H pip
Alt III, S»vn« $
Marpagnn
IIIP tnw>H'li gft
Walery ,k> łfatpOpM*
VI,| nie, nic ptfMi nic M»h\
moi dłużnicy, al»\ mi kark skroni 1!
Stoaygicłch d» fUrpap**
flWinatwr* Uid*», tm siałem* że traeha sic spieszyć*
H«nM|ton
Niechże je prędko zawiodę do kowala.
kicani
Zanim więc je okuję. pozwolisz. ojcze, że będę za ciebie robił honory wadaę pani| do ogrodu, gdzie kazałem podać podwieczorek.
' don»i i iapm.
Harpagon. Walory
Harpagon
Ualery, miejże przynajmniej oko na wszystko i staraj się uratować. ile będzie można, aby odesłać z powrotem do sklepu.
Walery
Niech pan będzie spokojny.
Harpagon
sam
O, synu wyrodny ! chcesz więc inej ruiny?
Klranl, Marianna, Eliza, Fntzyna
fculaiimy tułaj, l^nltir nuin o wiele lepiej. Nikt nie podsłuchuje, możemy mówić spo-
kojnwH
Klim
Tak. pani; brat zwierzył mi się z miłości swej dla ciebie. Znam dobrze przykrości i niedole takiego położenia; niech mi pani wierzy, z całego serca biorę udział w waszej sprawie.
Jukęż milę pociechę jest posiadać życzliwość osoby takiej juk pani! błagam, abyś na zawsze zechciała mi /.uchować tę szlachetny przyjaźń, podwójnie cenny w moich smutnych losach.
Fkozyna
Daję słowo, kapitalne głupstwo strzeliliście oboje, żeście mi się zawczasu nie zwierzyli z cały historię. Oszczędziłabym wam z pewnościy niejednego kłopotu i nie bylibyśmy zahruęli tak daleko.
Cdi robić? Widocznie mój zły los tak pokierował sprawy. Ale. piękna Marianno, powiedz, jakie ty masz plany?
Mój Boże. czyi | mojej mocy czynić takie postanowienia? Zależność, w jakiej żyję, o/yliż mi się nie każe ograniczyć jeno do zy zen.
Kleant
Więc żadnego oparcia nic ma dla mnie W twym sercu, jak tylko same życzenia? Żadnego ws|>ółczncia? sympatii? Ani śladu przywiązania zdolnego do czynu?
Cóż mam powiedzieć, Kleancie? PbStaW się na moim miejscu! Hmli. nrzkazuj sam; zdaję się zupełnie na ciebie; zbyt jestem pewna twego charakteru, al>> przypuszczać, iż mógłbyś iędać czegoś sprzecznego z honorem i praystojnościę.
*ii. a