\J SPRAWDZIAN SZÓSTOKLASISTY
Grzegorz Kasdepke Mam prawo! (fragment)
Uczęszczanie do szkoły imienia Janusza Korczaka zobowiązuje - dlatego miałem nadzieję, że Kacper i reszta konewkowców1 wspomną Starego Doktora w swoim przedstawieniu. Okazało się jednak, że nie mieli takiego zamiaru.
- Kto to jest Stary Doktor? - zapytał Kacper, zerkając znad mego ramienia na monitor.
- Jak to kto?! - oburzyłem się. - Tak właśnie nazywano Janusza Korczaka!
Zaraz jednak przyszło mi do głowy, że Stary Doktor popukałby się w czoło, widząc moje wzburzenie; skoro Kacper czegoś nie wie, to znaczy, że tego czegoś go nie nauczyłem - a zatem winny jestem ja, nie Kacper.
- To był niesamowity człowiek - westchnąłem. - Leczył dzieci, opiekował się nimi, walczył o ich równouprawnienie z dorosłymi... Na pewno obiema rękami podpisałby się pod Konwencją o Prawach Dziecka. A może i nogą - dodałem, żeby nie być zbyt pompatycznym.
- Pompatycznym, czyli jakim? - zapytał Kacper, nie odrywając oczu od monitora.
- Dasz mi wreszcie spokój?! - zasapałem. - Nie znoszę pisać, gdy ktoś stoi mi za plecami!
- To samo powiedziałem dzisiaj mojej pani od polskiego. - Kacper pokiwał głową. - W czasie dyktanda. A właśnie, musisz podpisać uwagę w dzienniczku...
W ten oto sposób dowiedziałem się o szkolnych kłopotach mego drogiego synka.
A było tak:
Podczas dyktanda Kacper przysunął swój zeszyt jak najbliżej Kornela; nie od dzisiaj wiadomo, że Kornel jest z ortografią na bakier, no a przyjaciel przyjacielowi powinien pomagać - choć forma tej pomocy budziłaby pewnie sprzeciw kogoś nawet tak wyrozumiałego jak Janusz Korczak. Pani od polskiego, przezywana, nie bez powodu, Noktowizorem2, natychmiast wypatrzyła podejrzane zachowania w ostatniej ławce pod oknem; zamiast więc spokojnie siedzieć za biurkiem, stanęła za plecami Kacpra i Kornela - no i wtedy właśnie Kacper wygłosił tak często przeze mnie powtarzane zdanie: „Nie znoszę pisać, gdy ktoś stoi za moimi plecami!”
- Doprawdy? - pani Noktowizor uśmiechnęła się krzywo. I przesadziła Kornela do innej ławki. Tym samym skazała obu chłopców na kontakt listowny. Kacper zapisywał na karteczkach co trudniejsze słówka, potem karteczki zwijał, a jeszcze potem pstrykał je w stronę przyjaciela. Niestety, połowa karteczek trafiła Alka w ucho. Alek pozbierał wszystkie starannie, poprawił swój znaczek z napisem „Wzorowy uczeń”, wstał i na oczach oniemiałej z oburzenia klasy zaniósł karteczki siedzącej za biurkiem pani Noktowizor.
- Dziękuję, Alku - uśmiechnęła się pani od polskiego. - A Kornela i Kacpra poproszę do mnie.
Kornel i Kacper podeszli do niej z ociąganiem. Po drodze próbowali dyskretnie zdzielić Alka po uchu, ale ten, niestety, w porę się uchylił.
- Co to jest? - zapytała pani Noktowizor.
- Kulki z papieru - odpowiedział zgodnie z prawdą Kornel.
V
y
3