DSC03189 (4)

DSC03189 (4)



Reymont bliskość człowieka i przyrody bardzo mocno akcentuje, a nawet daje wyraz przeświadczeniu, że bywają momenty, kiedy granica między nimi zacicia się i żywym, bezpośrednim doznaniem ogarniamy jedność tych obu, tak z pozoru odmiennych stref istnienia, jak to się zdarza Antkowi, kiedy po wyjściu z więzienia odwiedza pierwszy raz ojcowskie pola i przeżywa wśród nich stan jakby zachwycenia, jakby swoistej ekstazy:

Zdało mu się, jakoby z tym wiatrem przewalał się po zbożach; jakby polśniewal mięciuśką, wiłgotną runią traw; jakby toczył się strumieniem po wygrzanych piachach skroś łąk przejętych zapachem sianokosów: to jakby z ptakami leciał kajś wysoko, górnie nad światem i krzykal z mocą niepojętą do słońca; to znow u jakby się stawał szumem pól, kolebaniem się borów, silą i pędem wszelkiego rostu i wszystką potęgą tej ziemi świętej, rodzącej w śpiewaniach i weselu.

I sobą się wiedział, wszyćkim się wiedząc zarazem, bo i tym, co się obaczy i poczuje, czego się dotknie i co się wy rozumie, ale i tym. czego nie sposób nawet pomiarkować, a co jeno poniektóra dusza w godzinę śnuerci przejrzy i co się w człowiekowym sercu tylko kłębi, wzbiera i ponosi ją w jakąś niew iadomą stronę, i łzy słodkie wyciska, i nieukojną tęsknicą kieby kamieniem przywala1.

Podobnie jak kreśląc w Wampirze sceny seansów spirytystycznych czy eksperymentów nad rozwojem jaźni, tak i w opisie przeżyć Antka pozostaje Reymont w granicach realizmu psychologicznego. Stan przedstawiony w cytowanym wyżej fragmencie to stan hipnoidalny, zjawisko częściowego zakłócenia równowagi psychicznej, występujące bynajmniej nierzadko pod wpły-wem silnego wstrząsu u osób nerwowo nadwrażliwych. Antek zaś, jak wiemy, jest pasjonatem i nerwowcem, a ma za sobą zwolnienie z więzienia, powrót z miasta do domu. pogodzenie się z żoną, „zasadniczą rozmowę z Rochem, a więc sporo wrażeń silnych i ekscytujących.

Tym fragmentem warto wszakże zainteresować się nie tylko ze względu na jego psychologiczny realizm, ale również ze względu na wpisaną weń koncepcję świata i człowieka oraz ich wzajemnego stosunku. Przedstawione tutaj zjednoczenie ludzkiego Ja” ze światem przyrody dalekie jest od pan-teizmu. Ta identyfikacja z przyrodą —przy zachowaniu w pełni świadomości osobniczej („f sobą się wiedział, wszyćkim się wiedząc zarazem”) — prowadzi do wtajemniczeń jeszcze głębszych, do żywego doznania łączności czy zgoła identyczności z tym, „czego nie sposób nawet pomiarko wać”, z bezimienną, i bo nie dającą się ująć w kategorie pojęciowe warstwą bytu nie zróżnicowaną 1 fenomenalnie, z jego ens realissimum. Porządek natury okazuje się odpo- J wodnikiem porządku ponad naturalnego, kluczem do jego zrozumienia. Wznosząc się więc ponad naturę odnajdujemy za nią warstwy bytu coraz

bardziej wysublimowane, odmaterializowane, ale przecież nie różne od niej esencjalnie.

Mówiąc krócej i prościej: Reymont pojmuje świat nie dualistycznie, lecz monistycznie. Bóg i natura, duch i materia to dla niego nie odrębne, różne gatunkowo strefy rzeczywistości, lecz dwie strony tego samego medalu. Żyjąc więc wedle praw przyrody, żyjemy jak najbardziej „po bożemu*', bo zgodnie z manifestującym się w nich uniwersalnym porządkiem kosmosu. A zatem owa wspomniana wyżej „telluryzacja" chrześcijaństwa jest nie tylko zapisem faktycznie dostrzeżonego na wsi stanu rzeczy. Znajdują w niej wyraz również osobiste poglądy Reymonta dotyczące i sakralizacji pracy chłopa, i roli przyrody jako łącznika między człowiekiem a kosmosem.

Reymontowa koncepcja monizmu zbieżna jest z opartym na ówczesnym przyrodoznawstwie monizmem ewolucjonistycznym, którego podstawy stworzył Darwin, a który w całościowo zakrojony system filozoficzny rozwinął Herbert Spencer, przyjmujący za podstawowe prawo świata prawo rozwoju — ujawniające się tak samo w życiu przyrody, jak w życiu jednostek i społeczeństw.

Ta kładąca tak wielki nacisk na dynamikę procesów życiowych filozofia nie mogła nie działać na Reymonta, nie przemówić do jego żywiołowego temperamentu artystycznego. Nie bez znaczenia było w tym wypadku zetknięcie się przyszłego autora Chłopów z redakcją „Głosu”, którego redaktorem był Bohusz (Józef Karol Potocki), jeden z najciekawszych ludzi tamtego czasu, tłumacz i popularyzator Spencera. Reymontowy kult energii i sprawności życiowej zbieżny jest z etyką monizmu ewolucjonistycznego, a silna indywidualizacja postaci przy równoczesnym mocnym osadzeniu ich w zbiorowości, traktowanej niejako luźne skupisko odrębnych jednostek, ale jako nadrzędna wobec nich całość, jako ich sytuacja egzystencjalna — mówiąc dzisiejszym językiem — zgadza się z tezą angielskiego filozofa, że proces scalania się społeczeństw przebiega równolegle z procesem różnicowania się osobniczego, przechodzenia od nieokreślonej jednorodności do określonej różnorodności.

Nie chodzi tu o budowanie hipotez „wpływologicznych”, ale tylko o wyrażenie przypuszczenia, że idee Spencera mogły umocnić pisarza we własnym sposobie pojmowania i odczuwania tych czy innych zjawisk, tworząc łącznie z innymi filozofiami monistycznymi (jak energetyzm Ostwalda czy panpsy-chizm Fechnera i du Prela), z witalizmem Bergsona, z głoszącym kult życia i mocy nietzscheanizmem swoistą konstelację intelektualną, w obrębie której działa myśl i wyobraźnia Reymonta.

5* 67

1

Tamże. T. U, s. 369.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC03185 (3) CZŁOWIEK. PRZYRODA, KOSMOS Już w młodzieńczej noweli Reymonta Oko w oko1 2 przyroda wpr
sporządzenie bibliografii. Akcent pada tutaj bardzo mocno na umiejętności warsztatowe. One to właśni

więcej podobnych podstron