•nu
°ri*
:1
'•ywal
hN koniec suchego sierpnia powiedzieli mi owi paHiff/ ■1 wciąż iikif same i nigdy nie wysychają, a lo dialog h, *’ śniegi -pływają zawsze do dawnych miejsc, albo tereny t,. *° łN| siąknięte wodą luli tak pełne wód są jamy, zbiorniki, ukrył' ^ ^ gdzie wody le się przechowują, że w krótkim czasie nie fru * *^'1 opróżnić, a jedynie oddają zebrani} wodę, ohzczędzając ją |„ZłJ( ^ poprzez wąskie otwory i -/pary. dzięki czemu mogą długo iilmj wilgotność.
Przepytałem ich. kierowany ciekawością wobec tego rodzajuS tywnej i naturalnej filozofii (w której, jak sądzę, mogą oni być więU autorytetem niż jakikolwiek przesławny filozof, który siedząc za U kiern. oddaje się spekulacjom), oni zaś zaświadczyli zgodniej wszystkie niezliczone źródła, które widzieli w górach, pobierają w,xd z deszczów i śniegów i że gdy by pizrz rok albo dwa nie padał ilemj (niech Bóg broni) allsi śnieg, to wszystkie bez wątpienia by wy Dodali jeszcze, że gdy śnieg pada mało albo rzadko, latem zaś z < nie ma deszczu, niektóre jeziorka, stawy i źródła, znajdujące się nasyci położonych pastwiskach, całkiem wysychają, pasterce muszą widy
przenosić się w inne miejsca, aby napoić swe stada i lr/od)[_
Nu lemat ukrytych wód. ich powiązań z opadami atmosferycznymi, pasterze posiadali o wiele dokładniejszą i bardziej dogłębną wiedzę niż akademicy i doktorzy, którzy wierzyli w dalszym ciągu (jak encyklopedyczny „filozof przyrody" z Mondo crealo Tonjuata Ta»«) w in»-rię confrefolio aajuarum (sięgającą do Pisma świętego), w świat podziemny jako system korytarzy, poprzez które wody morekie docierają wszędzie, nawet do gór, po uprzedniej destylacji w wnętmxwiad) i jamach podglebia, prawdziwych alembikach.
„Prymitywna i naturalna filozofia" pasterzy, o której z wielkim *u-\ cunkiem wypowiadał się Vallisnieri, potrafiła, dzięki obsenucji i bezpośredniej znajomości rzeczy, dotrzeć tam, gdzie abstrakt > 1.1 logika doktrynerskich encyklopedystów, snujących własne wizje, tworzyła jedynie pozory wiedzy, niemającej żadnej racji bytu. Symbioza z trzodą, a więc doświadczenie, kształtuje i udoskonala narzędzia poznania rzeczywistości, przekazywane za pośrednirtsem »/mgu podobny* h doświadczeń życiowych: thesaurus poznuwr/epj dziedzictwa, doskonalonego przez tysiąclecia, sztuki uprawianej w
^ medytar ji praktykowanej w zagrodzie, powolnego przemy-^rtoia. milczącej relacji gnoseologicznej między człowiekiem a zwie-ftęciem, człowiekiem a łąką, człowiekiem a niebem. Z tej ciągłej obserwacji powstała pragmatyczna astronomia i meteorologia, znajo-mość niebu gwiazd i miara czasu, funkcjonalna wobec dwóch wielkich pór roku. cyklu pastwisk wysoko położonych (latem) i nisko położonych (zimą). Czas właściwy dla pasterza sprowadza rok astronomiczny i meteorologiczny jedynie do dwóch długich pór roku, traktując dwie pozostałe (wiosnę i jesień) jako podrzędne, jako zwykłych klimatycznych pośredników. Była to teoria pór roku podzielana również przez poważnych przedstawicieli kultury wysokiej.
„Człowiek — pisał Ernst Cassirer — żył w obiektywnym świecie na długo przedtem, zanim zaczął żyć w świecie nauki. Nawet wtedy, kiedy nie znał jeszcze nauki, jego doświadczenie nie było po prostu amorficzną mnogością doznań zmysłowych. Było to doświadczenie zorganizowano i sformułowane. Posiadało określoną strukturę”5.
•W północnych Apeninach, w regionie Romanii, znajduje się źródło zwane (i nazwa ta funkcjonuje do dziś) „źródłem maciory”. Nazwa ta stawia opór nowemu chrztowi, jaki chciałaby mu narzucić kultura techniczno-naukowa, to jest zamienić na „źródło siarczane”. Ten opór--koegcystencja stanowi znak kulturowej stratyfikacji, konfliktu dwóch paradygmatów, dwóch sposobów ustanawiania relacji z przedmiotami i ze światem. Akt posiadaniu, zawładnięcia, na który wskazuje nazwa naukowa (rezultat nowej nominału>6 ze strony technokratycznego demiurga, bezliarwny chrzest, precyzyjny i bez wyrazu), przeciwstawia się użytkowi i uczestnictwu, zakładającym harmonijną koegzystencję opartą na zdolności wczuwania się w elementy naturalne, na analogii, „sympatii”, odpowiedniości. Syntagma „źródło mącimy”, w porównaniu ze swoim nowoczesnym odpowiednikiem, odwołuje się do systemu sygnałów bardziej przenikliwego i kompletnego, gdyż wiedzie do sedna rzeczy: wskazuje, że woda, w której kąpały się świnie, ma wartości lecznicze i że ludzie doprowadzający zwierzęta do wodopoju zauważyli jego terapeutyczne właściwości. To, co pomagało prosiakom, nie mogło zaszkodzić ludziom. Źródło użyteczne dla zwierząt i ludzi, dla rolników-pastcrzy i ich bydła stanowiło małe sanktuarium wodne, miejsce terapii, odkryte dzięki współpracy człowieka i zwierzęcia.