XIV. Zdrada
Noc była bardzo ciepła i pogodna. Eryk krążył uśpionymi uliczkami. Zastanawiał się, co ze
sobą zrobić, gdy nagle zobaczył ją. Stała na końcu ulicy. Podszedł do niej.
- Jaka ona piękna! myślał zbliżając się.
Rzeczywiście była piękna. Wysoka, szczupła; miała blond włosy i szare oczy.
- Szukasz towarzystwa? podeszła do niego
- Na pewno nie kurtyzany pomyślał Tak. nie mógł uwierzyć, że to powiedział.
- Mogę spełnić każde twoje życzenie. uśmiechnęła się chwytając go za ramię.
- Przekonasz moją żonę, żeby mnie nie zdradzała?
Roześmiała się.
- Nie. Ale mogę poprawić twoje samopoczucie. przysunęła się.
- Wątpię.
- Obiecuję, ze nie będziesz żałował.
Przysunęła się do niego. Niemal czuł jej ciało. Spojrzał jej w oczy. Czuł, że w jego ciele
zapłonął ogień, którego Christine już od dawna nie potrafiła wzniecić.
- Prowadz. podał jej ramię.
Weszli do dużego, ładnie ozdobionego budynku. Wprowadziła go po schodach i przepuściła
w drzwiach. Pokój wyglądał dokładnie tak, jak go sobie wyobrażał. Był stosunkowo mały, ale
nie ciasny. Na środku pod oknem stałe szerokie łoże. W jego lewym kącie ustawiono toaletkę.
Natomiast w przeciwległym narożniku drewniane krzesło. Dalsze rozmyślania przerwały mu
jej usta błądzące po twarzy. Odsunął ją delikatnie.
- Co się stało?
- Trzymaj ręce z dala od maski.
Uśmiechnęła się. Poczuł jej palce na guzikach koszuli, którą po chwili rzucił na krzesło.
Ułożyli się w posłaniu...
***
Promienie słońca wdzierały się przez wpół zasłonięte okno. Eryk przewracał się w pościeli.
Nie mógł uwierzyć, że to zrobił. Zamknął oczy wspominając każdą chwilę minionej nocy. W
sumie niczego żałował. Dawno nie czuł się tak zaspokojony. Westchnął. Niby dlaczego
miałby być wierny kobiecie, która zdradza go na każdym kroku? I tak długo zaciskał zęby w
pustej sypialni zastanawiając się, z kim teraz jest i co robi. Spotykała się z kochankiem
dosłownie pod jego nosem. I jeszcze śmiała mu wyrzucać zaborczość! Twierdzić, że to on ją
zdradza! Usiadł na brzegu łóżka i sięgnął do kieszeni spodni. Wyciągnął pieniądze i położył
na brzegu toaletki, po czym ubrał się i wyszedł bez słowa.
***
Christine weszła do salonu. Od razu zorientowała się, że Eryk nie wrócił na noc. Westchnęła.
Wczorajsza kłótnia wyprowadziła ich z równowagi, ale żeby tak po prostu znikać? Powinien
przewidzieć, że będzie się martwić. Nalała sobie wina i usiadła w fotelu.
***
Eryk wszedł do sypialni. Usłyszał jej kroki. Podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Nareszcie. przytuliła się Gdzie byłeś?
Odepchnął ją od siebie.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? spojrzał na nią uśmiechając się zimno Spędziłem tę noc w
Pałacu Róż.
- Eryk to nie jest śmieszne! spojrzała na niego z irytacją.
Pałac Róż tak popularnie nazywano dom publiczny prowadzony przez madame Kar. Nie, to
nie możliwe...
- Masz rację. To jest żałosne! oparł dłonie na jej ramionach Żałosne, że u kurtyzany
muszę szukać tego, co powinna mi dawać żona! jego głos był jawnie wściekły.
Christine poczuła, że podłoga wyślizguje się spod jej stóp. Odtrąciła jego dłonie.
- Ty nie żartujesz! czuła, że zaczyna brakować jej powietrza Naprawdę to zrobiłeś!
- Szedłem ulicą, a ona stała na jej końcu. Wyglądała tak pięknie.
