Poza wymienionymi ośrodkami prawdziwie ważne są jeszcze - ze względu na zakres prowadzonych tam prac, albo obecność w nich oddanych swej specja-lizacji teatrologów - jeszcze trzy inne. Przede wszystkim Wrocław, w którym działa czJowiek-imAytucja, Janusz Degler. Najlepszy w święcie znawca Wrtka-eego, redaktor kdkutomowej antologii Wprowadzenie do nauki o teatrze, wielo* letni prorektor wrocławskiej filii krakowskiej PWST, doradca widu ludzi teatru, życzliwy (i wymagający zarazem) krytyk • odgrywa w środowisku role w dc* wua sposób podobną do lej, jaką pełnił przez lata Zbigniew Raszewski
i analiz współczesnych, witych spektakli; Ople I „milka, ŻL lakfc Małgorzaty Sugiery, która niedawno ogłosił* drukiem Jcrztgo Grzcgorzewaklcgo; zajmuje się nadto leoriij teatru, Oalalak ° ^ z Plcśnlarowiczem, zaintejowata opracowanie I druk nowej aertf niezwyldc użytecznej dydaktycznie: Wielkie dzielą teatralne; tom tytuł Mity teatru XX wieku. Od Stanisławskiego do Kantora (Kraków Vr? Krakow»ko*kalowjckj zespół (B. Marcsz, A. Marszałek, M. Azydfcnwfcsj mujc iię głównie dziejami sceny polskiej we Lwowie; także galicyjską ce/r/T-Grzegorz Niziołek publikuje niezmiernie skrupulatnie opracowane eseje i upi* nowszych, (rudnych w odbiorze przedstawień takich twórców jak np, Gr/eu, rzewski, Krystian Lupa i in. Redaguje ponadto krakowskie pismo teatralne „Dj, daskalia". Teatrem żydowskim zajęła się w sposób bardzo kompetentny (% znajomością jidysz i hebrajskiego) Mirosława Bułat, Teatrom prowincjonalny^ wiele uwagi poświęcił Stanisław Hałabuda, pod opieką którego znajduje w, potężna kartoteka kwerend tealraliów w prasie galicyjskiej i małopoltkkj Wrzystkie te prace zmierzają ku syntezie XIX i XX wiecznych dziejów teesy
krakowskiej, lwowskiej i w ogóle galicyjskiej.
Zatrzymałem się dłużej nad opisem prac prowadzonych w dwóch podstawo wyeh dziś ośrodkach tcatrologicznych w Polsce. Pierwszy skupiony wokół warszawskiego IS PAN i „Pamiętnika Teatralnego", drugi działający na krakowdurn uniwersytecie. To dwa uzupełniające się środowiska; każde z innymi plusami i minusami. Warszawski ośrodek działa bez porównania dłużej i z racji podpo-rządkowania go Akademii Nauk jest bardziej stabilny. Model uniwersytecki zmusza do nieco intensywniejszej pracy (konieczność robienia w terminie stopni naukowych), ale też zapewnia stały dopływ najbardziej utalentowanych Lindy datów do pracy (poprzez studia magisterskie i doktoranckie).
Dopełnieniem jakby leatrologicznych prac uniwersyteckich są w Krakowie publikacje o teatrze i dramacie staropolskim Jana Okonia, związanego z WSP Obraz uzupełniają prace osób, które niedawno skończyły studia teatrologicznt, a obecnie prowadzą muzea, archiwa czy biblioteki specjalistyczne przy różnych teatrach (Diana Poskula-Włodek, i in.). Poza uczelniami rozwija się reccnzencka działalność Elżbiety Morawiec i krytyczne prace Tadeusza Nyczka, szczególnie wyjątkowe w zakresie teatru poszukującego (Teatr STU, Pleonazmus i szereg innych), jako że Nyczek bardzo często opisuje i analizuje te prace, w których sam w jakiś sposób uczestniczył.
.uu A/teó żc mimo rir/jpm*/mu* po różnych kĄta*.h kraju, rr> unlu/wo niewielkie i po7/*ta)t ze w sta-
^tkcie I że w związku /. tym jemt sprawą niezwykle ważną ełemeni tak k atmosfera tych kontaktów, jak istni tnie w środowisku pew-^^fytdów, do których zawsze rnożna się <>dnięść z zaufaniem /. s/acun-rr w ip^b koleżeński. To jest ogromnie ważne Mam nadzieję, że inni, ^ zaiługują również, na podobny komentarz, nie wezmą mi za złe tego, że Jwtf przy Deglerze 6w wątek się pojawił.
Obejmie on zresztą także i Dobrochnę Ratajczakową z Poznania, niepra* ^oitobnej energii badaczkę głównie dramatu, za to we wszelkich jego od* ^ich: popularnego i „wysokiego", krajowego i emigracyjnego, dawnego <00wego- W roku 1985 wydała jedną ze swych najważniejszych prac;
s' dramacie i dramat w przestrzeni teatru, publikuje wiele antologii drabin. Wokół Ratajczakowej utworzył się już zauważalny ośrodek poznańskich ^diów nad dramatem i teatrem (Anna Krajewska, czy Elżbieta Kalemba* Ka* ęrzik).
I jeszcze słowo o pewnym samotniku działającym w Gdańsku, Jan decho* tci - puza należną scenom lokalnym uwagą (redakcja tomu Gdańsk teatralny)
- spełnia swoje pasje teatrologa tropiąc tak interesujące i wyjątkowe zjawiska, jd te* które opisał w swoich książkach: o teatrach jednego aktora, czy o Teatrze gjpiodycznym.
Dając wam taki przegląd poszczególnych ośrodków, koncentrując przy tym uwagę w zasadzie na środowiskach uniwersyteckich tylko, popełniam pewne nadużycie, a mianowicie omijam dziesiątki przeróżnych - często bobbystycz* tych - wysiłków urtwalenia jakichś lokalnych tradycji, jakichś wyjątkowych teatralnych zdarzeń. Nie mogę jednak wymieniać wszystkiego - zanudziłbym wa kompletnie, poza tym zawalił mnóstwem szczegółów. Jeszcze raz przypominam o przewodniku z serii Vademecum Polonisty.
A jednak - jak sądzę - w podobnym opisie jest pewien sens. Skupiając się na ośrodkach uniwersyteckich wskazuję automatycznie na te punkty, z których wiedza tealrologiczna niejako promieniuje, np. poprzez zajęcia uzupełniające czy wykłady monograficzne — w stronę polonistów, pedagogów, i innych kierunków studiów, których absolwenci będą mieć w swej pracy do czynienia z młodzieżą. A nie kto inny, jak przede wszystkim oni, powinni mieć jednak jakąś wiadomość lego czym jest teatr, po co on jest i kto go tworzy. W przeciwnym razie znów będą w szkole nudzić o tym, że teatr nie uszanował jakiegoś przecinka postawionego przez wieszcza. I do teatru jako skutecznej formy dydaktyki, czy nawet swego rodzaju terapeutyki, nigdy nie sięgną. Tyle tytułem usprawiedliwienia.
Powinienem wam teraz przynajmniej przypomnieć jeszcze o istnieniu stosunkowo dostępnych opracowań popularnych, np. Tadeusza Kudlińskiego. Czy-n to radzę jednak pewną ostrożność w lekturze ze względu na nieco już | postarzały *** "tateriah. i argumentacji.
%