to regulujemy filtr detektora stosunkowego 1D23R na maksimum sygnału przy minimalnych zniekształceniach. Teraz stroimy drugi filtr p.cz. 1D17F na maksimum sygnału. Korygujemy teraz ponownie ustawienia filtrów, ale w takiej kolejności: filtr głowicy, filtr 1D17F, demodulator. Robimy tak w kółko do momentu, gdy zdecydujemy, że radio odbiera prawidłowo w całym zakresie 88-96MHz.
Taka procedura pozwala na dobre zestrojenie radia. Niestety do płytki głowicy UKF bardzo ciężko się dostać (jest schowana w odlewie ciśnieniowym aluminium), a o mierzeniu częstotliwości heterodyny można tylko pomarzyć. Mam tu pełną świadomość, że moja metoda ma swoje wady, ale nic mam dostępu do generatora sygnałowego w.cz.
Po zakończeniu prac remontowych elektroniki, przyszła pora na skrzynkę i gramofon. Ze skrzynką sprawa była stosunkowo prosta. Najpierw zdemontowałem z niej gramofon, głośniki, żaluzje głośników i elementy metalowe (np. uchwyty pokrywy tylnej). Potem umyłem ciepłą wodą z mydłem za pomocą gąbki. Przy tym trzeba uważać, aby nie zamoczyć drewna pod popękaną politurą, bo to spowoduje jej złuszczenie. Na ramce nie było już ani grama złotej farby i musiałem ją pomalować. Najbardziej skomplikowane było zaciąganie ozdobnej tkaniny na płytce nad skalą. Tu trzeba pilnować splotu nici we wzorze, a koniec nici zabezpieczyć, wciskając go pod krawędź płytki. Samej płytki z materiałem nie da się wymontować z obudowy i dlatego nie odmalowywałem białej obwódki skali (zbyt duże ryzyko ubrudzenia ozdobnej tkaniny). Na koniec przepiąłem materiał wodą z Vanishem do dywanów za pomocą gąbki.
Jak już wspominałem, głośniki są zabezpieczone przez plastikowe żaluzje. Jedna z nich była połamana. Prawdopodobnie ktoś przenosił radio, trzymając za bok, a stąd już o krok od ich uszkodzenia. Tworzywo, z którego jest zrobiona, łatwo dało się pokleić cyjanopanem. Natomiast brakującą podkładkę chassis zrobiłem z kawałka rolki gumowej ze starej drukarki atramentowej.
Gramofon ma taki sam mechanizm, jak gramofon Bambino. Generalny jego remont sprowadzał się do stopniowej rozbiórki, czyszczenia i składania. Nie rozbierałem całości zupełnie od razu, bo nie miałem wcześniej do czynienia z tym urządzeniem. Części metalowe myłem benzyną, plastikowe wodą z proszkiem do prania. Napęd gramofonu stanowi silnik klatkowy ze zwojami zwartymi produkcji Tonsilu (późniejszej Silmy), którego obroty są przenoszone przez trzystopniową przekładnię cierną w kółkami gumowymi. Prędkości to 33, 45 i 78 obr./min. Uzyskuje się je przez zmianę rolek z gumowymi „opon-kami” zamocowanych na wybieraku, których bieżnie dla kółka napędzającego talerz mają różne średnice.
O ile kółko gumowe dotykające talerza było w dobrym stanie, to „oponki” były już zbutwiałe i mocno wytarte. Dorobiłem więc nowy komplet trzech takich „oponek”.
Najpierw zakładałem na najmniejszą rolkę gumkę z rolki dociskowej od magnetofonu kasetowego. Rolkę mocowałem w wiertarce stojakowej i szlifowałem papierem ściernym 150 do wymaganej średnicy i grubości. I zrobiłem trzy „oponki” na tej samej rolce, bo pozostałe dwie mają za duże średnice, aby je uchwycić w wiertarce. Pozakładałem je. Napęd z tymi regenerowanymi rolkami działa idealnie. Jaka jest odchyłka prędkości, trudno mi powiedzieć, ale w gramofonach niskiej klasy z wkładkami krystalicznymi małe odchyłki nie mają aż tak dużego znaczenia, zwłaszcza że prędkość zależy od częstotliwości sieci zasilającej.
W gramofonie jest zainstalowana wkładka UK8 (Fonica). Jej połączenie z przewodem w ramieniu jest zrealizowane przez bolce mocujące w osi wkładki do styków. Styki czyściłem gumką do mazania, aż do uzyskania połysku. Tak samo wyczyściłem styki wyłącznika silnika. Gramofon ma własne trójpunktowe zawieszenie tłumiące drgania silnika, które łatwo można wyregulować, przy równym podparciu jego tłoczonego korpusu za pomocą plastikowych nakrętek.
