Dla uczniów ten sens bywa groźny, a emocje negatywne. Stosują zatem zmyślne sposoby, aby uniknąć wzroku. A —jak przypomina E.T. Hall —unikać czyjegoś wzroku to tyle, co zmusić go do zamilknięcia i ucinać konwersację.
Co więc najczęściej uczniowie czynią?
„[...] każdy z każdym się zamienia w ławkach, aby po chwili usłyszeć: na miejsca marsz! Zamieszania przy tym sporo i jak się wszystko uładzi, mniej osób jest pytanych, bo nie ma już na to czasu.”
Taki powrót do ławek kończy się na ogół powrotem do szkolnej normalności, a więc z taką samą pozycją nauczyciela, który na krótko jest obiektem śmiechu społeczności klasowej. Bywa też inaczej. Ironiczne uśmieszki uczniów mogą mu towarzyszyć nieustannie, nadwyrężając jego centralną pozycję, jak w poniższym „obrazku” z jednego wielkomiejskiego liceum:
„Pewnego dnia mieliśmy już dosyć tego napięcia. Kiedy profesorka jak zwykle zaczęła sprawdzać listę obecności, patrząc swoim nieubłaganym wzrokiem na wyczytywaną osobę w poszukiwaniu ofiary do odpytywania — oniemiała. Pozamienialiśmy się miejscami! Choć zawsze miała wszystko zakotwiczone w swej belferskiej pamięci, straciła zupełnie orientację »kto jest kto«. Śmialiśmy się coraz głośniej, a ona udawała, że nie wie, dlaczego, nie chciała się przyznać do porażki i to nas śmieszyło najbardziej”.
Zatem, aby nie stać się „ofiarami”, uczniowie zastosowali na swoim terytorium rodzaj mimikry — nauczycielka zupełnie straciła orientację „kto jest kto”. Sama również po „porażce” przybrała maskę („udawała,. że nie wie...”). Walka jednak dalej się będzie toczyć, choć już nierówna — okazało się, że zbiorowym wysiłkiem można „przeciwnika” przechytrzyć, że ma on swoje słabe miejsce. I nie chodzi o to, iż okazało się, że owa nauczycielka ma kiepską pamięć wzrokową (czyli słabą „broń”, którą atakuje „ofiary”), ale że gotowa jest pozorować swoją siłę (i nakładać coraz to nowe maski), którą uczniowie śmiechem będą demaskować. Przestrzeń klasy szkolnej jako „symboliczna scena” zamieni się w „symboliczną arenę”, a może nawet w... „cyrk”, jak w innym liceum, z którego „obrazek” przytaczam:
„[...] I wtedy Pitagoras [matematyk, wtrącenie M.D.], patrząc w stronę Piotra powiedział: »Wstań! Do odpowiedzi!«. Wtedy wstał Zbyszko, siedzący za nim, i z miną aniołka i niewiniątka zapytał: »Ja aa ?« »N i e... Ty !«. Wtedy wstał Leszek, siedzący obok niego. Wstało jeszcze kilku chłopaków, zanim wkurzony Pitek wyskoczył zza katedry i podleciał do Piotrka: »Nie widzisz, że na ciebie patrzę??«. Piotr z uśmiechem odpowiedział: »Nie«. A ten na niego: »Ty baranie, ty kretynie, ty... tego i o w egoWyzywał go, ale myśmy tak rechotali w klasie, że zagłuszyliśmy go i wyleciał z klasy czym prędzej. Przynajmniej matmy nie było i mogliśmy się z radości powydumiać
Oto program ukryty lekcji!
Jeszcze dwie ilustracje. Pierwsza — to fragment udostępnionego mi przez adresatkę autentycznego listu, napisanego przez uczennicę VIII klasy jednej z poznańskich szkół. Zachowuję oryginalną pisownię oraz interpunkcję, zmieniłam jedynie nazwiska uczniów.
„[...] W szkole nic nowego, nauczyciele nerwowi, ale co zrobić, jak mają takich uczniów [...]. Przesyłam Ci powiedzonka naszej pani od polskiego, które skierowała do nas na tej lekcji. Myje zapisujemy z nudów [...]:
1. Co za bzdety mi tu wciskasz
2. Łeb między nogi i ryczeć, turku jeden
3. Bo ci dwóję wychlasnę
4. Kupa wariatów
5. Kupa idiotów
6. Kompletne debile
7. Turki
8. Co suszysz te zemby
9. Pogadaj se z Chińczykiem
10. Iksińska powiedz, bo te łby znowu nie wiedzą
11. Igrekowski, ty nierobie, ty śmierdząca wszo
12. Nie. kręć gitaro
13. Wy ślimaki
139