wodny. Można woń było włożyć dowolną treść mitologicznego wątku. Narodziny zawsze można wyjaśnić wschodom słońca, a śmierć zachodom. Nadto ten sam sposób wyjaśniania daje się stosować i do fragmentów biograficznych, np. do narodzin i wygaśnięcia miłości, do powstania i zaprzepaszczenia wielkiej idei itd., itd. Uczony nie dostrzegał słabej strony takich zabiegów, mianowicie dowolności i szablonowości połączonych z ogólnikowością. Nie był bowiem ojciec religioznawstwa porównawczego naturą skrupulatną i dla efektownego pomysłu, interesującej koncepcji gotów był poświęcić pedantyczne uzasadnienie wygłaszanych twierdzeń. Krytykę zaś uważał za nietakt.
W dotychczasowym omówieniu działalności Mullera nie padło jeszcze właściwie słowo ,,religia”, jako osobny temat. Dziwnie to może wyglądać w oczach współczesnego badacza religii, oswojonego z wziętą dziś ideą szkoły mitu i rytuału (patrz rozdział XI). |Uczony nie utożsamiał mitologii z religią. Co więcej, świadomie je sobie przeciwstawiał. Wypowiedział się na ten temat niedwuznacznie już w Essay on Comparative Mythology: ,.A jednak mitologia nie jest ani filozofią, ani historią, ani religią, ani etyką. Ona jest... Qnale nie ąuid — czymś formalnym, a nie substancjalnym i ha podobieństwo poezji, rzeźbiarstwa i malarstwa stosowalnym wobec wszystkiego, co mógł kiedykolwiek podziwiać i czcić stary świat” Pod takim oświadczeniem nie podpisałoby się dziś wielu uczonych. Podpisałby się za to jeden i to obydwoma rękoma. Kerenyi, najlepszy dziś na świecie znawca mitologii helleńskiej, i co ciekawsze, dzielący z Mullerem ogromną poczytność wśród laików, mistyczny temperament i beztroskę metodologiczną (patrz rożdział XIII).
Jak wiadomo, każdy religioznawca XIX wieku czuł się zobowiązany odpowiedzieć na podstawowe wtedy pytanie: ,,Skąd pochodzi religią?” Nie był od tego wolny i Maks Muller. Czuł się w pełni upoważniony do podjęcia tego tematu w 1878 roku, kiedy to w sali kapituły Opactwa Westminsterskiego inaugurował Odczyty hibbertowskie wykładem o pojęciu nieskończoności jako źródle wszelkiej religii. Publiczność zgotowała mu tak wielką owację, że musiał powtarzać każdy wykład. Prelegent nie znużył licznie zgromadzonych słuchaczy fachowym, udokumentowanym, opartym na skrzętnie zebranych faktach materiale z roli-
I