O ile demontaż gramofonu jest łatwy, o tyle nie mogę tego powiedzieć o montażu w skrzynce. Półka, na której jest zamontowany, nic dała się wyjąć po odkręceniu wkrętów i montaż płyty gramofonu na sprężynach w obudowie wymagał odrobiny gimnastyki. Samo założenie sprężyn to nie wszystko. Adapter musi mieć lak wyregulowane zawieszenie, aby po zdjęciu blokad do przenoszenia radia, talerz był w pozycji poziomej. Co ciekawe, mój gramofon miał te blokady założone od nowości, a są one dwie: jedna w postaci blaszanego paska blokująca zawieszenie w obudowie, a druga blokująca resory silnika w postaci śruby z dużą karbowaną nakrętką.
Tak przygotowany gramofon podłączyłem do radia. Działa, ale słabo sobie radzi z płytami długogrającymi, zarówno na jednej, jak i drugiej igle.
Po całkowitym zmontowaniu i uruchomieniu. obudowę radia wypolerowałem mleczkiem do czyszczenia mebli Pronto z pszczelim woskiem. Skrzynka nabrała trochę blasku mimo otarć politury w dolnej części.
Długo zastanawiałem się, skąd wziąć logo Diory, którego brakowało, a bez którego Menuet wyglądał niezbyt ładnie ze względu na ślady po napisie. Po kilku próbach jego narysowania i skonfrontowaniu kształtu z wymiarami śladu i logo z Internetu powstał wzór, na podstawie, którego spróbowałem je wykonać. Sprawdziłem trzy warianty możliwej technologii wykonania tego detalu. Przede wszystkim trzeba było je zrobić tak, aby litery były wyższe od poprzeczki, a gotowy napis dał się wygiąć na krzywiźnie skrzynki. Ostatecznie literki wykonałem z kawałka deseczki balsowej grubości l,5mm, a poprzeczkę z zeszlifowanego paska balsy lmm do ok. 0,7mm. Całość kleiłem cyjanopanem, za każdym razem przymierzając czy pasuje rozstaw liter. Gotowy napis zaimpregnowałem, nanosząc cienkimi warstwami wikol rozrzedzony w wodzie (około 50%) z dodatkiem farb akwarelowych dla uzyskania odpowiedniego koloru. Przy cienkim malowaniu zastosowałem suszenie suszarką do włosów włączoną na niższym zakresie. Warstw' jest kilkanaście. Po każdym suszeniu warto przeszlifować logo i usunąć sterczące włoski drewna. Kolor wyszedł mi trochę zbyt żółty, ale generalnie uzyskałem taki efekt, jaki mnie interesował. Logo jest półmatowe, nie widać słojów balsy. Dało się bez problemów' przykleić do obudowy cyjanopanem. Efekt widać na fotografii 5.
Cały proces przyw'racania radia do stanu używalności trwał około miesiąca. Przyznam, że wcześniej nie miałem żadnego doświadczenia w naprawianiu urządzeń lampowych. Radio działa bardzo dobrze. Podczas słuchania UKF-u daje się zauważyć słabą selektywność filtrów p.cz. Z opowiadań dowiedziałem się, że dawniej stacji radiowych FM było dużo mniej, a takie odbiorniki z UKF-em jak Menuet były przeznaczone głównie do słuchania stacji lokalnych. Obecnie zagęszczenie w tym paśmie jest znacznie większe i stąd słabe „przebijanie” niektórych silnych stacji podczas słuchania radia nastrojonego w ich sąsiedztwie.
Przywrócenie starego urządzenia do życia daje wiele satysfakcji. Na pewmo sprawia wrięcej radości niż jego złomowanie w celu wykorzystania jedynie niektórych podzespołów. Tu zwykle trafia się na dylemat: „Rozebrać na części, czy raczej nie”. Ja na części przeznaczam jedynie takie urządzenia, które są dosłownie zdewastowane, a reanimacja byłaby podobna do budowy takiego urządzenia prawie od podstaw. Na szczęście dzieje się tak bardzo rzadko, ale bywa, że jest to jedyna metoda na uzyskanie dawno już nieprodukow'anych podzespołów'. Nie popieram oczywiście dewastowania starego sprzętu w' imię jakichś bliżej nieokreślonych ambicji „tuningowych”. Praktyka pokazuje, że zwykle „tuning” powoduje nieodwracalne uszkodzenie sprzętu i nie poprawia jego walorów użytkowych, a wręcz je pogarsza. Zarejestrowałem się w portalu Unitra Club. Szczerze popieram inicjatywę ratowania urządzeń RTV rodzimej produkcji, zwłaszcza że najczęściej lądują one na śmietnikach lub są przeznaczane na złom.
Piotr Tatoń
60 Luty2010 Elektronika dla Wszystkich