Chris przyłożyła dłonie do ust patrząc na niego z coraz większym przerażeniem
- Gdy do mnie podeszła poczułem ogień, którego już od dawna nie potrafisz we mnie
wzniecić.
Uderzyła go w twarz. Znów zimny uśmiech wykrzywił jego usta
- Pomyśleć, że miałem wyrzuty sumienia! spojrzał na nią z pogardą.
Nie mogła się opanować. Wybuchnęła płaczem. Płakała okładając go pięściami. Chwycił ją
za nadgarstki i rzucił na łóżko.
- Uspokój się histeryczko! obrzucił ją wściekłym spojrzeniem.
- Zejdz mi z oczu! krzyknęła Słyszysz? Wynoś się!
Wyszedł na korytarz. Przytuliła twarz do poduszki. W życiu nie czuła tak straszliwego bólu.
Jak mógł jej to zrobić? Dlaczego? Nie jest idealną żoną, ale na pewno nie zasługuje na taki
cios. I na pogardę w jego oczach. W życiu nie spodziewałaby się, że może być tak
dwulicowy.
***
- Kolejny powszedni dzień pani Antoinette wyciągnęła się w pościeli.
Wstała i wciągnęła na siebie ubranie. Zaplotła warkocz i właśnie miała wyjść, gdy drzwi
otworzyły się z takim hukiem, że mało nie wypadły z futryny.
- Christine! spojrzała z oburzeniem.
- Nienawidzę go! krzyknęła opadając na fotel.
- Znów się pokłóciliście? westchnęła Że też im się chce jęknęła w duchu.
- Zdradził mnie. znów się rozpłakała Zdradził mnie z kurtyzaną.
- Nie wierzę!
- Sam się przyznał! Mówił z takim spokojem. Powiedział, że dała mu to, czego nie dostawał
ode mnie. Że już dawno mnie nie pożąda. Patrzył na mnie z taką pogardą!
Wybuchnęła płaczem. Madame Giry przyciągnęła ją do siebie i przytuliła.
- Był pierwszy. Oddałam mu się i nigdy żaden mężczyzna... przecież nie chciałam, żeby
Colin...
- Wiem kochanie, wiem. tuliła ją w ramionach.
- To boli! Tak bardzo boli!
Rozpłakała się na dobre.
- Myślałam, że jest ze mną szczęśliwy. Wiem, że nie jestem idealna. Wiele razy go zraniłam.
Ale zawsze byłam mu wierna.
- Wiem.
Głaskała ją po twarzy, aż w końcu uspokoiła się.
- Co teraz zrobisz?
- Przeprowadzę się do matki. Będę przyjeżdżać na przedstawienia.
- Nie. Selene cię zastąpi. Oboje musicie ochłonąć. Odpocząć od siebie i na nowo wszystko
przemyśleć.
- Tak...
Ucałowała kobietę kolejny raz ciesząc się, że ją ma. Była jej bardzo bliska i zawsze mogła na
nią liczyć. Wybiegła na korytarz.
***
Christine krążyła po sypialni pakując najpotrzebniejsze rzeczy. Usłyszała, że Eryk wchodzi
do pokoju, ale nie odwróciła się.
- Co robisz?
- To, co widzisz. Przeprowadzam się do matki.
- Co? doskoczył do niej Myślisz, że będę znosić twoje humory? zacisnął dłonie na jej
ramionach
- Puść mnie! wyrwała się Zdradziłeś mnie i jeszcze śmiesz twierdzić, że urządzam
fochy?!
- Za to ty jesteś wzorem wierności! No po prostu druga Penelopa!
Spojrzała na niego z wściekłością i żalem.
- Nie sądziłam, że możesz być tak okrutny. uśmiechnęła się smutno I że będę tak bardzo
cierpieć. Żałuję, że cię pokochałam.
Wyszedł na korytarz. W tym momencie w progu stanął Jozue. W jego oczach błyszczały łzy.
- Niech Pani tego nie robi. Wciąż Panią kocha.
- Wiem. Ale tym razem naprawdę mnie skrzywdził. Nie mogę mieszkać z nim pod jednym
dachem.
- Już nigdy Pani nie zobaczę?
- Bez przesady. Przecież nie rozwodzimy się. w jej głosie odbijał się smutek Taka rozłąka
dobrze nam zrobi. na powierzchnię. Pomógł jej wsiąść do powozu. Ruszyli w drogę...
