Z DYMEM POŻARÓW


Z DYMEM POŻARÓW, Z KURZEM KRWI BRATNIEJ...
Autor: Agnieszka Gadzałowa
Spaleni żywcem, zakłuci widłami, rozsiekani kosami, porąbani siekierami  tak ginęli
podczas rzezi galicyjskiej właściciele dworów wraz z rodzinami. Mego dziadka piłą
rżnęli...  mówi w Weselu Pan Młody. Kronika wydarzeń 1846 roku zna wiele takich
przypadków. Od chłopskiej piły postradał życie m.in. szlachcic z Gogołowa. Rżnijcie
wolno, bo dobry był pan!  wołali kamraci oprawców.
Tragiczny rok 1846 przeszedł do historii jako data nieudanego powstania krakowskiego
oraz dramatycznego wystąpienia chłopstwa przeciwko szlachcie, znanego pod nazwą
rabacji galicyjskiej. Wszystko zaczęło się jednak znacznie wcześniej. Lata czterdzieste
nie były w Galicji latami tłustymi. Obfite opady, nieurodzaje i zarazy spowodowały, że na
wsi panował głód.
W tych trudnych czasach Galicja stała się terenem intensywnej agitacji powstańczej.
Związani z emigracyjnym Towarzystwem Demokratycznym Polskim emisariusze pragnęli
pozyskać nie tylko miejscową szlachtę, ale i chłopów. Krążyli po wsiach i przekonywali
lud do powstania. Skutki były jednak mizerne. Większość chłopów uważała agitatorów za
spiskowców wysłanych przez  panów , którzy buntują się przeciwko  dobremu
cesarzowi . W ich działalności widziała raczej zagrożenie dla własnego bytu niż szansę
na wyzwolenie. Poczucie przynależności narodowej na wsi galicyjskiej właściwie nie
istniało. Chłopi czuli się przede wszystkim poddanymi: najpierw pana we dworze, a
potem cesarza austriackiego. Ten drugi był wystarczająco daleko, by widzieć w nim
dobrego i sprawiedliwego władcę. Co innego dziedzic  to jego obciążano winą za
chłopską krzywdę, pańszczyznę, a nawet za pobór do wojska i podatki.
Właśnie problem pańszczyzny stał się zarzewiem straszliwej rzezi szlachty w lutym i
marcu 1846 roku. Administracja austriacka w Galicji zdawała sobie sprawę z
przygotowań do powstania. Aby je zneutralizować, chciała wykorzystać chłopów.
Urzędnicy rozpowszechniali po wsiach pogłoski, jakoby cesarz dążył do zniesienia
pańszczyzny, na co nie godziła się szlachta polska, planująca w odwecie powstanie
przeciwko Austrii i rzez... chłopów. Mówią wszędzie, że się zbiera powstanie jakieś, które
na Nowy Rok wybuchnąć ma. Wszyscy o tym gadają głośno. Każdy myśli, że to są
fałszywe pogłoski, gdyż by rząd na to zwrócił uwagę i tak jawnie by o tym nie mówiono...
1
Na początku roku w Galicji zaczęto mówić o niepokojach
wśród chłopstwa i o planowanych napadach na dwory.
Kiedy Austriacy dowiedzieli się, że lada moment w
Krakowie wybuchnie powstanie, nie aresztowali
powstańców, ale nakazali chłopom wystawić we wsiach
warty. Wystarczyło, aby przypadkowe spotkanie oddziału
powstańczego z gromadą chłopów przerodziło się w
starcie. Pózniej wszystko potoczyło się błyskawicznie.
Bojowo nastawieni i często pijani chłopi, uzbrojeni w kosy, cepy, siekiery i widły, napadali
na okoliczne dwory, mordując właścicieli i ich rodziny, grabiąc i niszcząc. Między 18 a 23
lutego chłopi zaatakowali ok. 200 dworów, mordując 2 tys. osób.
