/tu
ROZDZIAŁ CZWARTY
Rzut oka na historię systemów.
Rzeczywiste stawanie się i fałszywy ewolucjonizm
Pozostaje nam rozważyć same w sobie dwa złudzenia teoretyczne, które stale spotykaliśmy na naszej drodze, a których dotychczas rozpatrywaliśmy raczej wyniki niż zasadę. To będzie przedmiotem niniejszego rozdziału. Dostarczy nam on sposobności do usunięcia pewnych zarzutów, do rozproszenia pewnych nieporozumień, a zwłaszcza do ściślejszego określenia, w przeciwstawieniu do innych, tej filozofii, która w trwaniu widzi sam materiał rzeczywistości.
Materia czy duch - rzeczywistość objawiła nam się jako wiekuiste stawanie się. Tworzy się ona i rozkłada, ale nic jest nigdy czymś gotowym. Oto intuicja, którą zdobywamy o duchu, gdy usuwamy zasłonę dzielącą nas od naszej świadomości. To samo ukazałby nam w materii umysł, a nawet zmysły, gdyby uzyskały bezpośrednie i bezinteresowne jej przedstawienie. Ale umysł, zajęty przede wszystkim potrzebami działalności, tak samo jak zmysły, ogranicza się do zdejmowania od czasu do czasu ze stawania się materii widoków momentalnych, a przez to samo nieruchomych. Świadomość, dostosowując się z kolei do umysłu, w życiu wewnętrznym patrzy jedynie na to, co już utworzone, i tylko niewyraźnie czuje, jak się to życie tworzy. Tym sposobem wydzielają się z trwania chwile, które nas interesują, i któreśmy podjęli wzdłuż jego przebiegu. Zatrzymujemy tylko te chwile. I czyniąc tak, mamy słuszność, dopóki sprawa dotyczy samej tylko działalności. Ale jeśli, rozmyślając nad naturą rzeczywistości, wciąż jeszcze patrzymy na nią tak, jak nasz interes
praktyczny tego wymagał, wtedy stajemy się niezdolni do widzenia prawdziwej ewolucji, bezwzględnego stawania się. W stawaniu się dostrzegamy tylko stany, w trwaniu tylko chwile, a nawet wtedy, gdy mówimy o trwaniu i o stawaniu się, myślimy o czym innym. To jest najbardziej uderzające z tych dwóch złudzeń, które chcemy rozpatrzyć. Polega ono na mniemaniu, że można myśleć niestałość za pośrednictwem stałości, ruchomość za pomocą nieruchomości.
Drugie złudzenie jest blisko spokrewnione z pierwszym. Ma to samo źródło. Pochodzi również stąd, że przenosimy na rozmyślanie sposób postępowania stworzony dla praktyki. Każda działalność ma na celu osiągnięcie przedmiotu, którego brak jest odczuwany, lub stworzenie czegoś, co nie istnieje jeszcze. W tym bardzo szczególnym znaczeniu zapełnia ona pewną pustkę i idzie od pustki do pełni, od nieobecności do obecności, od nierzeczywisto-ści do rzeczywistości. Nierzeczywistość, o którą tu chodzi, jest zresztą czysto względna w odniesieniu do kierunku, w którym poszła nasza uwaga, jesteśmy bowiem pogrążeni w rzeczywistościach i nie możemy z nich wyjść; a tylko, jeżeli rzeczywistość obecna nie jest tą, którejśmy szukali, mówimy o nieobecności drugiej tam, gdzie stwierdzamy obecność pierwszej. Wyrażamy tym sposobem to, co mamy, w zależności od lego, co chcielibyśmy otrzymać. Nic bardziej uprawnionego w dziedzinie czynu. Ale dobrowolnie czy mimo woli zachowujemy ten sposób mówienia, a także myślenia, gdy rozmyślamy nad naturą rzeczy niezależnie od praktycznego znaczenia, jakie mają one dla nas. lak rodzi się drugie z owych złudzeń, na które wskazaliśmy - to, które najprzód pogłębimy. Wynika ono tak samo, jak pierwsze, z przyzwyczajeń statycznych, których nasz umysł nabiera, gdy przygotowuje nasze działanie na rzeczy. Jak przechodzimy przez nieruchomość, aby dojść do ruchomości, tak samo posługujemy się pustką, aby myśleć pełnię.
Znaleźliśmy już to złudzenie na naszej drodze, gdy przystępowaliśmy do zasadniczego problematu poznania. Zagadnienie, jak mówiliśmy, polega na tym, dlaczego w rzeczach istnieje porządek, nie zaś nieporządek. Ale (o zagadnienie znaczy coś tylko wtedy, jeśli się przypuści, że nieporządek, pojęty jako brak porządku, jest możliwy albo daje się wyobrazić, albo wreszcie pomyśleć. Otóż rzeczywisty jest tylko porządek; ale ponieważ porządek może przybrać dwie postaci i ponieważ obecność jednej polega, jeśli się chce, na nieobecności drugiej, mówimy o nieporządku zawsze, gdy jesteśmy wobec tego z dwóch porządków, któregośmy nie szukali. Pojęcie nieporządku jest więc czysto, praktyczne. Odpowiada ono pewnemu zawodowi pewnego oczekiwania i nic oznacza braku wszelkiego porządku, lecz po prostu obecność takiego porządku, który nic posiada aktualnego interesu. Jeżeli zaś spróbujemy zaprzeczyć porządek zupełnie, bezwzględnie, spostrzegamy, że przeska-
223
Część niniejszego rozdziału, która zajmuje się historią systemów, a w szczególności filozofią grecką, jest tylko nader zwięzłym streszczeniem poglądów, które obszernie rozwinęliśmy, od roku 1900 do 1904, w naszych wykładach w College dc France, a zwłaszcza w szeregu wykładów o Historii pojęcia czasu (1902-1903). Porównywaliśmy tam mechanizm myśli pojęciowej z mechanizmem k i n e m a t o g r a f u. Sądzimy, że możemy tutaj wznowić lo porównanie.