***
Madame Valerius spojrzała przez okno. Widok powozu stojącego przed gankiem zaskoczył
ją. Przecież nie spodziewa się gości. Gdy rozległ się dzwonek usiadła w ulubionym fotelu. Po
chwili otworzyły się drzwi.
- Christine! Tak się cieszę.
- Witaj mamo. uśmiechnęła się blado.
Kobieta spojrzała na nią uważniej.
- Co się stało kochanie?
- Mogę tu zamieszkać?
- Pokłóciliście się? chwyciła jej dłonie Oczywiście, że tak. Wiesz, że w moim domu
zawsze jest dla ciebie miejsce.
Chris rozpłakała się.
- Zdradził mnie!
- Ma kochankę?
- Nie. Spotkał na ulicy jakąś...
- Moje biedactwo! przytuliła ją Nie martw się. Już nigdy cię nie skrzywdzi.
Pozwoliła, żeby matka ją przytuliła. Wtulona w jej ramiona powoli wracała do równowagi.
- Paulina!
Pokojówka stanęła w drzwiach.
- Przygotuj dawny pokój. Chris znowu w nim zamieszka.
- Coś jeszcze?
- Nie.
Christine spojrzała na matkę.
- Miałaś rację. Nie powinnam za niego wychodzić.
- Wszystko będzie dobrze. pogłaskała ją po policzku.
***
Miasto utuliło się do snu. Powoli pustoszały ulice. Latarnicy zapalali latarnie, a psy układały
się w swoich budach.
Christine weszła do swojego dawnego pokoju. Podeszła do okna i otworzyła je. Patrzyła w
stronę oświetlonej Opery. Jej myśli znowu krążyły wokół Eryka. Zastanawiała się, gdzie
popełniła błąd. Dlaczego to zrobił? Przecież ją kocha. Widać nawet miłość nie jest wieczna.
Opadła na łóżko.
***
Eryk wszedł do sypialni. Usiadł na brzegu łóżka i ukrył twarz w dłoniach. Od jej wyjazdu nie
mógł znalezć sobie miejsca. Przesunął dłoń po jej poduszce.
- Jak mam o ciebie walczyć?
Przewracał się w pościeli próbując zasnąć, jednak wciąż dręczyło go jedno wspomnienie.
...
Zeskoczył z liry. Podniósł z ziemi różę, którą kiedyś jej podarował.
Dałem ci moją muzykę
Dałem twojej pieśni skrzydła
A ty jak mi się odpłacasz
Odrzuciłaś mnie i zdradziłaś
On musiał cię pokochać,
kiedy usłyszał twój śpiew, Christine...
W jego myślach brzmiały ich połączone głosy.
Powiedz, że podzielimy
jedną miłość, jedno życie...
Powiedz jedno słowo, a pójdę za tobą...
Dziel ze mną każdy dzień
Każdą noc, każdy ranek...
Czuł łzy spływające po policzkach. Zaczął biec przed siebie. Wspiął się na posąg Anioła.
Będziesz przeklinać dzień
W którym nie spełniłaś tego
O co prosił cię Upiór!
Zeskoczył na ziemię. Był naprawdę wściekły. Najpierw zdarła mu maskę, a teraz zdradziła z
tym młodzikiem. Jasne! W przeciwieństwie do niego wicehrabia był przystojny. Jednak nie
zamierzał się poddać. Kocha ją. Będzie walczył. Odzyska ją albo zniszczy tego przeklętego
zalotnika. Nie pozwoli im być razem. Nie swoim kosztem. Przerzucił różę przez balustradę.
Wbiegł do budynku. Wkrótce odbędzie się bal noworoczny. Wiedział już co ma zrobić.
Wkrótce Christine będzie należeć do niego. Albo zabije swego ukochanego.
...
Poderwał się z krzykiem. Potrzebował dobrej chwili, żeby uspokoić oddech. Opadł na
poduszkę i ukrył twarz w dłoniach.
- Christine, och Christine!
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Zdrada TristanaZdradaZdrada na Kresach 09 04 29Grodecki Dzieje Żydów w Polsce do końca XIV wiekuzdradaInglot Jacek Tanatos XIVwięcej podobnych podstron