ia
•:.»; <i * i * t d » 11? »v t \ i y
tttDOLF OT i O .TAKO !*<> OWNAV. CZY I* S CII OI,OG
RKUOii i j i: i; o u c /. n i o w i e
.$ć. do której ..!ę odwoływali, w sv.*cj ab..UJ'-cyjin.;cł i su* bickt} wrmici — mwuUcIc? pititc&tnncku...
- . iihhi ■ ■■ . v—— . "Wtadyalau) Tutarkluwlct
Na przełomie XIX i XX wieku w cesarstwie niemieckim atmosfera dla badań nad religiami świata nie była zbyt przychylna. V» śród leologów istnieli duż> odłam, przeciwny odwracaniu zain-
(teresowań od chrześcijaństwa i kierowaniu ich ku przebrzmiałym czy też odległym formom życia religijnego. Kościół luterański ci )strzegał w tym tylko szkodę i rozpraszanie wysiłku badawczego, nie widział natomiast żadnej korzyści. A religioznawstwa porówT.awczego, zwanego historią religii [Religionsgeschichte), nie umiano sobie inaczej wyobrazić niż jako dział teologii chrześcijańskiej. Tak usytuowane rzeczywiście nie wydawało się dziedziną ani potrzebną, ani ważną, bo całości, teologii, prawie nic nie dawało.
Formalnym pogromem religioznawstwa porównawczego w Niemcz cli była sławna „tronowa” rnowa stojącego u szczytu sławy Th-olog-nfuhrcra, Adolfa von Harnacka z 1901 roku. Autor epoko. . .i dzi l, Lehrbuch der Dugmengeschichte i Vorlesungen iiber das Wesen des Christeniums, zdobył sobie nie tylko sławę - i giczna, al też i korzystając z przyjaźni i zaufania ostatniego
__c . wiza nienc ;cki-go, Wilhelma II, począł wywierać wpływ na
organizację uniwersytetów. A ponieważ jako historyk chrześcijaństwa nie doceniał wpływu religii orientalnych na tę religię, ; z niósł swoją orientację naukową na organizację teologii i ostro ■ * > wo-*ć zajmowania się rcligiam tbiblijnymi.
P fo nla u niw i.;yt*ekiej teologii na rzecz religioznawstwa poro* ■ . \ej< go w Hol mi i (1876) ni<* mogła ujść uwagi sąsiednich
\rir*mii c, podoi nic* pk żywo zainteresował:: I*' nr jo. Wił z niemieckich sfer «• ikowych domagało sią
lionin studiów. Wówczas to pociły ło
'
W uroczys • m jubileuszowym przemówieniu na Uniwersyte. i
Aufgcbe der theoloyischen Fahultdten und die allegeineipn
l;,:l yiosgeschichte ' m. in. takie zdania:
.
cl,a, on jest • . wiąccj niż pochwą w stosunku do religii. B*—a
ii ,in jx> czą^ci stworzyła jeżyk i w historii ji;zyka ixlhija sią historia religii” (s. 9).
,,Kto nie zna tej religii, nie zna żadnej, a kto ją razem z jej h arią pozna, ten zna wszystkie” (s. 10).
„Życzymy .sobie, aby wydziały teologiczne pozostały wydziałami «■'!a badań nad religią chrześcijańską, ponieważ chrzęści ja ń-. .vo w swej czystej postaci nie stanowi jednaj religii obok wielu innych, lecz Religią” (s. 1~>). ^
„...także nie nic zrobi sią w sprawie katedry dla tej nieprzejrzanej naul:i (religioznawstwa porównawczego — T. A/.), Może i są pojedynczy, specjalnie uzdolnieni i pracowici ludzie, którzy mogliby cd biedy ją ogarnąć, ale to są rzadkie wyjątki” (s. 19).
„Im bardziej stawałoby się bogatszym, tym bardziej ubogim uboższym w wiedzą ogólną” (s. 19—20).
Powiało przez aulą stołecznej wszechnicy tym samym duchem cl rystianocenlryzmu, nie tolerancji,, ciasnoty wyznaniowej, który już niejednokrotnie straszył w Furopie, a który odzywa sią i dziś w postaci kalwińskiej teologii dialektycznej Bartha i Kraemera. Użyto też. nienowych kontrargumentów: utopijności poliglotyz-inu, który jakoś nic przeszkadza historykom uniwersalnym, bez-wartościowości obcych religii w porównaniu z własną, niebezpieczeństwa dyletantyzmu, zgubnego, czysto opisowego torprosz*-nia sią. To zastrzeżenia powtórzą się w innych okolicznościach i w innym kraju, w katoliekiej Italii, wobec Raffaele Pettazzoniego. Tam jednak trudności nie zniechącih wybitne,o pionier*, podjął on wyzwanie i odpowicd/ul na n.e nn.u sa ą .. »i v