form, gdzie takie odróżnianie jest łatwe i oczywiste. Nie można odróżnić zwierzęcia od rośliny w przypadku wymoczków, lecz hipopotam i fiolki różnią się dla praktycznych celów w zupo! nie wystarczająco. Nikt nie wyślo, by okazać komuś miłość lub szacunek, wiązanki hipopotamów.
Do licha więc z wielkimi centrami przemysłu: czarny deszcz spadł w Szwajcarii 20 stycznia 1911 r. Szwajcaria jost lak od przemysłu odległa i tak żle się czuja w jej przypadku konwencjonalno teorie, że „Naturo” (85-451), informując o tym deszczu, pisze, że w pewnych warunkach meteorologicznych deszcz może przybierać pozornie czarna barwę, która po bliższym zbadaniu okazuje się zupełnie myhtca. Może to i prawda, szczególnie w nocy, gdy jost bardzo ciemno. Mamy tu, jak widać, brutalna próbę zaprzeczenia faktu, że 20 stycznia 1911 r. czarny deszcz ośmieli! się spaść z dala od wszelkich centrów przemysłowych,
Inny. przykład tego rodzaju pochodzi z Przylądka Dobrej Nadziei, gdzie 14 sierpnia 1888 r. spadł deszcz tak czarny, żd opisywano go jako ulewę atramentu („La Naturo", 1888 - 2-400),
Ciągłość nas tropi, rządzi nami i ciągnie wstecz. Wydajo się, że niewiele mamy szans, by dzięki metodzie krańcowych przypadków oderwać się od rzeczy, któro niedostrzegalnie przechodzą w coś innego. Przekonamy się tylko, że każdo odejście od jednej fuzji jest wejściem w następną. Na Przylądku Dobrej Nadziei wielkie ilości dymów pochodzenia przemysłowego by łyby zjawiskiem niezwykłym, nio można ich zatem użyć do wyjaśnienia, skąd pochodzi czarny osad w deszczu, lecz można wykorzystać w tym celu dym wulkaniczny — i taką właśnie sugestię wysunięto w „La Naturo”.
Nio ma w ludzkim rozumowaniu jakiegoś realnego standar du, no którym można by oprzeć sądzenio, lecz możemy czasowo akceptować fakty, któro w naszym mniemaniu zbliżają się do rzeczywistoś ci bardziej niż inne. Najbliższo rzeczywistości jest - według naszego rozumienia - to, co charakteryzuje się najwyższym poziomem organizacji. Wszystko co prawda przechodzi w coś innego, lecz pewne rzeczy, proporcjonalnie do swej złożoności, jeśli jost ona dojrzała i zwarta, wydają się silno, rzeczywiste i różno od innych. Tak więc w estetyce na przykład uznaje się, że jedność w różnorodności jost piękniejsza, bardzie) do Piękna przybliżona, niż prosta jedność. Oponenci nasi obstają za ziemskim pochodzeniem wszystkich czarnych deszczów. Naszą metodą będzie jednak uporczywe prezentowanie różnych fenomenów, które zgadzają się lepiej z koncepcją nieco innego pochodzenia. Weźmiemy też pod uwagę nie tylko same czarno tłuszcze, alo i towarzyszące im zjawiska,
Czarne deszcze zdarzały sio w Szkocji. Według dzieła wielebnego Jamesa Rusta Scottish Showers (Szkockie deszcze) tv l 862 r. czarny deszcz nawiedził czterokrotnie jedną, szczo-llrtlną miejscowość - Slains. Rozkład tyci) opadów przedstawia ule następująco: 14 stycznia, 1 maja, 20 maja i 28 października. 1*0 dwóch z tych deszczy na brzegu morskim w okolicach ,'iluins znaleziono wielkie ilości substancji opisywanej czasem (oko pumeks łub żużel. Według opinii chomików byl to żużel |iiidn!>ny do produktu otrzymywanego w hutach żelaza. Mamy wiec czarny deszcz w towarzystwie, którego nio można przypinać najszerszym kominom. Cokolwiek to było, ilość tej substancji była tak wielka, żo według opinii pana Rusta do jej wytwo-uonia trzeba by użyć wszystkich hut na święcie. Czy byl to ostatecznie jakiś żużel, czy toż coś innego, musimy akceptować laki, że jakiś sztuczny lub podobny do sztucznego produkt upadł w wielkiej ilości z nieba na ziemią. Jeśli zaś uważacie, że lakie przypadki nio są wyklęto przez naukę, to przeczytajcie Scottish Showers, żoby przekonać sic, jak trudno było autorowi luj książki zainteresować swoimi wiadomościami ówczesny /lwiąt naukowy.
Pierwszy i drugi deszcz w Slains zbiegł sic w czasie ze zdarzającymi sic często erupcjami Wezuwiusza. Pozostałych dwóch nie można jednak było wodlug Rusta kojarzyć z żadną działalnością wulkaniczną na Ziemi. Żeby zaś bardziej skomplikować i tak już dziwną sytuacje tuj skromnej szkockiej miejscowości „La Science PourTous" („Nauka dla wszystkich", 11-26) Informuje, że miedzy październikiem 1863 a styczniem 1866 r. czarno deszcze padały w Slains jeszcze czterokrotnie.
Autor tego uzupełniającego sprawozdania dowodzi ze •nacznio większą ortodoksyjną pewnością siebie niż to robił Kusi, że z ośmiu czarnych deszczów w Slains piąć zbiegło sic z, erupcjami Wezuwiusza, a trzy z erupcjami Etny. Taki już jednak jest los każdego wyjaśnienia, żo gdy zamyka jedne drzwi, drugie otwierają sią szeroko samo. Nie zdziwi urnie jeśli moje własne koncepcje w tym przedmiocio będą uważano za irracjonalne, przynajmniej jednak mój instynkt stadny doznaje tir satysfakcji, że należą do wielkiej gromady głoszących bzdury i niedorzeczności, jak ów autor i ci co myślą podobnie jak on, wyobrażając sobie odległe wulkaniczne erupcje, któro przechodzą ponad wielką połacią Europy, żeby spaść nio gdzie indziej,
49