wonymi lub zielonymi wybałuszonymi oczami; odstającymi olbrzymimi uszami itp. Niekiedy znów miał to być mężczyzna w mokrym podartym ubraniu, lub w czarnym płaszczu; wstrętny karzeł w czerwonym płaszczu i takiej samej czapeczce; piękna naga lub ubrana tylko w białq koszulę dziewczyna.
Naturalnie w wielu wsiach miejscowi narratorzy zabarwiali opowiadania o topielcach różnego rodzaju szczegółami, typowymi dla danej okolicy. W okolicach Pułtuska nad Narwią, gdzie w końcu 1806 r. miała miejsce bitwa między siłami francuskimi i rosyjskimi, podczas której na skutek załamania się lodu potonęło wielu żołnierzy, jeszcze w latach dwudziestych i trzydziestych XX w. opowiadano o pojawianiu się topielców w bardzo dziwnych mundurach wojskowych i wołających do ludzi stojących na brzegu w niezrozumiałym języku.
Dość często grasujące w wodzie topielce przybierały postaci zwierząt, ptaków, ryb itp. Na terenie np. obecnego województwa sieradzkiego i piotrkowskiego topielec pojawiał się najczęściej pod postacią zagubionego konia, pasącego się samotnie na brzegu rzeki. Jeśli go ktoś dosiadł, koń wskakiwał do wody i topił swoją ofiarę. Takiego spokojnie pasącego się konia widywano nad górną Wartą w południowej części Wieluńskiego. Miał on na sobie siodło i robił wrażenie zbłąkanego konia kawaleryjskiego. Przejażdżka na nim stanowiła dla wiejskiego chłopca nie lada pokusę. Niejeden miał postradać w ten sposób życie.
W okolicy Łęczycy przemieniał się w konia nie topielec, ale sam Boruta. Zanotowane w 1959 r. przez Jadwigę Grodzką legendy ludowe mówiły o tym, w jaki sposób diabeł ów pod postacią konia wabił do wody młodych mężczyzn.
Niekiedy topielec czy też diabeł chcąc ściągnąć do wody nową ofiarę raz po raz przybierał różne postacie, a to konia, psa, barana, świni, jelenia, sarny, kaczki, ryby, to znów płaczącego, zagubionego dziecka. W niektórych wsiach pojawiać się on miał w postaci potwora nie podobnego do żadnego ze znanych zwierząt A wreszcie mógł on być zupełnie niewidzialny dla oka ludzkiego. Pewien mój informator z Goniedza nad Biebrzą na Podlasiu opowiadał mi, jak to kąpiąc się został pochwycony przez nie-
widzialnego topielca. Nie dostrzega! nikogo, ale czuł oślizgłe ręce, które go ciągnęły na głębinę. Opowieść o niewidzialnych topielcach szczególnie często można ]eszcze nawet i dziś usłyszeć na terenie Mazowsza i Podlasia.
Natomiast w ostatnich czasach pewne wiadomości z zakresu biologii, podawane na wsi przez prasę lub radio, pomieszały się z tradycją wiedzy ludowej o topielcach. Nad Pilicą, w okolicach Nowego Miasta, zapoznano mnie z dość dokładnym wykładem o topielicach, który był ni mniej ni więcej tylko ludową przeróbką zasłyszanych wiadomości o ośmiornicach z mórz południowych. Pod Sulejowem słyszałem o topielcu, który ma postać olbrzymiej ryby i nazywa się „repin”. Początkowo nazwa ta była dla mnie zupełnie niejasna, później jednak domyśliłem się z dokładniejszego opisu, że chodzi tu po prostu o rekina. Według informacji pochodzącej z Pajęczańskiego, w wodach rzecznych żyją „wirusy”, które starają się wciągnąć kąpiących w głębiny i topić. Krąg osób wierzących w te bzdurne połączenia tradycyjnej wiedzy ludowej z wadomościami z dziedziny biologii jest przeważnie znikomy. Ogranicza się do kilku lub kilkunastu osób z terenu jednej wsi. Nie ma już bowiem atmosfery sprzyjającej powstawaniu nowych postaci z zakresu demonologii ludowej.
Atakami topielców padali nie tylko ludzie, ale również i zwierzęta gospodarskie. Opowiadania o utopieniu przez demony wodne konia, krowy, świni lub owcy nie były jednak częste. Z pewnością wywołane to było tym, że zwierzęta potrafią dość dobrze pływać i rzadko toną. Zdarzają się jednak wypadki, szczególnie przy przeprawie przez większe rzeki, że osłabione zwierzę nie daje sobie rady z pokonaniem prądu i ginie w odmętach. Rozpaczliwa walka z żywiołem, jaką ono toczy, czyni wrażenie, że wciągane jest pod wodę przez jakąś niewidzialną siłę. O tego rodzaju wypadkach słyszałem nad dolną Narwią, gdzie dość często konie lub bydło przeganiane było na położone na drugim brzegu rzeki pastwiska. We wsiach pod Pułtuskiem opowiadano o topielcu Francuzie (a więc chyba ofierze bitwy pod Pułtuskiem w 1806 r.), który nie robił krzywdy ludziom, ale starał się topić konie, albo krowy. Również chwytać on miał pływające po wodzie kaczki i gę-
89