plik


ÿþWojciech S. WocBaw W |ywiole ironii& O bohaterach Soli ziemi Józefa Wittlina Profesorowi Wojciechowi Ligzie z wdziczno[ci Uwagi wstpne Ironia czy w ogóle ironiczno[ Soli ziemi Józefa Wittlina stanowiBa przedmiot zainteresowania wielu badaczy. Do najbardziej wnikliwych prac po[wiconych temu zagadnieniu nale|y zaliczy Wstp Ewy Wiegandt do wydania powie[ci w serii  Biblioteka Narodowa oraz ksi|ki: Z dziejów ekspresjonizmu w Polsce. WokóB  Soli ziemi Krystyny Jakowskiej i mo- nografi Józef Wittlin pióra Zoi Yurieff. Ta ostatnia badaczka pisaBa nawet:  Ironia jest tak istotna, |e Sól ziemi nie tylko nale|y uwa|a za powie[ w znacznej mierze ironistyczn, lecz mo|na nawet zaliczy j do kanonu ironistycznej literatury 1. Ironia jest takim sposobem percypowania i opisywania rzeczywisto[ci, w którym nie traci si wiary w jakie[ reguBy rzdzce [wiatem, w prawa moralne, wobec tego [wiata nadrzdne, lecz dostrzega si wBa[nie ich umow- no[, nietrwaBo[, niestabilno[, chwilowo[. Ta supozycja znajduje swo- je potwierdzenie w interpretacji powie[ci Wittlina, czy to w odniesieniu do konstrukcji [wiata przedstawionego, czy narracji, czy te| postaci. Nie jest to sposób lektury odosobniony. Podobne tony pobrzmiewaj chocia|by w tek- [cie Ludwika Frydego, który pisaB: nasuwa si wtpliwo[, czy rzeczywi[cie Sól ziemi przepojona jest ow miBo[ci czBowieka, szlachetnym humanizmem, o którym tyle pisaBa krytyka. Przecie| z wyrazn, cho pobBa|liw ironi odnosi si Wittlin do naiwnego Piotra Niewia- domskiego; ironicznie przedstawia walki duchowe ksidza Makaruchy; z dru- giej za[ strony, charakteryzujc demonicznego sztabsfeldfebla, umie dowierci si do jego ludzkich, sBabych stron. Sceptycyzm i relatywizm poety wydaje si raczej jak[ gorzk mdro[ci, która wszystko rozumie i wszystkiemu wybacza, ni| chrze[cijaDsk miBo[ci blizniego2. 1 Z. Yurieff, Józef Wittlin, tBum. M. SzczubiaBka, Warszawa 1997, s. 91. 2 L. Fryde, O prozie Wittlina [w:] tego|, Wybór pism krytycznych, oprac. A. Bernacki, Warszawa 1966, s. 405. 22 W powie[ci zasadniczo ironia najcz[ciej uobecnia si w narratorskim ko- mentarzu. WBa[nie przez ten pryzmat obserwujemy i oceniamy wydarzenia oraz postaci, dziki temu powie[ odbieramy jako ironistyczn. Tak dzieje si równie| w wypadku Soli ziemi. Charaktery bohaterów, ich psychika, wy- darzenia, które ci prowokuj i w których uczestnicz, nabieraj ironicznej wymowy najcz[ciej dopiero wtedy, gdy zostaj odpowiednio skomentowa- ne. Tutaj narratorskie dopowiedzenia czy konstatacje staj si jakby najwa|- niejszym narzdziem postaciowania, nieodzown cz[ci konstrukcji, któr nazywamy bohaterem. Piotr Niewiadomski  Ironia jest najskuteczniejsza wtedy, gdy jest najmniej obecna, gdy dzia- Ba niemal in absentia  pisaBa Linda Hutcheon3. DokBadnie tak dzieje si w wypadku Piotra Niewiadomskiego, czBowieka, który  nie znaB si na wyra- finowanych przeno[niach, jakimi ludzie cywilizowani posBuguj si od cza- sów staro|ytnych. Ka|de sBowo braB dosBownie 4. Niewiadomski ju| od swoich urodzin jest bole[nie naznaczony symbolicz- nym nazwiskiem, które wskazuje nie tylko na brak ojca, ale przede wszyst- kim na jego swoiste nieistnienie: tak naprawd nie wiadomo, kim byB5. Taki zabieg sprawia, |e Niewiadomskiego mo|na traktowa jak everymana,  isto- t po omacku torujc sobie drog w ciemno[, niezdoln wybiega naprzód ani te| dostrzec, skd nadejdzie niebezpieczeDstwo 6. Jeszcze jeden argu- ment na potwierdzenie takiej tezy stanowi symbolika nazwiska bohatera na Podolu:  w Wigili, przy nieparzystej liczbie osób, stawiano puste nakrycie >>dla pana Niewiadomskiego<< 7. Posta Piotra zyskuje w ten sposób jesz- cze jeden wymiar: tuBacza, kogo[ bez stabilnego miejsca w [wiecie, kogo[ bez korzeni, tak|e bez to|samo[ci. Najogólniej, poniewa| przede wszystkim w wymiarze jego czBowieczeDstwa, charakteryzuje Niewiadomskiego Zofia Starowieyska-Morstinowa: 3 L. Hutcheon, Ironia, satyra, parodia  o ironii w ujciu pragmatycznym, tBum. K. Górska [w:] Ironia, red. M. GBowiDski, GdaDsk 2002, s. 187. 4 J. Wittlin, Sól ziemi, Warszawa 1995, s. 44. Wszystkie cytaty pochodz z tego wydania. Kolejne oznaczam, podajc w nawiasie inicjaB tytuBu i numer strony, z której pochodz. 