Jest tam niestety trochę błędów, które chciałabym sprostować.
Napisałam, że Mama dostała się do Krakowa przez zieloną granicę. Przyjechała legalnie, ostatnim pociągiem z Krzemieńca przez Medykę. Mama nawiązała kontakt z oddziałem AK, nie została jednak zaprzysiężona z powodu egzekucji przy ul. Botanicznej, w której zginął jej narzeczony, Olek Mikutin.
Moja matka Zofia Bocheńska z domu Żeromska urodziła się 26 marca 1922 roku w Krzemieńcu. Kiedy pisałam pierwszy tekst, opierałam się na wspomnieniach przyjaciółki mamy, nieżyjącej już Aliny Borkackiej1. Dzisiaj w Internecie jest wiele stron, poświęconych wspomnieniom z podróży na Kresy2. Ukazała się także książka Jana Skłodowskiego, ilustrowana zdjęciami autora, wydana dla uczczenia 200 rocznicy utworzenia Gimnazjum Wołyńskiego, nazwanego później Liceum Krzemienieckim. Autor napisał w przedmowie: „czułem, że muszę tam pojechać, że muszę poznać miejsce, które znaczyło tak wiele dla oświaty i kultury, i to nie tylko lokalnej - tym bardziej, że miejsce owo było oficjalnie skazane na zapomnienie”3. Dopiero niedawno Polacy, zamordowani podczas akcji „Nachtigall”, doczekali się pomnika. Przez wiele lat miejsce to upamiętniały tylko stawiane ukradkiem kwiaty. W Warszawie, w kościele Wizytek na Krakowskim Przedmieściu, odsłonięto tablicę upamiętniającą nazwiska ofiar II wojny światowej, związanych z Liceum Krzemienieckim - nauczycieli, uczniów, rodziców. Jest wśród nich również Edmund Żeromski, mój dziadek. Jest wiele nazwisk, które znam nie tylko ze słyszenia. Obok postawiono pomnik Tadeusza Czackiego, założyciela Liceum.
Zawsze chciałam pojechać do Krzemieńca, ale Mama nie chciała o tym słyszeć. Właściwie, więcej o nim wiem z książek niż ze wspomnień Mamy. Jak wyglądał ich dom? Jak były urządzone pokoje? Wiem, że dom był piętrowy, z werandą, na której Mama z siostrą przyjmowały gości. Pod łóżkiem stała zawsze skrzynka pomarańcz. Ojciec, Edmund Żeromski, był znanym adwokatem. Kiedy jechał do Warszawy, pisał: „przysyłam pomarańczę” i przysyłał całą skrzynkę. Matka, Antonina Żeromska, była mądrą, wykształconą kobietą, emancypantką i patriotką. Z powodu zaniedbań ówczesnej medycyny utykała na jedną nogę, co w mniemaniu rodziców przekreślało jej szanse na założenie rodziny. Dlatego pozwolono jej się uczyć. Studiowała chemię w Kijowie4, chodziła w góry i włączyła się w rewolucyjno-patriotyczny ruch studencki. Nie ograniczała się do prowadzenia domu - pracowała społecznie, interesowała się polityką. W kuchni pomagały młode Ukrainki, które śpiewały dumki. Zosia lubiła patrzeć, jak rytmicznie wyrabiają ciasto, ale, ku rozpaczy energicznej babki Bętkowskiej, nie nauczyła się robić kiełbas. Jej siostra Maria, bardzo piękna, była obiektem westchnień okolicznej młodzieży. Mama była bardzo aktywna - razem z kolegami uprawiała sport,
10
Borkacka A.: Życie Krzemieniecka. Półrocznik Społeczny, 1944, lipiec., oraz wspomnienia ustne.
1 http://www-kresy.pl/wolyn/krzemieniecki/61 .htm
Skłodowski J. Krzemieniec. Ateny Wołyńskie = wolyn Atthens. Warszawa-Rzeszów 2006, Agencja Wyd, Ad Oculos, s. 8.
Świadectwo, niestety, nie zachowało się, aleje widziałam. Wystawione było przez Wyższą Szkołę Żeńską w Kijowie i napisane oczywiście po rosyjsku.