21 (779)

21 (779)



Rozdział piąty

Grudzień. Żyłam jakby we mgle, która systematycznie gęstniała. Nie potrafiłam przestać myśleć o tym, czego nienawidziłam najbardziej: o mnie samej i moich masochistycznych codziennych rytuałach. Nie miałam już na sobie właściwie grama duszczu, więc głodówka i obsesyjne ćwiczenia powodowały, ze mój oiganizm zaczai spalać mięśnie. Łatwo zauważyć len etap, bo przy każdym ruchu czuje się potworny, nieporównywalny z niczym ból. .Dobrze, żeby dziewczyna przyzwyczajała się do bólu - myślałam. - W końcu to my rodzimy dzieci".

A zatem - powiedział glos - teraz stałaś się komandosem. Wierzyłam w to, wierzyłam, że potrafię od-dzielić umysł od torturowanego ciała, ale glos kłamał. Żyłam, cierpiąc fizycznie i psychicznie. Konsekwentnie zmniejszałam dawki jedzenia, za to coraz więcej ćwiczyłam. Wciążtra-cilam na wadze, lecz dużo wolniej, bo mój organizm walczył o resztki swych zapasów. Znajdowałam powody, by przestać ufać pomiarom wagi.

Spotkanie z psychologiem dziecięcym wyznaczone było na dwudziestego grudnia, za trzy tygodnie. Trzy tygodnie to piekielny kawał czasu dla kogoś w tak poważnych tarapatach. Zaczęłam zapisywać na rękach, na kawałkach papieru, chusteczkach higienicznych, na wszystkim, na czym się dało, informacje w stylu: .Wykonane: rano 50 brzuszków". Ale zaraz potem przestawałam w to wierzyć. „Chwila, gdzie dokładnie była wskazówka zegara, gdy zaczynałam ćwiczenia? Muszę je zrobić jeszcze raz od nowa”.

Potem naszła mnie myśl o zrobieniu sobie czegoś złego. Wówczas tego nie rozumiałam, zresztą wciąż nie rozumiem. Glos, który trzymał mnie przy życiu, był tyranem i pragnęłam się od niego uwolnić. Jak można uciec od samej siebie? Widziałam tylko jedno rozwiązanie. Tego dnia nic nie jadłam, po długim i męczącym maratonie moje ręce i nogi przeszywał niesłychany ból. „Dość już - błagał wystraszony głos - wystarczy". Zamknęłam się w toalecie z butelką wybielacza.

Wpatrując się we wzór na tapecie, zielone damy z parasolkami. położyłam dłoń na zakrętce. Chciałam umrzeć, ale pomysł podcięcia sobie żył mnie obrzydzał - nie potrafiłabym tego zrobić. Potrzebowałam bardziej wyrafinowanego,

wydawało mi się zdecydowanie mniej okropne. Wprawdzie nie miałam trucizny, ale miałam butelkę wybielacza. Myślałam, że gdybym wypiła dostatecznie dużo, szybko by mnie

cza sto razy bardziej boli i jest zasadniczo bardziej przerażające niż kilka szybkich cięć.

Uniosłam butelkę i chwilę nią wstrząsałam. Prawdopodobieństwo otrucia się wynosiło pięćdziesiąt procent, ale w ostatecznym rozrachunku nie zrobiłam tego. Może zbyt się bałam, może miałam jakiś przebłysk rozsądku, a może kierował

ne moce. pozostające w opozycji do mojego głosu, uchroniły mnie od połknięcia wybielacza? Zostałam wychowana dość religijnie. Skłaniam się ku teizmowi. Zwłaszcza nocą.

-    Teraz potrzebuję pomocy! - stałam w drzwiach salonu i wrzeszczałam. - Nie za dwa tygodnie!

-    Wiem, Jess, i jest mi przykro, ale nie mogę przyspieszyć wizyty!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jesien jpeg Kolejna jesień niesie wspomnienia choć trochę już jakby we mgle. Kolorami
26
090806491407 I id, ■i i .r. Im fi, Szczelin a skośna płuca prawego rozdziela piaty:-a. górny oil
skanuj0061 (31) i. Szczelina skośna płuca prawego rozdziela piaty: a, górny od dolnego j  
skanuj0061 (37) L Szczelina sltośna płuca prawego rozdziela piaty: :i. górny od dolnego A  &nbs
10 Spis treści Rozdział 20. Koncepcja edukacji społecznej we francuskiej myśli społecznej XIX w. i i
20-21 maja 2005, Wrocław V    Międzynarodowe Dni Frizjoterapii we Wrocławiu Informacj
s 20 21 20 ROZDZIAŁ 1 •    wskazywana jest liczba dni od chwili ogłoszenia aktu, po u
skanuj0027 Jzczelina skośna płuca prawego rozdziela piaty: ;órny od dolnego . ;órny od środkowego
ROZDZIAŁ 1 ilość defektów sieci krystalicznej we włóknie o znikomo małej objętości jest znacznie
page0073 ROZDZIAŁ PIĄTY.1812- 1819. Zawiązanie stosunku z Arsonem. Dzieła matematyczne : »Filozofia

więcej podobnych podstron