20 stycznia 1988
Brian Warner
3450 Banks Rd. *207
Marga te, FL 33063
John Glazer, wydawca
Migr/ic JTerrors Msgaz±ne 1007 Union Street Schenectady, NY 12308
Szanowny Panie,
Przesyłam Panu moje niepublikowane dotąd opowiadanie .Wszystko w rodzinie", które zaoferowałem wyłącznie Pańskiemu wydawnictwu. Proszę o rozważenie możliwości jego publikacji, z góry dziękuję za uwagę i proszę o szybka odpowiedź .
Z poważaniem Brian Warner
Trudna Droga z Piekła
Miał nadzieję, że magnetofon jeszcze działa. Było to jedno z tych małych, przenośnych urządzeń, często używanych w szkołach i bibliotekach. Teddy nie zdawał sobie sprawy z ironii losu - to właśnie Angie kupiła mu ten magnetofon. Wytarł krew i włosy z narożnika i westchnął z rezygnacją. „Pewnie matka znowu nie pozwoli mi oglądać telewizji" - pomyślał patrząc na bałagan jakiego narobił.
„Do diabła z nią. Do diabła z nimi wszystkimi. Dlaczego musiała skrzywdzić Peg? Dlaczego?" Ze złością kopnął leżące przed nim ciało. Jej zamglone oczy patrzyły na niego ze zdziwieniem. „Ty suko, zabiłaś Peg."
Martwy wzrok siostry nie dał mu żadnej odpowiedzi, zastanawiał się dlaczego. Jej twarz wyglądała tak tajemniczo. Uniósł jej głowę, chwytając za pozlepiane włosy i zauważył, że smuga krwi na policzku tworzy jakby cień. Zauważył też, że wgłębienie w jej czaszce przestało krwawić, zakorkowane skrzepniętą krwią.
Niedługo wróci matka. Trzeba wykopać grób.
Teddy wstał i poszedł do swojej sypialni, gdzie na podłodze leżało sflaczałe, plastikowe ciało Peg. W jej pozbawionej ciała klatce piersiowej tkwił kuchenny nóż. Patrzyła na sufit z tym samym co zwykle wyrazem twarzy - ustami otwartymi na kształt litery 0. Wyglądała jakby chciała krzyczeć.
Podniósł głowę lalki i z rozpaczą spojrzał na płaszczyznę jej pozbawionego powietrza, naturalnych rozmiarów ciała. Tuląc do siebie jej głowę, zaczął płakać, a każda łza niosła ze sobą tysiąckrotne pragnienie przywrócenia lalki do życia. Dobrze, że zabił Angie - zasłużyła sobie na to. Głaszcząc sztuczne włosy, Teddy poczuł odór dochodzący od swojej siostry leżącej nieopodal. Wiedział, że to mocz - zadając ostatni, śmiertelny cios słyszał, jak puszcza jej pęcherz. Potem uderzył ją jeszcze raz, dla pewności | za to, że zabiła Peg. Miał do tego prawo.
Ostrożnie położył głowę Peg na dywanie. Pochylił