myfątbtra i
f Jo dam po stron
’0%atn * "i
sra i Starce zrywają stf z rruejsc stronie, gdzie siedzą Tęgi Tury-
HAT**: O Boże, nie widzę!
f £61 TURYSTA {zgalanterią): Podać pani azymut?
matka: Sic dla siebie, ale dla dziecka!
TĘGI TURYSTA: Kąt sto piętnaście, siła wiatru około trzech, wilgotność powietrza zero koma osiem, wy sokość bezwzględna około siedmiuset trzydziestu dwóch metrów.
MATKA: Serdeczn ie panu dziękuję. (Ustawia malca na ławce i mówi stanowczo, patrząc przez szybę) Jeleń!
GLOSY: Piękny! Piękny!
(Powszechne otwieranie aparatów fotograficznych)
TĘGI TURYSTA {do Starca): A pan?
{Dwóch mężczyzn przenosi Starca na zatłoczoną stronę wagonu. Pasażer zostaje sam, nie wykazując niczym żadnego zainteresowania, nadal czyta książkę)
66