I
I
TWflczna taka wołnofttj
"I 1 hMftńtr. wwęW^, to „sentymentalny 71 jEJT2 wielkie prueclwrtawioni
nawet sobie: 1auci2 najbardz o] Ich md1 tq moA
fundamentem ich frtcwiWtJfi. By rue fft« potriflłtn) on debit potkromić, dć Bogi, tragedia Radne'2
le kto chce wlidi^ł pierwej słuchać mu0l...1
flńfłalo ^imIiIiiWI WtWWO dl
jrfwl Manfred. I wszystkim nadludzkim bohaura j
^gom, któro domagaj?2 §ię władzy nad JtttU ***#
jmo dusza, odpowiada:
Nic byłam sługa ~ ule jestem twym łupem Człowiek w Samego siebie byłam niszczycielem, wiodzłftlnoA
1 chcę być nadal.1
Tg wolność, buntownicza i nie znająca zakazów, staje się czasem imperatywem wolności wyłonionym z romantycznego „ja'\ lecz owo „ja” przekreślającym programowo. Bo wolność, z chwilą, gdy chce przestać być tylko „nie” i określić się w działaniu, wyjść poza „Ja”, zakłada, że owo „Ja” w niej zginie:
Ja się w chwili ofiarnej jak kadzidło spalę! Imienia nie zostawię po dele spalonem Tylko echo... I miejsce jakieś wielkie! próżne!
To Kordian. Jego Woli^ć jest wolnością negatywna, wolnością od niewoli. Wolna okolica zostaje zdobyta, lecz nie ma w niej wolnego człowieka, po nim zostaje „miejsce jakieś wielkie próżne”. Bohater romantyczny czuje przecież w sobie pokusę, by zająć opróżniony tron króla i Boga. musi więc się unicestwić, by ocalić wartość, którą zdobywa. Podobnie można by chyba zrozumieć Mickiewiczowską koncepcję ofiary.
Tu mamy znów kolejną, najważniejszą może różnicę między tragedią rasynow-ską a romantyczną. Bo przecież „kazirodztwo, rywalizacja braci, zabójstwo ojca, spisek synów — oto główne działania rasynowskiego teatru”***, pisze Bar-thes. Ojciec — to co było — przeszłość i władza określa i tamten, i romantyczny świiat. Tylko niewdzięczność może być drogą do wolności, lecz drogi tej bohater tragiczny Racine’a nigdy nie wybiera, bo
jego strony żadna ofiara, przeciwnie: U tragedia „to wyraz strachu przed widokiem winnego Ojca 2.
Tego strachu nie znali już romantyczni bohaterowie, nie czuli też przymusu wdzięczności. Tragedia romantyczna jest przecież nieustannym, demonstracyjnym i prowokacyjnym ukazywaniem win ojców, królów, Boga i wszelkich krzywd, jakie wyrządzają oni synom, ludom, narodom, ludzkości. Bo jeśli w tragedii rasynowskiej ilość ojeobójstw 1 synobójstw Jest mniej więcej równa, u romantyków, wbrew oczekiwaniom, wyraźnie przeważają synobójstwa. To zresztą jeszcze jeden dowód złowrogiej mocy i winy ojców. Jeśli więc w tragedii rasynowsklej „syn” przyjmując na siebie winę, uznawał tym samym nie tylko władzę, ale i prawo ojca do władzy, nadawał jej sankcję moralną (właśnie, by uchronić świat przed bezprawiem i chaosem), to u romantyków, gdzie ojcowfe są winni, zaś zbrodnie synów są wynikiem amoralności ojców, czy można jeszcze mówić o prawie? Czym są ojcowskie, cesarskie, kapłańskie. papieskie, boskie zakazy i nakazy? Wielokrotnie wykazywano ich arbitralną absurdalność i wywodzono je z najgorszych skłonności — pychy, zazdrości i żądzy panowania. Nie prawo moralne rządzi światem, jakże bowiem mogłyby je stworzyć te istoty okrutne, zawistne i pyszne. Rządzą one siłą tylko, więc władza ich jest amoralna i urządzają świat na swoje podobieństwo.
W tym świecie zakazana wręcz jest najwyższa moralność: miłość, nieśmiertelność, szczęście, dobro, piękno i wolność. Człowiek został skazany na ograniczenie
** Op. Clt., 8. 427.
**+ r. Barthes, op cif., s. 100. • Tamże, s. 145.
funkcj |
lonalną |
konitcmoiclę. |
Jest |
niewinny |
winny jm |
t gżą |
wali. | |
przyjmuje na |
siebie odpo- | |
wny |
stko. a |
nie jest to z |
rolda, Dramaty, Warszawa 1955, s. 413.
Byron, Manfred, w: Wędrówki Chllde Ha