monitoring publicystycznych audycji wyborczych w TVP SA. strona główna KJUUT. op ‘
Funkcję „porządku dnia" można również pr/ypieać coraz większej obton^
•ici kampanii wyborczych w mediach. Informacje o iktor/z politycznym uy j|. go programie są przez nadawców wybierane i upowszechniane (/wtat/c/e w programach miot macyjnych), by otrzymali je odbiorcy, którzy mc mogą /<-. sUiiczyć w danym wydarzeniu lub nie oglądają programów wyborczych. W ta-kim przypadku aktorzy sceny politycznej maja większą azan*ę dotarcia do wyborców. Dlatego też „porządek dnia" „wpływa na charakter współczesnej prze ilr/,cni politycznej"1, a dziennikarze występują w roli liderów opinii publicznej wpływają na opinie i przekonania innych oraz na odbiór przekazu2.
Wpływ afómjaa-Mflin% zauważają również politycy i „pomagają” telewizji w walce o widza. W ten apoaób zyskują możliwość bezpłatnej reklamy i aarru do* starczają materiału dla niej użytecznego -- „produkują" wydarzenia, które pozwolą im zaistnieć w mediach. D. Booratin określił to zjawisko mianem produkowania pscudowydarzeń (pseudo-events). Pisał, że nie aą autentyczne, jednak takie się stają ponieważ ktoś je zaplanował, uknuł lub pobudził. Są planowane do natychmiastowej emisji lub odtworzenia, chociaż relacje czasowe są zazwyczaj nieprawdziwe3. Dlatego aktorzy polityczni przywiązują coraz większą wagę do wywiadów, relacji z konwencji wyborczych czy „przecieków” Starają atę stws-rzać sytuacje, które „dobrze wyglądają" w telewizji lub aą dla niej specjalnie spreparowane, np. w kampanii 2000 r. wszyscy liczący się kandydaci, oprócz organizowania konwencji wyborczych, wizytowali szkoły, szpitale, uczestniczy' li w różnych uroczystościach, co miało promować i przybliżać kandydata wybór' córa. Te pseudo wy darzen ia zawsze były zaaranżowane dla wygody mediów (czas, miejsce), bo ich sukces zależy od tego, jak obszernie będą relacjonowane
Jak wspomniano na wstępie, w przypadku kampanii prezydenckich możliwość popełnienia błędów w zakresie komunikowania jest większa ntż w przypadku kampanii parlamentarnych. Wynika to z tego, że skupiają się one na konkretnym kandydacie. Nie da się rozproszyć działań składających się na strategię kampanii na wielu aktorów politycznych, a uwaga wyborców bardziej skupia się na jednym kandydacie niż całym ugrupowaniu, które reprezentuje. Taki stopień komplikacji sprawia, że pojawia się potrzeba zatrudniania fachowców i wyspę-
B. Dobek-Oatrowaka, Mediatysacja polityki - rola mediów elektronicznych, (w:) W Datek (rod.), Radio i telewizja. Informacja, kultura, polityka, Wyd. Uniwersytetu Śląskiego. Katowice 2000. a. 77.
T. Goban-Kias, op. cit.4 a. 118.
B. McNair, Wprowadzenie do komunikowania politycznego, Wyd. Naukowe WSNHiD. Fo-zaa6 1998.«. 62.