najdoskonalszego i koniecznego, nie może dowodzić Jego im nu m.i N.i gruncie koncepcji Anzelma probierń komplikuje sit; dodatkowo pi/« to, że przed dowodem trzeba pomyśleć Boga jako mogącego nic istniei (a nawet jako nieistniejącego, skoro jeszcze nie wiemy, czy istnieje). )evli zaś naszym myślom muszą odpowiadać przedmioty, to należy przyjąć istnienie specyficznego stanu rzeczy, jakim będzie nieistnienie Boga " Powraca zatem trudność, że istnieje wszystko, także nieistniejący lub tylko możliwy byt konieczny.
Na zarzut ten należy odpowiedzieć, odwołując się do faktycznego istnienia ateistów, przeciwko którym Anzelm konstruuje swój dowód; nie zakłada on nieistnienia Boga w punkcie wyjścia, lecz usiłuje sfalsyfikować tezę ateisty przez sprowadzenie jej do absurdu. Dowód zatem to bardziej eksplikacja definicji bytu najdoskonalszego niż formalne wnioskowanie. Poza tym podniesiona trudność nie jest specyficzna dla dowodu ontolo-gicznego, lecz dotyczy wszystkich argumentów odwołujących się do idei bytu koniecznego.
Zarzuty św. Tomasza
Zdaniem Tomasza z Akwinu definicja Boga jako bytu, nad który nie da się pomyśleć większego, jest nieadekwatna empirycznie, bowiem nie każdy uznaje ją za prawdziwą; wielu myślicieli uważało, że wszechświat jest Bogiem, tymczasem można pomyśleć byt większy od wszechświata1 2.
Nietrudno zauważyć błędność tego zarzutu; to, że niektórzy określali wszechświat mianem Boga, nie przeczy definicji przyjętej przez Anzelma, lecz ją potwierdza. Dla tych myślicieli bowiem właśnie wszechświat był bytem najwyższym, obejmującym wszystkie rzeczy, od którego nie można pomyśleć większego. Zatem nie treść pojęcia Boga różniła ich od teistów, lecz raczej obiekt, do którego je odnosili. Problemem nie jest więc błędność definicji Boga, lecz pytanie - kto (co) jest Bogiem? Jeśli bowiem definicję bytu absolutnie doskonałego i koniecznego może spełniać wszechświat, to rodzi się pokusa panteizmu. Trzeba jednak pamiętać, że dowód Anzelma wychodzi od definicji Boga nieuwzględniającej rzeczy skończonych; żaden tymczasem argument a posteriori tak radykalnej transcendencji Boga nie zakłada. Panteizm zatem nie byłby trudnością specyficzną dla dowodów ontologicznych (a można stwierdzić, że one stosunkowo najskuteczniej bronią transcendencji Boga).
Tomasz z Akwinu zarzucał też Anzelmowi konieczność przyjęcia dodatkowego założenia - „jeśli istnieje byt, nad który nie da się pomyśleć większego” - jako warunku konkluzywności dowodu; jego przyjęcie
|» • I m .11, lo/si i /.yg.i %| > i ,iu.( !•. ni,, ,1 u | . , 11111- it 11. Anzelm 11 aktujc isl
ni. 11 u Mogą jako oczywlMi, tym. . .im m i u leży odróżnić bezwzględną "• • ywlstość przedmiotu od jego <u zywistości dla ludzkiego umysłu. Isl ni. nic Mogą jest oczywiste w sobie, nie jest jednak takie dla nas, można bowiem pomyśleć, że On nie istnieje. Nie jest to efekt niedoskonałości Mi»g.i, lecz naszego intelektu, niezdolnego poznać Bożej istoty; gdyby było inaczej, to nie istnieliby ateiści3 4.
Zarzut ten, konsekwentnie rozumiany, jest trudny do uzgodnienia / przekonaniem Tomasza, iż istnienie jest istotą Boga; jeśli bowiem wiemy, że istotą Boga jest istnienie, to przynajmniej częściowo tę istotę znamy 5 6'. Nawet jeżeli wiedza ta jest możliwa tylko dzięki argumentacji a posteriori, to odkrywając w jej wyniku tożsamość istoty i istnienia w Bogu, możemy sformułować także dowód a priori. Taka była zresztą si rategia Anzelma, który po argumentach kosmologicznych w Monolo-gUrnie, sformułował również dowód mitologiczny w Proslogionie. Jeśli natomiast teza Tomasza jest agnostycka (nie możemy znać istoty Boga), to jest niespójna; aby ją wygłosić, musimy wiedzieć, że istota Boga jest niepoznawalna. Niespójność tę widać też w tezie, że istnienie Boga jest oczywiste w sobie, lecz nie dla nas. Jeśli bowiem potrafimy taki sąd sformułować, to istota Boga musi być nam dostępna; nie da się orzec, że coś jest oczywiste w sobie, jeśli tego nie znamy. Poza tym każdy dowód istnienia Boga zakłada częściową znajomość Jego istoty, inaczej bowiem nie wiedziełibyśmy, czego dowodzimy; założenie to czyni też Akwinata, utożsamiając pierwszego poruszyciela czy pierwszą przyczynę z Bogiem5. Nawet zatem nie znając istoty Boga adekwatnie, możemy pojąć treść idei bytu koniecznego. W takim zaś razie zreferowane argumenty przeciwko dowodowi Anzelma okazują się nietrafne.
Dowód św. Moii.iv
Święty Bonawentura. Wśród komentatorów argumentu Anzelma ważne miejsce zajmuje św. Bonawentura, który w Question.es disputate de mysterio TrinitatisM ukazał istotę dowodu ontologicznego. Jego zdaniem, jeśli Bóg jest Bogiem, to Bóg jest, co można wyrazić za pomocą modus po-nens\ jeśli Bóg jest Bogiem, to istnieje; Bóg oczywiście jest Bogiem, zatem
B. Leftow, The OntologicalArgument, s. 84.
Sw. Tomasz z Akwinu, Summa contragentiles, s. 37.
Tamże, s. 37-39; E. Gilson, Tomizm, s. 74.
J. Seifert, Si Deus estDeus, Deus est, s. 25.
Tamże, s. 25. Także dowody nieistnienia Boga zakładają znajomość Jego istoty, przynajmniej w postaci listy atrybutów, które musiałby On mieć, gdyby istniał.
J. Seifert, Si Deus estDeus, Deus est, s. 15.