Śnieg sypie, wiatr dmie okropnie, świata nie widać, zadymka niepamiętna, lecz wojsko
wszystko pod bronią, czeka jakiegoś wypadku. [...] Ja tymczasem z domowymi w
największej jestem trwodze, nie rozbieramy się, tylko ciągle jesteśmy na ostrożności. W
parę dni wszystko się uspokaja, nie widać nikogo, ale raptem wpada zapłakana i
przestraszona kobieta, mówiąc, że od Dębicy ludzie uciekają, gdyż tam okropne
zabójstwa i morderstwa. [...] Zatrwożony, nie wiem, co robić i jakie wziąć
przedsięwzięcie. W pierwszym momencie chcę do lasu i tam się schronić, potem wolę w
domu pozostać, lecz ponieważ wszyscy ludzie pilnują obejścia, cicho wychodzę i w stajni
wśliznąwszy się noc przepędzam. Nazajutrz dowiaduję się, że wiele panów pozabijali
najokropniejszym sposobem  pisał mieszkający koło Sędziszowa głuchoniemy malarz
Ksawery Prek.
Smarzowa jest malowniczą wsią w powiecie tarnowskim, nieopodal miasteczka Brzostek.
Przed 160 laty stała się widownią tragicznych zdarzeń, wywołanych przez urodzonego tu
i gospodarzącego Jakuba Szelę. Dziś nie wiadomo nawet, w którym miejscu znajdowała
się jego zagroda.
Szela był cieślą u Boguszów, właścicieli Smarzowej. Od lat procesował się z dworem o
wysokość odrabianej pańszczyzny. Najpierw upominał się tylko o swoje racje, lecz
szybko stał się rzecznikiem całej wsi. Szukając sprawiedliwości, udawał się z petycjami
do Tarnowa (Smarzowa podlegała tamtejszemu cyrkułowi), a nawet do Lwowa, do władz
gubernialnych. W 1830 roku chłopi ze Smarzowej uzyskali korzystną decyzję w sprawie
pańszczyzny. Choć nie została wykonana, sława Szeli wzrosła wtedy niepomiernie.
Chłopi poczuli się silni, zobaczyli, że w nierównym sporze z dworem mają sojusznika 
administrację austriacką. Skrupulatni zazwyczaj urzędnicy monarchii nie rozwiązali ani
tej, ani żadnej innej spornej sprawy między dworem a wsią. Podtrzymując konflikty
chłopów ze szlachtą, pozostawili sobie możliwość rozstrzygania sporów i wygrywania ich
na swą korzyść.
Tuż przed planowanym wybuchem powstania Szela został wezwany do starostwa w
Tarnowie. Spędził tam dwa dni, a jego powrót do Smarzowej zbiegł się z początkiem
rabacji. W rodzinie Boguszów przechował się zapis słów Szeli: Byłem wezwany do
cyrkułu na 3 tygodnie wprzód. Powiedział mi starosta:  Szela, daję ci nieograniczoną
władzę robienia w tych wsiach, co ci się będzie zdawać, uważ, co ty znaczysz.
2
Arcyksiążę Ferdynand jeden, a ty drugi w Galicji jesteś plenipotentem.
Po pierwszych starciach oddziałów powstańczych ze zbierającymi się bandami chłopów
doszło do gwałtownych napadów na dwory. Hordy rozjuszonych poddanych rozpoczęły
krwawe jatki w całej niemal Galicji. Gromada chłopstwa pod dowództwem Szeli
sprawowała rządy na terenie kilkunastu okolicznych gmin. Obliczono, że Jakub Szela
brał bezpośredni udział w napadach na około 20 dworów. Albo sam zabijał właścicieli,
albo działo się to z jego rozkazu i w jego obecności.
Szela uważał Boguszów za osobistych wrogów i przeciwko nim
skierował teraz swą nienawiść. W bestialski sposób wymordował całą
rodzinę (najmłodsza ofiara miała 15 lat, najstarsza  86) wraz z
sąsiadami i towarzyszącymi im oficjalistami. Nie oszczędzał
bezbronnych: kobiet, dzieci i starców, chorych, niedołężnych i
umierających. Kronika wypadków rzezi galicyjskiej obejmuje ponad
tysiąc szczegółowych opisów najstraszliwszych męczarni, jakie przeszli
członkowie rodzin szlacheckich, zanim zostali zabici. Jest tam
wszystko: mordowanie na oczach rodziny, ćwiartowanie ciał i rzucanie
ich zwierzętom, odcinanie palców rannym, żeby zabrać pierścienie,
przekłuwanie widłami i obnoszenie na nich żywych jeszcze ofiar,
wsypywanie do ust tłuczonego szkła...
