JfTv ■'Tłl**.■r.Tvł%'y'
— iWarfcu — spytała następnego dnia — czy smako-wał ci obiad?
— Tak, oczywiście — odpowiedział grzecznie. — Czułem się jak na wakacjach. Lubię pizzę.
Nie przyznała się, że dwie pizze kupiła gotowe w „Tokaju”' po dziesięć tysięcy złotych sztuka. „To moja inwestycja w pustkę życia" — pocieszyła się. Do ostrej pizzy wypili po dwa kieliszki wytrawnego, czerwonego wina. Zauważyła, że Markowi zakręciło się w głowie. Udała, że tego nie spostrzega i spytała:
— Popatrzymy? Proponuję podryw” Williama Friedkina.
— Dobrze. Słyszałem o tym filmie. Gra Al Pacino i chodzi o mordowanie homoseksualistów.
Już nie był sztywny. Nawet kilka razy w czasie trwania filmu, rzucił jakąś sensowną uwagę. A potem długo dyskutowali obejrzany obraz i Ewa coraz bardziej się przekonywała, że chłopak jest na poziomie. I choć miał poglądy dość naiwne, to przecież swoje własne. Przystosowała się do jego stylu bycia bez pozy i snobizmu, do jego naturalności i spontaniczności.
— Czy wiesz, że ja często czuję się samotny — powiedział w pewnym momencie. — Z rówieśnikami nie potrafię się dogadać, rodzice są zajęci własnymi sprawami. Z tobą jestem sobą...
Ewa przyjęła to jako szczery komplement i z równą szczerością powiedziała:
— To spotkało się dwoje samotników. Ja też nie mogę sobie dać rady z własnym życiem...
— Będę cię często odwiedzać — powiedział pocieszająco.
— A co na to powiedzą rodzice? — Ewa była ciekawa.
— Myślę, że oni nie będą mieli nic przeciwko temu. Przecież wcale nie zaprotestowali, gdy im powiedziałem, że zaprosiłaś mnie na video...
Kiedy już wychodził, pocałowała go delikatnie w kąciki ust i powiedziała:
• r~ To do jutra, mój młody przyjacielu.^
Gdy już leżała w łóżku, zadzwonił telefon.
—' To ja, Marek. Nie obudziłem cię?
— Przeglądam gazetę.
— Chciałem ci tylko powiedzieć dobranoc...
— Czy będziesz o mnie myślał? — spytała i nie czekając na odpowiedź, dodała: — Życzę ci przyjemnych
— Ja tobie też. I nie martw się...
Zadzwonił o jedenastej. Telefon poderwał ją na równe nogi. Jeszcze leżała i choć nie spała, nie chciało jej się wychodzić z pościeli. Nie słuchała, co mówi, tylko rzuciła w słuchawkę:
— Możesz zaraz przyjść!
Pobiegła do łazienki i szybko umyła się pod prysznicem. Nie była ubrana, gdy ciszę przeszył ostry- dzwonek do drzwi. Otworzyła owinięta dużym kąpielowym ręcznikiem, z kropelkami wody na nagich ramionach. Marek wszedł i wystraszył się:
— Przepraszam!
•— Nic się nie stało. Tylko luidzisz, gdy zadzwoniłeśf jeszcze leżałam. Myślałam, że zdążę się ubrać.
Nie miała zamiaru się ubierać, ale wypadło naturalnie. Jednak Marek chciał się wycofać:
— To ja przyjdę za pół godziny. Bardzo cię przepraszam... Nie pomyślałem...
— Jasne, pewnie nie jesteś takim niedzielnym leniem jak ja — roześmiała się Ewa. — Wchodź/ Nie krępuj się!
Nie chciała go powtórnie wystraszyć, ale zaryzykowała:
— Czy masz dziewczyną?
— Nie! — wykrzyknął z jakąś pasja..
— To dobrze. Ja też teraz chodzę solo. W ten sposób nikogo nie zdradzimy.
Marek się zaniepokoił:
— Co masz na myśli?