n
/yhwhhi Hnhiji
Mviłv, ty xv\ lh*il>'ł hi w gtv głębszy duunai. u #AVlt|?.tuiv / nim uir
łh^kK WH bił togi' 1'inlmiUi bv jjji) i«»>|ti i>savv oKołłcinoi^* źo punj
ISftłiSto ska t pmnii K.«h hanowakię itu tuaiituigły po łacinie, Ntern/ %«k**\vvrttw ,,,, pi .> i*Ki międty oicgumn a drłełcm polskim Kwliu,. feiwaktągo K>c<h jfeitiftK ctytMń m, en niekhH*v tnierprctgtńrr.y (ooty, Wł*v H' ttte mv*h Hł»' subtęłńym i mttufeyttt V mditkioieić/u' mają do po. wtoiłłyina oo nnx, m, jakie istniej# w dltcłt misit/a unęd/v różnymi jego ełemett lAoii, dKo iadi > am takiego bólu *atetyt'iMiego, juki możno by \vU suwać vku b.o<|, ,1 ltóKv c?vicgiW wielkiego, di omul v‘v/nogo romansu, łkUrijiwkHMUiyib na poamnłi# giist/own powieści. postarajmy się >siłl'k głęhui
Vi\iąiKowo»Y . Kom elegii polega im tvut, Żć takiej pookji ku e.vi /haowłov,'i K,vhanovisht niemal iuo kontynuował w swoim d/,tcle po|. dłW. tylko rwiniwHW K'i płomyki we /'V«i.\?A\i»7i i w Phiniach, '■V\ejvhivąl w\vv v\» siebie taka jH»e/iv. ale jednak ji) przechował: u kresu drugi, kw\ł\ tak )v>wia\U HóldeHiń „mędrcy często skłaniają się do piękna". t&ompsmowAl kj wydanie, aby i ona po nim została,
l'Us »vg\' u\hwW tą odepchnął? W szOstri elegii księgi pierwszej dowradrnenw sit, -»■ sław1 ji swoi a l idię nie tylko w łacińskiej, ale i w poi sfciitj mówić;
Huk, vi <pnd bUnwUim vpu*nt mci carmina, dohent,
Huk l ans <*tque r\wnv $łtvica Mktaa camt.
Vk.'v7\» i,' se.umiA uk, >e śpiewa o 1 idu .Muza iego łacińska, jak tel - <xt enedaw ha vr,co, mj.|« w języku iuż słowiańskim tworzona,
a me tak, iak sparatnejow ał ion dyśtych 1 eopold Stall!
i ci zawdne. i *m, gd\ wdziękierti tchną mej piesnt słowa,
HU nici s Italska śpiewa Słowian Muz* nowa,
k\> \k t\ mł a t\ mi wu-t s;anw polskjittt? C-ty to samo, co Janiejus-I pKtauv tui lacu\vkm\i elegiami o 1 .cukorode 1 Alfasibet — rzueaiąc ic w oęien i*ko wkrsat zgodne krótkiego *'o» >ak to wszystko, R e;ym się Hjlirtairń *t~ pycha p,wpvs;vU Wwńd pnhUcfa FMsr** eiytamy w w v: JV „,\k U TÓ\ uv*«węW‘*,*>' ^en« «^‘«hi odr««
jMWMK Mi tkitaMki/
A zatlumcic rnńj posteprk braydki,
11 ktńry wię długo wstyduĆ niuiaęt,,'
,|«k czytamy dalej, wiersze te mogłyby odnawiać jego „rany”, /adiitlg prgez ludzki) nńicwdzięcznoić". WiiuUkicwić/ widzi tu palenie utwurńw zwii|ZAnVćli z Hczimicntii), ńwq moZnq panną polską, którą poeta kochał po powrocie do kraju i do kińret inlnoszifsię być może także pewne utwory łacińskie włączone potem do zbioru elegii. Może podobnie spalił przedtem wiersze ku czci Lidii? A może czytamy niektóre z nich w zbiorach polakich l!rast«k 1 IStitti? Nieliczne erotyki polskie Jana Kochanowskiego, rozproszone poAród Fraseth, Pitini. i w cyklu Prag” wzHtóte, nic zawierają wskazówek chronologicznych. Które z nich odnoszą sic do He/imiennej, które do jeszcze innych postaci — a które do Lidii z Padwy, jcAll takie w ogóle przetrwały? To pewne, że przechowują się w nich płomyki tukiej poezji, jaka wypełnia elegie padewskk niemal po brzegi • płomyki niezrównanej piękności, nieraz górujące artystycznie nad elegiami, będące maleńkimi dokumentami artystycznego rozwinięcia tamtej sztuki. Na przykład w trzecim utworze księgi pierwszej łS, on nagle rozbłyska przed nami niemal taki sam obraz, jaki rozjarza wizje Wenus w czwartej elegii księgi drugiej; i tu, i tani piękność objawia się światłością jutrzenki;
l*urpurcusquc color nieco permixtus in ort ■\urorao tacics e.xorientis crai.
...Twoje nadobne lice jest podobne zarzy,
Która nad wielkim morzem rano się czerwieni,
A 1 nienagla ciemności nocne w światłość mieni.
Wszystko jest tu znowu owiane baśniową fantastycznością wizji, miwet wzmożoną; trzy wersy polskie są pięknieis/e niż odpowiadający im dystych łaciński, bogatsze; iutrzenka czerwictii się „nad wielkim morzem”, ro/Swicila się powoli, „z nienagla”. Zresztą metafora piękna lako światłości olśniewa nas w niejednym z owych nielicznych (nielicznych napisanych czy nielicznych przechowanych?) erotyków polskich Kochanowskiego.