Dyplomacja
ctóry sam siebie wyznaczył, z mądrością i umiarkowaniem, do pracy na rzecz pokoju, stabilizacji i postępu.
Roosevelt był zniecierpliwiony szeregiem nabożnych sądów, które zdominowały amerykańskie myślenie na temat polityki zagranicznej. Podważał efektywność prawa międzynarodowego. To, czego naród własnymi siłami nie potrafił zabezpieczyć, nie mogło być obronione przez społeczność międzynarodową. Odrzucał też rozbrojenie, które właśnie wtedy pojawiło się po raz pierwszy jako temat międzynarodowy:
\
Jak dotąd nie ma prawdopodobieństwa powstania jakiejkolwiek międzynarodowej siły ... która mogłaby efektywnie przeciwdziałać nadużyciom, a w tych okolicznościach byłoby źle i głupio, by wielki i wolny naród pozbawił się możliwości ochrony swoich praw, a nawet - w wyjątkowych wypadkach - stawania w obronie cudzych praw. Nic by bardziej nie sprzyjało niegodziwości ... niż żeby wolny i oświecony naród ... celowo uczynił się bezsilnym, podczas gdy wszelkie despotyzmy i barbarzyństwa pozostałyby uzbrojone.’’23
Jeszcze bardziej zjadliwie Roosevelt wyrażał się o światowym systemie politycznym:
„Uważam, że stanowisko reprezentowane przez tandem Wilson - Bryan, żeby wierzyć fantastycznym traktatom pokojowym, niemożliwym do spełnienia obietnicom, wszystkim tym przeróżnym papierkom bez wsparcia jakąkolwiek sprawną siłą, jest nie do przyjęcia. Nieskończenie lepiej dla narodu i dla świata jest trzymać się tradycji Fryderyka Wielkiego i Bismarcka w zakresie polityki zagranicznej, niż mieć podejście Bryana czy też tandemu Bryan - Wilson jako stalą politykę państwową ... Taka sprawiedliwość flaki z olejeni nie poparta siłą jest tak samo zła i nawet bardziej szkodliwa niż siła oddzielona od sprawiedliwości.”24
W świecie regulowanym siłą Roosevełt wierzył, że naturalny porządek rzeczy odzwierciedlony był w koncepcji „stref wpływów”, przydzielającej konkretnym mocarstwom przeważające wpływy na dużych obszarach, na przykład Stanom Zjednoczonym na Półkuli Zachodniej lub Wielkiej Brytanii na subkontynencie indyjskim. W 1908 r. Roosevelt pogodził się z japońską okupacją Korei, ponieważ - zgodnie z jego widzeniem sprawy - japońsko-koreańskie stosunki powinny były zostać określone relatywną siłą obu krajów, nie zaś postanowieniami traktatu czy prawem miedzynarod owym:
„Korea należy do Japonii absolutnie. Prawda, według traktatu uroczyście zapewniono Korei niepodległość. Ale sama Korea była zbyt bezsilna, żeby wyegzekwować postanowienia traktatu, a było to nie do pomyślenia, by jakiekolwiek inne państwo ... zrobiło dla Korei to, czego ona w żadnej mierze nie była w stanie zrobić dla siebie.”25
Trudno dziwić się, że wyznając takie bardzo europejskie poglądy, Roosevelt podchodził do globalnej równowagi sił z wyrafinowaniem, któremu nie dorównał żaden amerykański prezydent, może jedynie Richard Nixon. Początkowo Roosevelt nie widział potrzeby angażowania Ameryki w konkrety europejskiej równowagi sił, ponieważ uważał ją za system w zasadzie samoregulujący się. Nie pozostawiał jednak żadnej wątpliwości, że gdyby jego sąd okazał się błędny, zachęcałby Amerykę, aby zaangażowała się w celu przywrócenia równowagi. Z czasem Ro-osevelt uznał Niemcy za zagrożenie dla europejskiej równowagi i zaczął identyfikować interesy Ameryki z interesami Francji i Wielkiej Brytanii.
Ujawniło się to w 1906 r., podczas konferencji w Algeciras, której celem było rozstrzygnięcie losów Maroka. Niemcy upierając się przy „otwartych drzwiach”, aby uprzedzić dominację francuską, nalegały na udział przedstawiciela amerykańskiego, ponieważ sądziły, że Ameryka ma tam istotne interesy handlowe. W rezultacie Amerykanie reprezentowani byli w Maroku przez swego ambasadora we Włoszech, ale rola, w której wystąpił, musiała Niemcy rozczarować. Roosevelt podporządkował amerykańskie interesy handlowe - które i tak nie były znaczne - swojemu poglądowi geopolitycznemu. Wyraził to Henry Cabot Lodge w liście do Roosevelta pisanym w trakcie szczytu kryzysu marokańskiego. „Francja - pisał - powinna być z nami i z Anglią, w naszej strefie i w połączeniu z nami. Politycznie i ekonomicznie to rozsądny układ.”26
Podczas gdy w Europie Roosevelt uważał Niemcy za główne zagrożenie, w Azji zaniepokojony był aspiracjami rosyjskimi, a zatem faworyzował Japonię, głównego rywala Rosji. „Nie ma takiego drugiego narodu na świecie - twierdził Roosevelt - który by bardziej niż Rosja trzymał w swoich rękach dzieje nadchodzących lat.”27 W 1904 r., chroniona przymierzem z Wielką Brytanią, Japonia zaatakowała Rosję. Chociaż Roosevelt proklamował neutralność Ameryki, skłaniał się w stronę Japonii. Argumentował, że zwycięstwo rosyjskie byłoby „ciosem dla cywilizacji.”28 A kiedy flota rosyjska została rozbita przez Japończyków, cieszył się: „Ogromnie uradowało mnie zwycięstwo Japonii, bowiem gra ona po naszej stronie.”29
Chciał, by Rosja została nie tyle całkowicie wykluczona z równowagi sił, co osłabiona, bowiem, zgodnie z maksymami dvolomarii równowcmi