miło
7Vtclnika, by wycisnąć łzę, Melodramacie pełni funkcję
K»drJ:Cite»«W« imirck*, 1928.
Urn# wolałby, aby przedstawi «c wywoływało uśmiech i podzi ńmdrtąn* że je zrozumiano. ( •wzór jednak, obliczając zyski, g <łs nę z taką reakcją publiczno!
jak dalej. Zło zwycięża, . zwycięża, przy okazji 7kby też sztuka, a wszy-bez umiaru gra na uczu-
v,cjstawienie w teatrze Ursusa -rvl wybuch śmiechu. Hugo do-k°!j j'c opisuje ów śmiech, który '^chodził w tupanie, w oklaski, | f^Mjzcstrzeniał się na ulice... Tak ■^hamowany. „że wydawać się aż chorobliwy” i zaraźliwy, „lecz wesołości to jedyna zaraza, którą człowiek nie ucieka”.
Criowiek śmiechu budzi śmiech, to jego rola, los, przekleństwo, talent. Aktor, choćby grał tragedię, jest pu-bkcaytn błaznem, taka może być jedna interpretacja.
Wierzy w moc symbolicznego języka teatru, który wprawdzie jest rozrywką i zabawą, ale zarazem przekazuje „w głąb umysłów” głębsze sensy. Godzi się też na dwoistość kondycji społecznej aktora oraz dwoiste oblicze teatru, nie sądzi, by „komedian-ctwo” uchybiało misji.
Publiczność bawić się musi. W tym także jest sens, misja i powołanie teatru, bo śmiech, jaki wzbudza Gwynplaine, bywa rodzajem błogosławieństwa: uzdrawia melancholię, płoszy nudę, przynosi zapomnienie nędzarzom. Czyli: sztuka jako rozrywka też ma wartość, ponieważ wyzwala na chwilę z nędzy istnienia. To druga interpretacja, zawarta wprost w powieści, z którą jednak wybuch śmiechu po przedstawieniu Chaosu zwyciężonego nic wspólnego nie ma. Tej sztuki Ursus nie pomyślał jako rozrywki.
W tym śmiechu nie ma łagodności i humoru, bo też jego najważniejszą instancją estetyczno-filozoficzną, by tak rzec, jest romantyczna teoria groteski. W tamtej epoce oznaczało to wywiedzione z Shakespeare’a połączenie wzniosłości z błazeństwem i zestawianie piękności z brzydotą, z czego wywodzono ówczesne nowe piękno oparte na ekspresji i charaktery styczność i. Z groteską wiązano upodobanie do kontrastów, zwłaszcza między wnętrzem a powierzchnią, czego żywym wcieleniem jest oczywiście „człowiek śmiechu”. W tym duchu reinterpretowano tradycję, zwłaszcza antyczną, grecką, przeciw jej „białemu pięknu” z ducha Win-ckelmanna, szukając w niej, przeciwnie, dramatyzmu, estetycznych i myślowych napięć, tytanicznych buntów. To nieco belferskie przypomnienie wydaje się konieczne, bo maska twarzy Gwynpłaine'a została wzięta wprost z „wyrzeźbionej na frontonach greckich teatrów wesołej maski z brązu. Nazywano ją maską komiczną”. Po czym Hugo dodaje, mając zapewne na myśli Arystofane-