KARTA PRACY
Grupa IV
Andrzej Demidowicz
Andrzej Demidowicz urodził się wiosną 1942 roku w Druskiennikach. Maj nad Niemnem jest piękny. Trudno się dziwić, że w Andrzeju przez całe życie ciągle coś kiełkowało i kwitło. Czas Druskiennik zawsze wspominał żartem, bo cóż poważnego mógł pamiętać jako 3-letni berbeć, gdy z rodzicami opuszczał tamte strony?
W 1945 roku przyjechał z rodzicami i młodszą siostrą Wandą do Kwidzyna. Jak każdy młody człowiek skończył szkołę podstawową. Szkoła średnia to Technikum Młynarskie (jeden z jego pseudonimów to młynarz, choć bardzo rzadki w użyciu). W 1960 r. zmarł bardzo młodo Jego ojciec. Andrzej z mamą i siostrą znalazł się w trudnej sytuacji materialnej, ale jakoś musieli sobie radzić. Po maturze kontynuował naukę w oliwskim Studium Wychowania Fizycznego (Obecna Akademia Wychowania Fizycznego i Turystyki). Z tamtych czasów datowała się Jego przyjaźń z późniejszym mistrzem olimpijskim, Władkiem Komarem i drugim czołowym polskim kulomiotem Edmundem Antczakiem. Po powrocie do Kwidzyna trafia do pracy w jednostkach "samorządowych". Najpierw jako urzędnik wydziału kultury fizycznej i turystyki, a później jako dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który miał swoją siedzibę na stadionie. Ze stadionem związał się tak dalece, że w urządzonym w baraczku skromnym mieszkanku (obecnie szatnie) przemieszkał kilka lat. Później awansował na dyrektora kwidzyńskiego oddziału "Elturistu", którym zarządzał na tyle długo, że rozkręcił bazę turystyczną na dość dużą skalę, a jego oczkiem w głowie stał się pensjonat "Miłosna". Jego obsesją w owym czasie były korty tenisowe. Te na stadionie i te upadłe na Miłosnej były Jego dziełem. Jego idee fix stanowiły również akweny wodne: zrealizowana, choć nie do końca, przystań "Batorego", która przez kilka lat była miejskim kąpieliskiem i niezrealizowany zalew nad Liwą od strony Górek. Działał w każdej organizacji, która zajmowała się sportem, uprawiał prawie wszystkie dyscypliny sportu, można rzec: człowiek team. Sukcesy trenerskie w l a i w koszykówce zawdzięczał swojej niesamowitej pasji. W klubach, w których prowadził treningi, pełnił sam wszystkie możliwe funkcje, które są niezbędne dla normalnego funkcjonowania ekipy sportowej. Tylko sporadycznie otrzymywał pomoc od innych zapaleńców lub przyjaciół. Pod koniec lat 90-tych postawił przytulny dom na Kaszubach, tam najważniejszą czynnością było wybudowanie boiska do bocce (w tej dyscyplinie sportu odnosił na terenie Kwidzyna wielkie sukcesy) i tablicy do kosza, swojej ukochanej dyscypliny sportu.
-To on wprowadzał mnie w zawód trenera, wiele się od niego nauczyłem. Miał trenerski nos i był specjalistą od przygotowania motorycznego. Z jego rad w tej dziedzinie korzystało wielu kwidzyńskich szkoleniowców - mówi Bogdan Zamośny, trener koszykarskiej drużyny juniorów Basketu Kwidzyn.
Wszyscy zawodnicy i trenerzy, którzy mieli z nim do czynienia, podkreślają, że był niezwykle wymagający i pracowity. Praca trenerska to był jednak ledwie fragment jego działalności zawodowej. Mało kto o tym pamięta, ale jako młody działacz sportowy w 1968 roku odegrał istotną rolę przy budowie kwidzyńskiego stadionu. W tym samym okresie był też czynnym lekkoatletą i trenerem tej dyscypliny. W latach siedemdziesiątych zajął się koszykówką, a prowadzone przez niego zespoły młodziczek i kadetek zdobywały medale mistrzostw Polski. Andrzej Demidowicz zginął w wypadku samochodowym niedaleko Wieżycy 23 czerwca 2007 roku.
KlMID/yN
8LW « MOJEM WSIO