dl.i zaprzyjaźnionych monarchów (np. Prineipes de la naturę et dr la grdce były liugcniusra Sabaud/k icKo). Naiomia«l ob«/crnic i systcmacyc/nic flio/ollcinych ,k pot lądów nie wyłożył rnjtdy. - Pisał we wcześniejszych latach po łacinie, później fioku, nadzwyczaj rzadko po niemiecku. — Najważniejsze filozoficznie są principio indlvidut. 1663, Dlseours de mćtaphysique. 1686. Syalinte noureau tir la ’
1695. Essat de Thóadkde. pisane 1696, wydane 1710. Nommnut rasa la sur t Vnr<mds^*#' humaln, pisane 1704. wydane 1765. Principes dr ła naturę et tir ła grdce. pisana I7|]| dane 1740. Monadnlogie. 1714. wyd. 1720. i wydana przez L. Couturata rozprawką6**' rerltate* Z korespondencji najważniejsze filozoficznie: r Ar na u Idem i z Clarkiem, y. nawiające jest. że pisma pozostawione przez Leibniza w rękopisie częściowo nie są z tymi. które ogłosił. **
POPRZEDNICY. Źródła systemu Leibniza są różnorodne. Przekonaniem jego w. że w każdym poglądzie jest cząstka prawdy, a intencją — te cząstki zebrać w jeden syn*. Będąc jeszcze wyrostkiem, marzył o uzgodnieniu Dcmokryta. Platona i Arystotelesa. 2ą Kartcajutza i Gassendtego, okazjonalistów i Spinozę—i choć tak bardzo byli różni sobą. z wszystkich w ten czy inny sposób korzystał. Mimo taką postawę, stworzył sys^ na wskroś oryginalny. Zagadnienia. Jakie podejmował, były typowe dla filozofii nowożytny specjalnie dla racjonalistycznej filozofii XVII wieku; ale stanowisko, jakie wobec nkk zajmował, było pod niektórymi przynajmniej względami zbliżone raczej do filozofów śiek niowiecza i filozofów Odrodzenia (Jak np. do Bruna).
ROZWÓJ filozofii Leibniza rozpoczął się wcześnie; wspominał później, że Jat 15 chodził po lesie w okolicy Lipska i zastanawiał się. czy ma w swej filozofii zachowa* poglądy tradycyjnej metafizyki, czy też pójść za nową. mcchanistyczną koncepcją. Vk chanrzm wówczas wziął w nim górę. ale na krótko. Już w dysertacji z r. 1663 zajął staną wisko, któremu do końca pozostał wierny. Odtąd poglądy jego rozwijały się stopniom i bez załamań, aż dojrzały. Jak sam mówił, „po dwudziestu fałach rozmyślań”, tj, w latań 1680- 1685.
POGLĄDY LEIBNIZA
f. METAFIZYKA. Naczelnym zagadnieniem XVII wieku było zagadnienie substancji | Zapoczątkował je Kartezjusz twierdząc, iż istnieją dwie różne substancje, cielesna i dfr I chowa. Zawjkłał się przy tym w trudności, nie umiejąc wyjaśnić, jak dwie tak różne d jebie substancje, rozciągła i nierozciągła, mogą wzajem na siebie działać. Następcy jego ukali dla tej trudności rozwiązania. Okazjonaliści twierdzili, że dwie substancje nie d» ją na siebie i działać nic potrzebują, bo Bóg to za nie czyni. Spinoza wywodził, te to.o: rtezju&z brał za dwie substancje, to były tylko dwa przymioty tej samej substim* ianowicie Boga. Hobbes zaś mówił, że nie ma dwu substancji, są tylko substancje jednego jtodzaju, mianowicie materialne.
Leibniz wystąpił z jeszcze innym rozwiązaniem. Było w duchu indywidualizmu i piw* lizmu: przyjmował nieograniczoną ilość substancyj. Jednakże twierdził, że wszystkie ą jednego rodzaju. Pod tym względem podobny był do Hobbesa. Ale zarazem był jego pne
| ci»v?e^l'vcm: (^y ,,m,w przyjmował jedynie substancje materialne. to ten twierdził
! łe materialnycli właśnie rue ma.
