'r
H i v r o ł i c
wizyjnym, na którym rozgrywała się barwna bitwa między potworami przedpotopowymi i jaskiniowcami.
Chłopiec wpatrywał się w ekran jak zahipnotyzowany, jego ręce naciskały klawisze, nie zatrzymując się ani na chwilę.
Gracjella pobiegła tymczasem do różowego kgcika lalki Barbie i zaczęła wyjmować z pudełek nowq kolekcję sukni wieczorowych i sportowych. Przy każdej sukni wydawała głośny okrzyk zachwytu. Potem poszła do domku Barbie. Istny cud z tworzywa sztucznego, wyższy od niej samej z wieloma pokojami i z pomieszczeniem dla kucyka pony.
f
Dzieci były tak pochłonięte zabawkami, że nie zauważyły powolnej zmiany. Niebieskie światło rozpłynęło się niczym lekka mgiełka i tam, gdzie dochodziło to światło, wszystko ożywało w czarodziejski sposób. Pluszowy niedźwiadek, który przez cały dzień grzecznie siedział na półce, zeskoczył i zaczął prostować swe łapki. Dwa autka zaczęły się ścigać, w dziale spożywczym szynki zaczęły grać z żółtym serem w piłkę.
- Magazyn jest zamknięty - powiedział ktoś przez megafon - nastał czas wolności dla wszystkich!
Janek obrócił się, by zobaczyć co się dzieje, ale potężny pazur, który wydostał się z telewizora, pochwycił go za bluzę i wciągnął do wnętrza telewizora. Chłopiec znalazł się w lesie przed paszczą wściekłego dinozaura.
- Ratunku, ratunku! - krzyczał Janek i zaczął rozpaczliwie uciekać, ale wpadł w błotniste bagno. Udało mu się jednak wskoczyć na jakiś pień, lecz z przerażeniem zauważył, że ów pień był wygłodniałym krokodylem. Biedny Janek znów zaczął biec krzycząc, gdy tymczasem straszne ptaki przedpotopowe starały się go pochwycić ogromnymi, spiczastymi dziobami. Gracjella usłyszała krzyk Janka i biegła mu na pomoc, tymczasem zatrzymała jq jakaś lekka, ale zdecydowana ręka. To była Barbie, która urosła do normalnej wielkości, a może raczej Gracjella zmalała do tego stopnia, że mogła wejść do domu lalki.
- O nie, kochana - powiedziała Barbie tonem słodkim, ale zdecydowanym - teraz musisz wyczyścić mi kozaczki, następnie wyczyścisz ubranie i wypastujesz podłogę w moich 14 pokojach. Zaraz polem pójdziesz do kuchni i przygotujesz mi kolację. Uważaj, żeby wszystko było zrobione dokładnie, w przeciwnym razie zasmakujesz mojej rózgi!
b A j K O V« ł SPOftfANtA Pi sqt«ni liijiM A f< U#d«i ii aftidkryi; u v: '•
Biedna Gracjella była przerażona i ogromne Izy zaczęły spływać na jej dres.
- Oszczędź sobie płaczu - powiedziała Barbie - na nic to się przyda.
Dziewczynka zaczęła pracować w pocie czoła, a lalka nie spuszczała jej z oczu, uderzając niekiedy biczykiem w dłoń.
- Mamusiu, tatusiu, przyjdźcie po mnie! - łkała dziewczynka, czyszcząc i pastując tak dobrze, jak jeszcze nigdy nie robiła tego w swoim życiu.
- Mamusiu, tatusiu, przyjdźcie mnie uratować - krzyczał również Janek, którego nieustannie goniły okrutne potwory.
- Jestem więźniem gry elektronicznej!
Po wyczyszczeniu kozaczków, uporządkowaniu sukien i pokojów Barbie, Gracjella zeszła do kuchni, aby przygotować kolację. Szukała książki kucharskiej, ale na półce zauważyła porzuconą książkę z baśniami. Była to historia Jasia i Grety (w Polsce - Jaś i Małgosia). Gracjella otworzyła książkę właśnie na stronie, na której mała Greta wpycha złą czarownicę do pieca, a potem biegnie wyzwolić Jasia, uwięzionego w klatce.
- Dziękuję - wyszeptała.
W tym momencie Barbie, która właśnie malowała sobie paznokcie, powiedziała do niej:
- Nim wyrobisz ciasto na ciastka, sprawdź, czy piec jest czysty. Mam nadzieję, że wiesz, jak się go czyści...
- Nie wiem jednak, jak się go otwiera - odpowiedziała szybko Gracjella.
- Głuptasie, popatrz więc! - Barbie dotknęła guziczka i piec się otworzył. Gracjella tylko na to czekała. Tak jak zrobiła Greta (Małgosia) z czarownicą, popchnęła mocno Barbie i ta głową w dół znalazła się w piecu, krzycząc ze złości.
Dziewczynka wyszła z różowego domu i natychmiast powróciła do swych normalnych wymiarów. Pobiegła szybko do działu zabawek elektronicznych i na jednym z ekranów zobaczyła biednego Janka, zupełnie bez sił, wydanego na igraszkę dwóch okropnych dinozaurów, nacierających właśnie na niego.
- Co mogła zrobić? Zamknęła oczy i ...wyłączyła prąd.
Gdy otworzyła oczy, Janek stał przed nia bez tchu, ale zdrów i cały.