tomat grubo, pełno ciekawych przepisów ksinżki kucharskie, któro warto by kiedyś przeczytać. Myśl o tym daje mi jakoś pociechę i nadzieję, że może jednak nie jostośmy zupełnie bezużytecznymi stworzeniami, któro niszczę i pożerają to planeto. Wydaje mi sio, że takie połowy z jakimś rodzajem sieci, któro bardziej przypominają trąby powietrzno niż sieci, mogę być uważane przez nas za trąby powietrzne. Istnieję różno opisy tręb powietrznych i tręb wodnych, któro sugeruję istnienie w nicli dziwnych struktur. Mamy też wiole danych dotyczęcych dziwnych zaginięć boz wieści, któro jednak mam zamiar wykorzystać w następnej książce.
Wszystkie takie fakty zebrane razem wskazuję jodnak nie na regularno, systomatyczne odłowy, lecz raczej na wpadających w ten rejon przestrzeni kosmicznej kłusowników, naruszających czyjeś legalno prawa do nas, kłusujących ukradkiem w hodowlanym stawie i czmychających zanim nadojdzio strażnik.
W cytowanym wyżej numerze „Naturo”, kilka stron za informację o jakimś balonie, który zerwał się z uwięzi w Paryżu, mamy notatkę: „Nasz korespondent z Paryża donosi w związku z balonem, który widziano we wrześniu nad Bermudami, że w przybliżonym okresie nie zdarzył się we Francji żaden start czy ucieczka, któro mogłyby tłumaczyć pochodzonio owego obiektu".
Sprawa jest nieco dziwna, więc tropimy dalej: pod koniec sierpnia, w londyńskim „Timesie" nie ma wzmianki o starcie jakiegokolwiek balonu latem 1885 r., były jednak dwa starty we Francji i oba balony uciekły. Miesięcznik „Aoronaute” z sierpnia 1885 r. informuje, że balony te wypuszczono z okazji święta narodowego Francji, 14 lipca. Lecieli w nich panowie Cower i Eloy. Na balon Cowera natknięto się wkrótce potom na oceanie, balonu Eloya nigdy nie odnaleziono, choć 17 lipca widział go w powietrzu kapitan pewnogo statku. Jednakże, co istotne, balon Eloya należał do niewielkich statków powietrznych, używanych w celach pokazowych i niezdolnych do długiego utrzymywania się w powietrzu. Czy zatem był to rzeczywiście balon, który dotarł po trzech miesiącach do Chicago? Bardziej prawdopodobne, że balon znaleziono w Chicago wystartował i uciekł swym aeronautom 29 lipca w stanie Connecticut.
Zostawmy teraz balony lub rzekome balony, mamy bowiem przed sobą („Naturo", 90-169) relację Charlesa Tildena Smitha, który pisze, że 8 kwietnia 1912 r., znajdując się w miejscowości Chisbury, w Wiltshire, między Londynem a Bristolem, ujrzał na niobie zjawisko, które „nie przypominało niczego, co zdarzyło mi się widzieć w życiu”.
Co zobaczył pan Smith? Dwie ciomne nieruchome plamy na sunącej powłoce jasnych chmur. Podkreślmy: chmury płynęły po niebie dość szybko, wiał wiatr, zaś ciemne plamy wisiały nieruchomo nad ziemią. Miały ono kształt rozłożonych wachlarzy, czyli zbliżony do trójkąta, różniły się między sobą rozmiarami - i trwały w miejscu, podczas gdy chmura za chmurą przesuwała się jako icli tło. Pan Smith obserwował to zjawisko przez pół godziny, a pierwszo wrażenie, jakie mu się nasunęło było, że „ów ciężki cień rzucany na cienki welon chmur musiał pochodzić od jakiegoś niewidocznego obiektu, który znajdował się nad chmurami i zasłaniał promienie słońca".
W tym samym numerze „Naturo" znajduje się także list innego korespondenta, mający świadczyć o tym, że cienie tego rodzaju są rzucane na chmury przez wierzchołki gór, a w związku z tym pan Smith miał rację przypisując zjawisko „niewidocznemu obiektowi, który zasłaniał promienie słońca". Na dalszych stronach tego pisma toczy się zresztą jakaś niejasna i niepełna dyskusja w sprawie tych cieni. Wierzchołki gór czy nie wierzchołki? My rzucimy tu mimochodem, żo w Wiltshire są niskie, łagodno wzgórza, nie ma natomiast żadnych gór. Więc może balony? Tajemnica cieni z Chisbury tkwi jednak w tym, że były ono zupełnie nieruchomo. Tymczasom jest oczywiste, że gdyby jakikolwiek stacjonarny obiekt, powiedzmy balon, wisiał wysoko nad chmurami, jogo cień w zachodzącym słońcu musiałby się wydłużać i przesuwać na wschód. Zagadka za nasuwa mi przypuszczenie, bez żadnego zresztą poparcia w postaci innych faktów, że nad Chisbury znajdowało się wówczas jakieś inne świecące ciało, pod którym mogły być zawieszone dwa trójkątne pojazdy, podobne może do tego, który w 1885 przepłynął nad Bermudami. Jeden z tych pojazdów mógł wisieć niżej, drugi wyżej, co mogłoby tłumaczyć różnicę w rozmiarach cieni.
Przypomina mi się wielka czarna rzecz, wisząca nad księżycem, jak zastygła w powietrzu wrona. Całkiem możliwe, że owe ciała nad Chisbury wyglądały z Księżyca, jak dwie czarne wrony wiszące nad Ziemią. „Sciontific American" (46-49) podaje, żo 3 lipca 1882 r. kilku obserwatorów z Lebanon w stanie Connecticut zauważyło w pobliżu krawędzi Księżyca trójkątne świetliste zjawiska. W trakcie obserwacji światła te zgasły, a w trzy minuty później przy dolnej krawędzi księżycowej tarczy pojawiły się dwie ciemne trójkątne plamy, które wyglądały jak nacięcia. Pla-
185