Przyjmował, że każde zjawisko jest indywidualne, każde różni się od każdego innego. I oe ma dwóch liki ani dwóch kropel wody, które byłyby do siebie zupełnie podobne.
■ Wbftw rozpowszechnionemu poglądowi atomistów, nie ma dwóch rzeczy, które by różniły sję tylko miejscem ujmowanym w prze»tncni, a poza tym były identyczne.
Wszelako zjiwiska, jakkolwiek różnią się między sobą. są sobie bliskie, gdy ul nie - dok bliskie, to znajdą się zawsze zjawiska między mmi pośrednie. Nie ma w przyrodzie doków, tą tylko przejścia. Zjawiska stanowią szeregi ciągłe. Np. między rożnymi rodzajami ! ruchów przejścia są ciągle, a spokój jest tylko krańcowym punktem w szeregu ruchów coraz 10 drobniejszych. Podobnie lima prosu jest krańcowym wypadkiem linii krzywych, a rów* I nok ~ nierówności. Podobnie nieświadomość jest tylko najniższym szczeblem świado-i mości, fałsz jest najmniejszą prawdą, a zło najmniejszym dobrem. Wszędzie we wszech* I święcie panuje ciągłość, każde zjawisko jest przejściem między innymi zjawiskami. Ten stan rzeczy Leibniz sformułował jako prawo ciągłości (lex contlnui). Prawo to pozwalało mu łączyć zjawiska w szeregi i sprowadzać do jedności przeciwieństwa, nawet prze* | dwieństwo materii i ducha. Najciekawsze były zastosowana tego prawa na polu psycho* I logii i matematyki W imię jego przyjmował, że życie psychiczne posiada całą skalę stopni, aż do postaci tak słabej, że już nieświadomej; przez to wprowadzał do psychologii nieświadome stany psychiczne. W jego również imię, uzupełniając dotychczasową matematykę. która uwzględniała jedynie wielkości nieciągłe, rozpoczął budowę matematyki wielkości ciągłych na podstawie liczb nieskończenie małych.
Prawo to i w ogóle przekonanie o mnogości, indywidualności, a zarazem ciągłości mtury miało też doniosłe znaczenie dla metafizyki Leibniza. Daje się ono sformułować w następujących tezach:
1. Substancyj jest wiele. Z jednej bowiem substancji nie mogłaby się wytworzyć mnogość rzeczy. W tym poglądzie wyrażał się pluralizm metafizyczny Leibniza, przekonanie, że mnogość zjawisk musi mieć źródło w samej naturze bytu. Z tego stanowiska przeciwstawiał się wszelkiemu monizmowi, w szczególności temu, który współcześnie z nim głosił Spinoza.
2. Substancje są jakościowo odrębne. Inaczej niewytłumaczalna byłaby różnorodność I raczy. Ten pogląd Leibniza przeciwstawia się czysto ilościowej koncepcji świata, wyznawanej przez filozofię mcchanistyczną. Substancje są indywidualne, każda ma swój odrębny charakter. Naturę substancyj łatwiej jest zrozumieć na podobieństwo osób niż na podobieństwo rzeczy, osoby bowiem wyraźniej posiadają cechy indywidualne. Leibniz mniemał nawet, że jeśli dwie rzeczy są tak do siebie podobne, iż nie sposób znaleźć wyróżniających je własności, to nic są dwiema rzeczami lecz jedną i tą samą (zasadę tę nazwał principium ideniitaiis indiscernibilium).
Indywidualne substancje, z których składa się prawdziwy byt, Leibniz (świadom swojego związku z Arystotelesem) nazywał „entelechiami"; ale częściej, dla zaznaczenia, że są jednostkami prostymi, zwał je „monadami'' (zaczerpnąwszy termin ten od Giordana Bruna). Stąd też swą metafizykę nazywał „monadologią”. Monady były dian nierozdzielnymi i składnikami świata, .punktami metafizycznymi", „prawdziwymi atomami".
3. Substancje nie dzialaja jedna na druga. Skąd pochodzą własności substancyj? i Gzy przyczyna ich jest zewnątrz, czy wewnątrz substancji? Jak okazjonaliści, Leibniz
77