plik


ÿþJAK DZIWNEGO JUHASA ZATACCOWAAO Dziwny Juhas na fujerze graB, a echo rozlegaBo si dolinami. GraB z Krzy|nego ku Piciustawom i ku PaDszczycy. a rozmaite widma sBuchaBy go rado[nie. Kiedy zagraB cieDk nut, wraz leciaBy mgB osute, kiedy zabrzmiaB t|szym gBosem, dzwigaBy si ponad plosem, a kiedy si zaniósB [piewem, leciaBy het, nad Tatrów grzbiet, gnaBy pod sBoDce, migotlejce, porwane wiatru gibkim powiewem... I pdziBy k'niemu fal, skrzydBa im si w sBoDcu pal, albo w gwiazdy nabijane [migaBy het, nad Tatrów grzbiet, w gwiazdach [wiecce, migotlejce, w obBoków biaB wpBynione pian... Dziwny Juhas graB z przeBczy, echo mu po zboczach dzwiczy, pdzi, tula si w dolin, przelata bet, nad Tatrów grzbiet, gdzie[ w jeziorze utopione koBysze si na wodnym szkle, przesuwa si po wodnej mie - echo rozdzwonione... z fujery. Rodem byB ze Skrzypnego, zwaB si Jantek KudBac, do nich si nazywaBo do KuBaski, co byBa ludzmierzanka, matka, spode Tetmajerowskiego dworu, a juhasowaB w PaDszczycy. Owce pasaB. Hej! Kiedy wyszedB w turnie!... Kiedy wziB grad... Fujer miaB godn, dBug! WidziaBo si, |e góry sBuchaj, ze kosodrzewina sBucha, |e stawek w PaDszczycy i w Piciu Stawach stawów pi szkli si od dzwiku. To byBo granie. Kiela [wiatu by[ zeseB, takiego by[ drugiego nie sBysaB. Co ta Jasiek muzyka byB ku niemu! Za nic nie staB! I one, te widma, co popod turnie siedziaBy, rozmiBowane byBy w tej grze i leciaBy, tylko zagraB, skd które mogBo, gdzieby nie byBo. MógBby[ powiedzie: my do [wiatBa. To si rojem sypaBo ze |lebów gBbokich, skrytych, spod skaB, spod mchów nad czelu[ciami czarnymi owisBych, z otchBani lasów prawiecznych, z prawiekuistych wód. SypaBo si rojem. Jedne gnaBy het od Bystrej, od WoBowca dBug smug obBoku nad Pi Stawów, ponad Zawory; inne gnaBy od Rówienek z doliny, od cudownych, dzikich turni starole[niaDskiej wie|y dwuszczytnej, z podmuchem ciepBym wschodniego wiatru. SzumiaBa nimi powietrzna wgBb, a Dziwny Juhas graB na swojej fujerze. 1 {e si tak zapatrywaB w przestrzeD nad sob, a nie widziaB wtedy nic i nie sByszaB: zwano go Dziwnym, Dziwnym Juhasem. Hej! Nie pBaciB ku niemu nic |aden muzyka [wiata... Te widma, jak posprzylatowaBy ku niemu, te, co z dalsza, i te, co z bli|sza, z PaDszczyckiej Doliny, z Waksmundskiej, spod Miedzianego: to si braBy za rce i taDcowaBy w koBo, hej, a on im dopiero wtedy graB! WartaBo sBucha... Rozmaite one byBy, a on je wszystkie znaB. ByBy tamoj le[ne my, byBy tamoj Górne GmBy, byBy wodne Skró[[wiethce, byBy wietrzne Po[wistnice, byBy Takie, co [wiat zBoc, byBy. Co go kryj noc, i byBy. Co go druzgoc; byBy jasne BBkitówki, byBy sine TrupiogBówki, co leciaBy z takich stron, gdzie si mord staB, przekroczyB zgon. ByBy tak|e ciche, blade, u[miechnite jak upiory, o olbrzymich, martwych oczach, cho patrzaBy z nich jak orBy, te, co lec nie wiadomo skd?! Te kr|yBy mu nad gBow, u[miechaBy si jak |mije, wycigaBy k'niemu szyje, szyje dBugie, [migBe, biaBe, usta blade, póBzwglaBe od jakowej[ |dzy wbitej w Bona, co si w mgBach chowaBy. Te kr|yBy ponad skaBy wielkim, cichym, równym stadem, wycigajc si na chmurach jak na wielkich, gitkich piórach i zibiBy [wiat jak gradem. Gdy leciaBo stado owe, widBy zioBa podszczytowe, |óBty chyliB si kozBowiec - widziaB to Dziwny Juhas. Hej! ByBy|e widma wszeliniejakie, ganiaBy jedne z popodkBadanymi pod gBowy zaplecionymi rkami, na wznak na chmurach le|ce - inne z rkami ku niebu wycignitymi, grzbietem do góry, ze skrzydBami na wiatr, jak ptaki wielkie, z przepa[ci [wiata. DzieD po dniu wychodziB Dziwny Juhas gra, na samo Krzy|ne. Ju| stamtd od poBudnia sBycha byBo jego fujer. {eby bardzo pasB, nie mógBe[ powiedzie, ale |e tak cudownie graB, to juhasi radzi sBuchali, i sam baca nieraz, Bartok Gapka z Maruszyny, owce za niego nawróciB. MiaB te| zreszt psa luptowiaka, Charnasia, rosBego jak ciel, co, widziaBo si, ludzki rozum w gBowie posiadaB. Wszystko on wiedziaB, co z owcami zrobi, tyle tylko, |e doi nie umiaB. Nie potrzebowaB sie KudBac, Dziwny Juhas, o pasienie trapi. Wic huczaBy ku niemu doliny. MógB sBucha, ile chciaB. DzwigaBy si posuwiste, przycichBe, a ogromne gBosy z dolin, i piBy si ku niemu ku górze, z obu stron - po piargach z cienia póBnocnego od PaDszczycy, po jasnych uboczach i 2 kosodrzewinie [piewnej od poBudnia, od sBoDca, ze Stawów. Dziwny Juhas sBuchaB i graB. Bo on nie graB na |adne .nuty - on si na tej fujerze niósB, jak|eby go niebo cigBo, jak|eby si rozpi chciaB, jak ino widno byBo po niebie. Nieraz to tak dzwoniBo z fujery, jak|eby od niej w koniec [wiata, z koDców [wiata w ni gBosy pBynBy. Taki byB maBy, ledwo go zna byBo na przeBczy z ni|sza, a t fujer swoj, zdaBo si, caBy [wiat okr|yB, het, het, poza Tatry. Tak, powiadali ludzie, w| ZwiatogBów ziemi wkoBo oplata. Le|y on na przestrzeni, ogon w pysku trzyma, w ogonie ma kamieD czerwony, rubin, wielki jak sBoDce, w gBowie oczy z dwóch zielonych kamieni, wielkich jak dwa miesice, co si nazywaj szmaragdy. Na gBowie ma koron brylantow, której ka|dy brylant wielki jest jak Spiska Turnia lodowa i kamienna Aomnica razem, a w pysku zby straszne, jak zby koByszcej si w otchBani [wiata Wysokiej. Midzy zbami ogieD biega, szczery ogieD, podobny do wiekui[cie pBoncej ta[my piorunu. We [rodku ziemia. W okrgu w|a. Tak muzyk z fujery oplataB ziemi Dziwny Juhas z przeBczy Krzy|nego. PodawaBy mu j smreki z wwozów i urwisk i pustki zielone, dalekie, upBazów i uboczy, gdzie si jedynie kozy dzikie snuj, podobne do rdzawych owadów skaczcych w oddali. Wielki Staw szkliB si ku niemu pie[ni, której gBbina progów Tatr sigaBa. Tam, od rdzenia, od podwalin kamiennych, z trzonu gór, podnosiB si chBód niezmiennej martwoty, zastygBo[ci trwaBej, i wydobyty na powierzchni wody, dyszaB ku górze, ku górze!... ChwytaB on si gry, co z fujery szBa, jak zimny nurt rzeczny rozpalonego potoku |elaza, co je z mBotowni wylej. I wraz rozpalona, wichrowa, sBoneczna gra chBódBa i poczynaBa brzmie dzwikiem niewysBowionym, jak gdyby zBote, [wiecce ogniem |ywym gwiazdy spadajce uderzaBy o lód pieczar wiekui[cie zamarzBych. I co si nie zrobiBo! W jedno popoBudnie w niedziel, ku koDcu lipca, w upaB ogromny, kiedy widma nie wziBy taDczy koBo gBowy Dziwnego Juhasa! Z taDca zrobiB si wir. A najbardziej, najgwaBtowniej, najporywczej poczynaj taDczy te widma, nie wiadomo skd, co u[miech maj upiorów. Oczy im rozpBonBy jak |agwie, z wBosów si wyplataj jaszczurki w okrcie, wylatuj za nimi, iskrzce, pdz jak zagubione [ród wichru pBomyki pochodni. Hej! Ju| bieda byBo wyd|y i gra. Coraz chy|ej, coraz chy|ej i bli|ej gnaj koBo Dziwnego Juhasa widma roztaDczone. To byBa jego najwiksza uciecha, to byBo jego |ycie, kiedy graB na swojej fujerze, a one, te widma, Po[wistnice i Takie, co [wiat zBoc, i Te, co go kryj noc, i Te, co go druzgoc, leciaBy ku niemu z przestworów i w miar jego gry taDcowaBy. Hej! byB|e rad! Bo mu si przecie zdawaBo, |e [wiat do nóg sczarowaB, a nawet byBo tak. Cudowna to musiaBa by gra, której duchy same sBuchaBy. CieszyB si ni - sobie