Hordy nie oszczędzały nikogo, kto chodził w surducie. Zdarzało się
nawet, że mordowano przebranych w zrabowane ubrania chłopów, gdyż wzięto ich za
panów. Rzez trwała kilkanaście dni. Ze wszystkich stron do cyrkułów ciągnęły chłopskie
fury, wiozące zmasakrowane ciała okolicznych ziemian. Starosta Breinl w Tarnowie,
starosta bocheński i inni wypłacali szczodrą ręką  nadgrody . Za każdego zabitego
płacono po 10 florenów, za rannego  8, a za związanego  5 florenów. Za głowy
powstańców uważanych za szczególnie niebezpiecznych chłopi dostawali jeszcze
więcej. Na tle powszechnej furii chlubnie zachowali się mieszczanie jasielscy, którzy nie
wpuścili do swego miasta wozów z zabitymi, ustawiając straże na moście i zawracając
bandytów.
Dramatyczna historia rabacji wplotła się w losy wielu polskich rodzin. Wielu spośród
zabitych to weterani: napoleończycy i powstańcy z 1831 roku. Podczas  krwawych
zapustów zginął m.in. emerytowany dyrektor Ossolineum Konstanty Słotwiński. W
Broniszowie oprawcy zatłukli dziedzica na oczach zarządcy Jana Olszewskiego, który
porwał swego maleńkiego synka i uciekał z nim saniami przez wieś. Chłopi dopadli go
jednak i zatłukli na śmierć. Dziecko, które wypadło z sań na zakręcie, kobiety wiejskie
oddały pózniej matce. Był to Karol Olszewski (1846 1915), w przyszłości wybitny fizyk i
chemik, który pierwszy skroplił tlen.
Inna historia związana jest z jednym z najbardziej znanych poetów tamtych czasów
Wincentym Polem. Mieszkał on w podgorlickim Mariampolu, gdzie prowadził badania
etnograficzne i geograficzne. Na wieść o zamieszkach spakował co cenniejsze rzeczy i
rękopisy i udał się do Polanki koło Krosna, do swego znajomego Tytusa Trzecieskiego.
Tu został wraz z gospodarzem dotkliwie pobity, połamano mu żebra, związano i
3
powleczono w stronę Jasła. Wszystkie jego rękopisy i mapy zniszczono. Na własnej
skórze doświadczył dobroci ludu poeta, który w wszystkich swoich poezjach najwięcej
opiewał cnotę i przymioty pospólstwa i kochanych kmiotków, jak napisał o nim Ksawery
Prek.
Dlaczego świadoma niebezpieczeństwa szlachta nie broniła się, choć miała w domach
broń? Po pierwsze, nikt spośród napadniętych nie przypuszczał, że rozruchy przybiorą
tak dramatyczny obrót i że jest to walka o życie. Wielu dziedziców zabroniło wręcz swoim
najbliższym używać broni przeciw chłopstwu. Zygmunt Krasiński tak to tłumaczył: ta
chwilowa przemoc, niejako, że tak powiem, materialna, złych nad dobrymi tym się
tłumaczy, że cnotliwi nie dozwalają sobie wszystkich środków używać, kiedy tymczasem
niegodziwych obyczajem chwytać się jakich bądz, byleby poparły ich sprawę.
Pojedyncze przypadki czynnego oporu okazały się skuteczne. Tam, gdzie dziedzice użyli
broni, ocalili życie swoich rodzin i rozpędzili rozzuchwalonych chłopów. Ataki chłopskie
odparli mieszkańcy Czudca, Połomyi. Grożąc chłopom bronią, uratował się Feliks
Bogusz z Rzemienia, w Górze Ropczyckiej hrabia Skrzyński obronił się w swoim domu, a
Woynarowski z Nockowej napadnięty od hordy wraz z bratem dopadłszy koni i z strzelbą
w ręku tak się przytomnie bronili, iż w biegu starszy czterech chłopów trupem położył, a
Żyda mocno postrzelił i salwował się ucieczką.
