Szary jak bandyta ścisnął mnie za gardło.
- Gdzie ty widziałeś takie malinowe zachody słońca? -wrzasnął, podciągając mnie do okna.
- W Meksyku.
- W jakim znowu Meksyku? - wrzasnął Szary.
- No, co z tobą? - powiedział Szary. - Rosja jest wymysłem.
- Zamiast uciekać stąd, zanurzam się w ten wymysł.
- Czym pizda amerykańska różni się od rosyjskiej? - zamyślił się Szary.
- Amerykańska - mówię - to szczególne zorganizowanie materii, a rosyjska - marnotrawstwo.
- Kurwy, cicho! - przeraźliwie wrzasnął Szary. - Poznajemy teraz siłę pieniądza uśmiechnął się. - Nastrugałi nowych ludzi. To śmieszne. Nic zanudzisz się.
- Teraz Rosjanie - przytaknąłem - pożądliwie zaczynają kochać pieniądze. Wreszcie dotarło do nich, że siła jest nie w wiedzy, a w pieniądzach - straszliwa siła. Wydaje im się, że pierwsi odkryli to prawo. Zadziwiają obcokrajowców swoją osobliwą zachłannością na pieniądze.
- A mimo wszystko spotyka się ludzi bezinteresownych zauważył Szary.
- Gadają, że bandyci, że rosyjska mafia - Szary zmrużył oczy - to dlaczego duma mnie rozpiera, gdy się dowiaduję, że Rosjanie wykupili połowę Lazurowego Wybrzeża, że wszystko wykupują, nie pytając o cenę, dlaczego raduje mnie ten rozmach?
- Na Cejlonie - dodałem - dyrektor hotelu powiedział mi, że dwie rosyjskie dziewczyny na wigilijną kolację wydały więcej niż stu niemieckich turystów. Piły szampana za tysiąc dolarów.
- Chcę prowadzić interes z Rosjanami - powiedział Cej-lończyk.
Jesteś buddystą? - poważnie zapytał go Szary.
-Tak!
- Skąd się bierze ten rosyjski rozmach? - Szary słodko ziewnął.
- Nie chcę być smakiem miesiąca.
A oczy jej błyszczą. Ostatnim razem przyszła na kolację do domu na czarno. Oczy nie błyszczały. Wielka Amerykańska Żabcia wpadła mi w oko. Tymczasem wciągnęło mnie w wir narodowy. Zrozumiałem, że dotychczasowe poszukiwania Szarego, pomimo całej teoretycznej konieczności, to fanaberie.
Przyzwyczaiłem się do równowagi niespójnych zjawisk. Tyle czasu byłem z brzegu, a tu wpadłem w rozpustę, zanurzając się w malignie rosyjskiej materii, z plamami na bokach, * niejasnością pojęć. Zamieniłem solidność na jakotakość. Wyrachowanie na ciepło, ale czy w samym cieple było wyrachowanie. nie mogłem się zorientować. Nieprawy związek nabierał realnych cech.
Wciągało mnie. Trudno było się obronić. W przeciągają-#ej się budowie, nareszcie ukończonej i zewnętrznie wyglądającej na przyzwoitą architekturę, pojawiło się pęknięcie. Halcm się, że potanieje ogólnie dostępne zadowolenie, do którego i tak dodawałem zakazaną cząstkę.
- Trzeba umieć tęsknić - powiedział Szary. - Zatęsknijmy tuzem.
• To znaczy jak? - zapytałem Tęsknota to medytacja po rosyjsku - powiedział Szary.
87