graB, sobie na wy|ynach, na wyniesionym siodle przeBczy, gdzie dumne wierchy gór oparBy ramiona, aby spokojnie olbrzymie ciaBa rozesBa i spa w odciu wy|yny. Hej! Sobie on graB - tam gdzie wiatr, gnc si w szyj i Bukowe skrzydBa wdrownego |urawia, uni|aB si ku jeziorom, orBem okr|aB szczyty i jak olbrzymi gryf o gradami mieccej grzywie, waliB si w gwiazdy i tumaniB ku ziemi. Sobie graB... Ale teraz strach go jB zdejmowa. RoztaDczone widma, w szalonym okrcie okoBo jego gBowy, coraz bli|ej i bli|ej, coraz chy|ej i bardziej porywczo wirujce, poczBy trca sob o 3 jego wBosy i twarz. Zdumieli si dwaj Juhasi, co sBuchali poni|ej pod turni. Z fujery Dziwnego Juhasa wydzieraBy si tony podobne do wycia olodzonych skaB, gdy o nie w zimie nawaBnica szalonymi skrzydBami uderza. Nagle fujera przestaBa brzmie. Oto porwany w wir taDca, za wBosy, ramiona i rce, Dziwny Juhas, z fujer w dBoni, krciB si na przeBczy, zda si, lataB w powietrzu. Zdumieli si, przelkli juhasi. KrciB si, skakaB lotem, wirowaB, podobny do oszalaBej wichrem gaBzi, któr trba powietrzna urwie i na miejscu, rozpostart, obraca. Krgi robiB coraz szybsze, prdsze i bardziej porywcze. Bo oto wszystkie widma, które do gry jego biegBy jak my do [wiatBa, ujBy go w swój tan, w tan, który gr swoj wywoBywaB. A owe, blade, z u[miechem upiorów, nie wiadomo skd przyszBe, poczBy zeD ssa krew, przyczepiajc si ustami do jego twarzy, ramion i rk, ronic za sob z rozkBbionych wBosów pBomieniste jaszczurki, jak pochodnie rozchwostywane w |agliki ogniste na wietrze. Dziwny Juhas nie mógB si broni, nie mógB si zatrzyma. MgBy dostaBy krzywych pazurów, bBkitne obBoki sieciami szponistymi oplataBy jego ciaBo, ze wszech stron, ze wszystkich sfer przestrzeni, spadaBy na niego pltowiska drapie|ne wirów tanecznych, bezcielesnych widm. ChciaB si wyrwa, opiera - nie mógB. Piarg usuwaB si spod nóg, gBazy staBy si [lizgie, jakby je powlekB lód. TaDczyB po przeBczy, wleczony przemoc, w takt muzyki, która umilkBa w fujerze, a grzmiaBa w przestworze. Ju| skaBy ponad nim, doliny i jeziora pod nim, poczBy si kBbi w potworne koBo ruchu, w chaos straszliwy. Mózg poczB pka w gBowie Dziwnego Juhasa, serce nie mogBo wyd|y bi. Gine! - odezwaBo si przed nim. WBasne widma! WBasne widma! I te, i te - co przyszBy - skd?... Wyczarowane gr, w taniec zaklte... we wBasny takt... Nagle fujera pkBa w rku Dziwnego Juhasa, a on sam zatoczyB si i runB gBow w dóB ku Piciu Stawom, na upBaz, z upBazu w |leb, na gBazy, na dóB, na dóB, a| mózg pryskaB po kantach kamiennych i krew bluzgaBa jak iskry z gBowni ci[nitej z góry. - Is! Is! Co sie staBo?! Spad! Na ten haD strone spad! - krzyknB przera|ony jeden juhas do drugiego, z tych, co sBuchali i patrzeli pod turni. - Raty! Tak jakby go cosi zdmuhBo! - odkrzyknB drugi przera|ony. - Wiera! Ale co? Dyj haD nik nie beB przi nim! - Wto wie? Moze beB, ino nam sie widzie nie daBo - odrzekB drugi. Pomilczeli chwil. - Ze coz by haD mogBo i by? - ozwaB si pierwszy z przestrachem. - ZBe. 4 Po czym obaj poczli ucieka na dóB po piargach ku paDszczyckim szaBasom, trzymajc kapelusze w rkach, aby im nie pospadaBy w kozlich susach, a z trwogi podnosiBy si im wBosy na gBowach. 5

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
20 Jak żyć w cywilizacji śmierci
20 rad jak inwestowac w zloto
jak sie zaprezentowac
0 jak l
Jak zrobic sciage w Wordzie(1)
Jak stworzyć tekst
20 Organizacja usług dodatkowych w zakładzie hotelarskim
Uncle Uwo Jak Zapobiec Odrzuceniu

więcej podobnych podstron