Po wydarzeniach 1846 roku Szela był przez dwa lata internowany w Tarnowie. Aagodna
forma izolacji z jednej strony ochroniła go przed odpowiedzialnością za rzez, z drugiej
zaś pozwalała trzymać pod kontrolą niewygodnego wtedy dla Austriaków rebelianta. Sam
Szela poczuł się na tyle ważny, że domagał się zniesienia pańszczyzny i namawiał
chłopów do całkowitego zaniechania pracy na rzecz dworów. W lutym 1848 roku
Austriacy postanowili pozbyć się go z Galicji. W miejscowości Glitt na Bukowinie
otrzymał 30-morgową zagrodę, gdzie mieszkał do śmierci. Jego syn Stanisław pozostał
w Smarzowej, ale nie był mu pisany długi żywot. Zmarł po powrocie z jednej z pieszych
wypraw do ojca. Okoliczni mieszkańcy wspominali, że jeszcze wnuk Szeli kazał się
tytułować  królem polskim , ale potomkowie tej rodziny nie zażywali już dawnego
szacunku.
Dziś nazwisko Szeli powraca jedynie jako jeden z upiorów przeszłości, głównie za
sprawą Wesela Wyspiańskiego. W ciągu 160 lat, jakie upłynęły od rzezi galicyjskiej,
badacze wielokrotnie zajmowali się chłopem ze Smarzowej, próbując zrozumieć i
wytłumaczyć jego postawę. Przypisywano mu skomplikowane motywacje
psychologiczne, dostrzegano w nim mściciela narosłych przez wieki krzywd, a wreszcie
4
świadomego destruktora feudalizmu. Nie ma jednak wątpliwości, że Szela i inni biorący
udział w rabacji chłopi byli pospolitymi bandytami, korzystającymi z chwilowego
przyzwolenia na rozboje. Nie tylko nie zostali ukarani za zbrodnie, ale otrzymali od
Austriaków sowitą zapłatę. Wielu zatrzymało również
zrabowane wówczas szlacheckie mienie, inni spieniężyli je
u Żydów.
O Panie, Panie! Ze zgrozą świata
Okropne dzieje przyniósł nam czas
Syn zabił matkę, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas.
Ależ, o Panie, oni niewinni,
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz,
Inni szatani byli tam czynni:
O! rękę karaj, nie ślepy miecz!
 nawoływał Kornel Ujejski w słynnym Chorale. Daremne było to wołanie. Urzędnicy
cyrkułów, w których doszło do masowych mordów, także nie ponieśli odpowiedzialności.
Co więcej, starostowie tarnowski i przemyski odznaczeni zostali Orderem Leopolda, kilku
innych nagrodzono szlachectwem. Pieniężne gratyfikacje trafiły także do żydowskich
karczmarzy, którzy współdziałali z urzędnikami, informując ich o wypadkach w całej
okolicy.
Naprawienia wyrządzonych krzywd zaczął się domagać Kościół katolicki, próbując
zasypać przepaść dzielącą wieś i dwór. W niektórych miejscowościach doszło nawet do
uroczystych przeprosin i wspaniałomyślnego przebaczenia niedawnym oprawcom, którzy
tamte czyny przypisywali namowom, podżeganiu innych i własnej nieświadomości.
Bratobójcze walki Polaków wywołały niedowierzanie w Europie i mnóstwo komentarzy.
Jedni (jak Ujejski czy Słowacki) traktowali rzez galicyjską jako element dziejów, jeszcze
jedną odmianę dramatu Kaina, i zdejmowali z oprawców brzemię winy. Inni (jak Zygmunt
Krasiński) widzieli w tych wydarzeniach zakłócenie boskiego porządku. Krasiński stał się
zresztą mimowolnym prorokiem rabacji, kreśląc w napisanym wcześniej Psalmie miłości
wizję mordu na szlachcie i jako wieszcz dziwnie strasznego doczekał się triumfu.
5


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pożarowisko
bezpieczeństwo pożarowe w hotelach
link DYM efekty video z dymem
część 9 ZABEZPIECZENIE POŻAROWE KONSTRUKCJI STALOWYCH
SS058a Plan rozwoju Podstawy projektowania pożarowego
Młodzież zapobiega pożarom Testy
ANALIZA WYBRANYCH PARAMETRÓW POŻAROWYCH WEŁNY MINERALNEJ I UKŁADÓW WEŁNA MINERALNA TYNKI CIENKOWARST
suplement drogi pozarowe
Zasady gaszenia pozarow
9 Właściwości wybuchowe i pożarowe substancji
17 Zagrożenia pożarowe
Bezpieczeństwo pożarowe cz2
Zanieczyszczenie powietrza w pom biurowych dymem papierosowym

więcej podobnych podstron