56 II. bZ I UKA bClilMICZNA I WYROBNIC IWO bU.NIC/NI
o a panu wewnętrzny, odpowiedzią Iny za przeżywanie, ale także
0 aparat zewnętrzny, cielesny, we właściwy sposob pokazujący elekt twórcze) pracy uczucia w y k o n a u i e.
Na tę pracę wielki wpływ wywiera podświadomość. Jeśli chodzi o tworzenie postaci, to z podświadomością nie może równać się żadna, choćby i najkunsztowniejsza technika aktorska, mimo że w zadtilaniu rości sobie pretensje do wyższości.
Na ostatnich dwóch lekcjach jak najogólniej zasygnalizowałem państwu, na czym polega nasza sztuka przeżywania — zakończył Arkad i j Nikolajcwicz.
- Wierzymy i z praktyki dobrze wiemy, że tylko laka sztuka sceniczna, nasycona prawdziwymi, naturalnymi przeżyciami czlowie-ku-aktóra, może przekazać z całym artyzmem bogactwo i najsubtelniejsze odcienie życia wewnętrznego postaci. Tylko laka sztuka może całkowicie porwać widza, zmusić go, by nie tylko rozumiał, ale przede wszystkim przeżywał Wszystko, en dzieje się na stenie, powiększyć jego doświadczenie wewnętrzne, pozostawić w mm ślady, których nie zdoła zatrzeć czas.
Oprócz lego jednak — i to jest też nader ważne podstawy twórczości i prawa natury, na których opiera się nasza sztuka, t lun nią aktorów przed wykolejeniem. Kio wie, z jakimi reżyserami i w jakich teatrach przyjdzie państwu pracować? Wcale nie wszędzie
1 nie wszyscy respektują w twórczości wymagania natury. W większości wypadków są one ordynarnie gwałcone, a to zawsze spycha aktora na złą drogę. Jeśli zgłębią państwo prawa twórczej natury i będą wiedzieć, gdzie kończy się prawdziwa sztuka, to nie pobłądzą państwo, a jeśli już błąd zostanie popełniony, to zawsze się państwo zorientują i będą mogli go naprawić. Natomiast bez mocnych podstaw, które może dać sztuka przeżywania kierująca się prawami natury aktorskiej, pogubią się państwo i utracą niezbędną busolę.
Właśnie dlatego uważam, że wszyscy bez wyjątku aktorzy wszystkich kierunków powinni opanować podstawy naszej sztuki przeżywania. ()d tego każdy powinien zaczynać naukę w szkole aktorskiej.
lak, lak, to akurat to, do czego dążę z całego serca! — zawołałem w uniesieniu. - lak się cieszę, że udało mi się. choćby częściowo, osiągnąć na pokazowym spektaklu główny cel naszej sztuki przeżywania.
— Niech pan się za wcześnie nie zapala — ostudzi! mój zapal Torcow. - Bo jeszcze się pan zdąży mocno rozczarować. Niech pan nie miesza prawdziwej sztuki przeżywania z tym, co pokazał pan w całej scenie na spektaklu.
- A cóż ja takiego pokazałem? — pytałem niczym przestępca przed wysłuchaniem wyroku.
— Już mówiłem, że w całej zagranej przez pana scenie było tylko kilka szczęśliwych chwil autentycznego przeżywania, które zbliżyły pa-na t Ił» i l.i.szr j s/iiik i. Wziąłem je |uki> j uv.ykl.ul, zęby panu i innym uczniom wytłumaczył' le podstawy naszego kierunku sztuki, o których właśnie mówimy. C a> zas się tyczy całej sceny Otella i J agon a, to w żaden sposób nie można jej uznać za sztukę przezywania.
A za co w lakun raził’."
Za lak zwaną g r ę h e h e c I) a m i określił Arkadij Nikolajewił/.
- (a> to jest? spytałem, tracac grunt |>od nogami.
Przy takim wykonaniu - ciągnął lbreow - w niektórych momentach aktorzy niespodziewanie wznoszą się na wyżyny artyzmu i wstrząsają słuchaczami. Wówczas przeżywają albo tworzą w natchnieniu, im|)rowizując. Ale czy pot railiby pan, czy ma pan dość sil duchowych i lizycznych, żeby zagrać wszystkie pięć olbrzymich aktów Otellu z takim samym zapałem, z jakim przypadkowo zagrał pan na spektaklu pokazowym jedną krótką scenkę „Jagonic, krwi"?