niość języka angielskiego nieznacznie wspierana dodatkowymi zajęciami w ostatniej fazie szkoły średniej, znajomość jednak na poziomie „szkolnym”, bez dodatkowego głębszego indywidualnego zaangażowania czy doświadczeń sprzyjających praktycznemu opanowywaniu umiejętności lingwistycznych) w zestawianiu z wysokimi wymaganiami niezwykle obleganych” kierunków filologicznych (duża konkurencyjność na progu) pozwalała przewidywać z pewnym prawdopodobieństwem przynajmniej ogromne trudności egzaminacyjne. Podobnie zresztą podejście „z marszu” do egzaminu na kulturoznawstwo (pobrzmiewają echa zamiłowań artystycznych) było przedsięwzięciem ryzykownym, ale przecież nie niemożliwym. Nie udało się jednak. Te zakończone niepowodzeniem i bardzo samokrytycznie skomentowane próby (widocznie nie byłam dostatecznie przygotowana) nie odbiegały od doświadczeń ogromnej rzeszy absolwentów szkół średnich, którzy próbują, nie mając w końcu nic do stracenia. Kolejne doświadczenie w adolescencyjnym moratorium, związane z silnym, acz krótkotrwałym zaangażowaniem, próbowanie, niestety bez powodzenia, nowych ról. Pozostał powrót do wcześniejszych pomysłów, z początków szkoły średniej i chwilowe realistyczne obniżenie poziomu oczekiwań owocujące wyborem policealnej szkoły zawodowej o specjalności rachunkowej oraz kolejne marzenia o odłożonej karierze związanej z kompetencjami lingwistycznymi. Karolina ma wysokie aspiracje edukacyjne (chce uzyskać dyplom studiów wyższych, nawet jeśli droga do niego nie będzie najkrótszą i najprostszą z możliwych, traktując go jednak głównie jako przepustkę do realizacji zawodowych marzeń), natomiast pozostałe elementy jej orientacji edukacyjnych i zawodowych wydają się nie wykrystalizowane, a wywodzące się z nich projekty odznaczają się brakiem precyzji i zakotwiczeniem w nierealistycznej wiedzy potocznej na temat rynku edukacji i pracy oraz swoich w tym kontekście możliwości.
Czy i jak można było pomóc dziewczynie w kształtowaniu jej drogi edukacyjnej, a być może i w konsekwencji - zawodowej, w ramach relacji < nieformalnych czy zorganizowanego doradztwa zawodowego? Czy taka pomoc była w ogóle konieczna (o tym, że pożądana z punktu widzenia samej zainteresowanej, dowiadujemy się już z jej wcześniejszych wypowiedzi o braku umiejętności samodzielnego podejmowania decyzji)? Czy nie powinna w końcu zostać zaadresowana także do wielu innych rówieśników Karoliny?
Przynajmniej niektóre z tych pytań doczekają się odpowiedzi w dal-s/ych partiach tekstu, z którego ostatni rozdział zarysowujący wymaga-ma stawiane doradztwu biograficznemu jako alternatywie dla tradycyj-nie wąsko pojętego doradztwa zawodowego, stanowi swego rodzaju P°dsumowanie przeprowadzonego postępowania badawczego.
89