Niezwyciężony
do wojny na morzu, słali dyplomatów na negocjacje pokojowe z Duńczykami i Szwedami. Mediacje pokojowe odniosły pewien skutek. Przez pewien czas zdawało się nawet, że obie zwaśnione strony zaczną rozmawiać ze sobą o pokoju bezpośrednio, a przygotowania do spotkania delegatów z obu krajów zaszły już tak daleko, że Szwedzi wyznaczyli miejsce przyszłego spotkania na granicy z Blekinge, a nawet wystawili paszporty dla czterech delegatów reprezentujących Danię, zezwalające im na wjazd do Szwecji. Wkrótce jednak doszło do zastoju w rozmowach, tym bardziej, że pogłoski o spodziewanej interwencji holenderskiej przywróciły Duńczykom nadzieję na przyszłe zwycięstwo.
Pogłoski te, a także doniesienia o sukcesach austriackich, przesądziły sprawę. W październiku Cromwell ogłosił, że Anglia i Szwecja utworzą sojusz skierowany przeciwko domowi Habsburgów i jego sojusznikom, wśród których była też Dania. A jako swój wkład w przyszły sojusz, Anglicy zadeklarowali natychmiastowe wysłanie floty i wypłacenie Szwedom w gotówce 30 000 funtów.
Każdego dnia Szwedzi wysyłali swe okręty na szare wody Bałtyku, aby sprawdzić, czy obiecana im pomoc jest w drodze, a wielce zadowolony Karol Gustaw wydał Wranglowi rozkaz, aby ten przygotował plan wysadzenia wojsk angielskich i szwedzkich na Fionii.
Rok 1657 był niezwykły również ze względu na pogodę. Bardzo gorące i suche lato przeszło pod koniec września w niezwykle wilgotną jesień. W połowie listopada zanotowano pierwsze przymrozki. Po zajęciu Frederiksodde, armii szwedzkiej pozwolono na odpoczynek. Większość oddziałów rozjechała się na kwatery i tylko niewielka załoga pozostała w zdobytej twierdzy. I - jak to zwykle bywało w czasie przerwy w działaniach - w obozie pojawiły się choroby. Cierpienia żołnierzy potęgowane były przez panujące chłody, tym bardziej, że wielu z nich miało na sobie zniszczone ubrania; kwatery, na których ich ulokowano, nierzadko były nie opalane, a w czasie opadów do środka lała się woda. Ci, których pozostawiono w twierdzy, mieszkali przeważnie w szałasach zrobionych naprędce z gałęzi przez samych żołnierzy. Spośród 1850 ludzi niedługo potem zachorowało około 600, a wielu spośród pozostałych było w złej kondycji.
We Frederiksodde mieszkał także Erik Jonsson. Ponieważ w czasie szturmu na twierdzą spalono wiele domów, brak było w niej wolnych pokojów. Dużą część byłych mieszkańców - teraz bezdomnych - przepędzono, a ci, którzy pozostali na miejscu, musieli zgodzić się na to, że ich domy zapełnili uzbrojeni wrogowie. Erik zamieszkał u dziekana kapituły i nie był tam zbyt miłym gościem. Przeciwnie: zachowywał się niegrzecznie i dokuczał swemu duńskiemu gospodarzowi. Tak się składało, że dziekan odprawiał nabożeństwa dla Corfitza Ulfeldta i członków jego rodziny (również i on mieszkał w dość ciasnej, chłopskiej chacie poza mu-rami twierdzy. Oprócz Ulfeldta i jego uzdolnionej żony Eleonory Krystyny, mieszkał tam także ich dorosły syn, lekarz Ulfeldta i pewien hiszpański szlachcic, stary przyjaciel rodziny, jak również dwie dziewczyny do posług i trzech służących. W całym domu było tak ciasno, że lekarz musiał spać w ubraniu na posłaniu z siana. Biorąc pod uwagę wszystkie te uwarunkowania, możemy się tylko domyślać, w jakich warunkach żył zwykły żołnierz). Zdesperowany tym wszystkim dziekan prosił Eleonorę Krystynę, aby „szepnęła w jego imieniu dobre słowo Wranglowi”. Tak też się stało. Wrangel upomniał Erika, ale nie na wiele się to zdało, ponieważ Erik zaczął teraz traktować Duńczyka z jeszcze większą niż poprzednio bezwzględnością. Dziekan po raz kolejny poskarżył się na swą biedę Eleonorze Krystynie, a ona ponownie poskarżyła się Wranglowi, który stracił w końcu cierpliwość i rozkazał Erikowi, aby ten poszukał sobie innej kwatery. Ten, kiedy się na koniec wyprowadził, ze złością i groźbą w głosie powiedział, że Ulfeldt i Eleonora Krystyna zapłacą mu kiedyś za to. Erik sam potem twierdził, że od tamtego dnia uważał Eleonorę Krystynę za swego śmiertelnego wroga i dlatego za każdym razem, kiedy w przyszłości zajmował się przydzielaniem kwater, te najgorsze zostawiał właśnie dla niej i dla Ulfeldta.
Epizod ten - choć może nie jest aż tak ciekawy - ukazuje Erika Jónssona jako pamiętliwą, małostkową naturę, prezentującego postawę dość typową dla karierowiczów i tych, którzy wszelkimi sposobami starają się zapracować na swe nazwisko. Ważniejsze jest to, że dzięki opisowi tego zdarzenia możemy się zorientować, co działo się z Erikiem. Jest rzeczą jasną, że jego kariera wojskowa
149