5 Du|o miejsca omówieniu kwestii osierocenia czy bycia bez ojca po[wica w swoim tek[cie A. Frajlich (Two Unknown Soldiers [w:] Between Lvov, New York and Ulysses Ithaca: Józef Witt- lin: poet, esseyist, novelist, red. tej|e, Nowy York 2001). 6 Z. Yurieff, dz. cyt., s. 70. 7 J. ZieliDski, Na dro|d|ach [mierci [w:] J. Wittlin, Pisma po[miertne i inne eseje, wyb., oprac. i przedmowa tego|, Warszawa 1991, s. 5. 23 Drugim wtkiem Soli ziemi jest  czBowiek. Jego cierpienie, smutek, zawiedzio- ne nadzieje. Ten wtek nie budzi |adnych zastrze|eD ani niepokojów. Jest |ywy i [wie|y. Na bohatera wybraB sobie Wittlin celowo czBowieka tak maBo zindy- widualizowanego, |e nie miaB nawet nazwiska. Niewiadomski. Tak zostaB na- zwany, bo nikt nie wiedziaB, jakie to jego nazwisko by powinno. Tak wic ów Niewiadomski, Piotr Niewiadomski, jest po prostu  CzBowiekiem. Nie ma nic z tego, co czBowieka w[ród innych wyró|nia, co go jako[ obrysowuje. Nie ma ani majtku, ani domu, ani |ony, ani dzieci. Ma jedynie psa. I to, co ma ka|dy czBowiek: zdolno[ cierpienia i nadziej na polepszenie swojego losu8. GBówny bohater Soli ziemi to czBowiek drugiej kategorii. W swoim [ro- dowisku przypito mu Batk wiejskiego gBupka, którym powszechnie si pomiata. Jest bity przez Naczelnika stacji, ci|ko pracuje fizycznie, noszc baga|e podró|nych. Jedyna siostra jest prostytutk. Niewiadomski mieszka w rozpadajcej si chaBupie, w której od czasu do czasu pojawia si jego kochanka  Magda. Bohater marzy o awansie zawodowym, o rodzinie, któr dziki temu mógBby stworzy. Jego jedyn miBo[ci jest pies, mieszaniec.  Piotr nie dbaB o ras, zreszt sam byB mieszaDcem (S, 32). Piotrem rzdzi przede wszystkim jego wyobraznia religijna  prosta, ludowa. Jego [wiat ma dwa wymiary: paDstwowy  cesarski oraz religij- ny  boski:  RychBo na miejsce zwtpienia wracaBa wiara, |e jeszcze nie wszystko stracone, |e cesarz jest dobry, Pan Bóg  sprawiedliwy i krzyw- dy swoim ludziom nie zrobi (S, 34). Tym wszystkim, co niezrozumiaBe, co intelektualnie go przerasta rzdzi diabeB:  U|ywanie tej wody do picia wzbronione!  woBa diabeB przy wielkiej beczce na stacji Topory-Czernie- lica. Strze| si pocigu! (& )  krzyczy diabeB w polu z drewnianej tablicy na sBupie niedaleko budki 86. Udaje |yczliwego przyjaciela, co troszczy si o ludzkie |ycie, tak jakby ono mu byBo drogie, a nie ludzka [mier (S, 51). Niewiadomski cechuje si przede wszystkim naiwno[ci. Kiedy dowiaduje si o wybuchu wojny, wpierw si troch niepokoi, po czym przypomina so- bie, |e w jej czasie gin przecie| tylko |oBnierze. Jemu zatem, poniewa| nie nale|y do armii, nic nie grozi. Niewiadomski to analfabeta, nie ma wyksztaB- cenia. Zwiat, którego nie rozumie, jest zBy, w pewien sposób zagra|a jego osobowo[ci. Leonid Heretz pisze:  the peasant may be poor, the peasant may 8 Z. Starowieyska-Morstinowa, Mój przyjaciel Wittlin [w:] tej|e, Ci, których spotykaBam, Kraków 1962, s. 147. 24 suffer humiliation, but his dignity is saved by the notion that his oppressors are corrupt and wicked 9. Niewiadomski percypuje otaczajc go rzeczywisto[ w sposób dosBow- ny.  Ironia byBa obca w tych stronach. Tote| Piotr w pierwszej chwili nie wy- czuB jej ostrza w sBowach |andarma (S, 50)  powiada narrator, komentujc spotkanie z kapralem Durkiem. Bohater literalnie rozumie wszelkie konwen- cjonalne zwroty, co najdobitniej znajduje swoje odzwierciedlenie w  relacji bohatera z cesarzem:  Wic tak? Wic cesarz o mnie wie? Wie, |e w gminie Topory-Czernielica, w [niatyDskim powiecie, na linii Lwów  Czernielica  Ickany, |yje i od wielu lat wiernie Mu sBu|y tragarz Piotr Niewiadomski, syn Wasyliny? Wic cesarz mnie zna? Potrzebuje mnie i dlatego pisze do mnie: Pan Piotr Niewiadomski. Aadne sBowo! (S, 57). Trudno jednak odmówi Niewiadomskiemu jakiego[ rodzaju mdro[ci. Zdaje si, |e jej fundamentem jest zwykBa uczciwo[. Piotr pilnuje, by jego siostra Paraszka otrzymaBa poBow majtku, nie udaje |adnej choroby pod- czas spotkania z wojskow komisj lekarsk, poniewa| byBoby to oszustwo wymierzone w cesarza. Bohater posiada swoist intuicj, nie dowierza opo- wie[ciom, którymi w koszarach nowych witaj ju| obecni tam |oBnierze:  ZnaB si na ludziach: ka|dy, kto ma za sob jakie[ ci|kie próby  lubi straszy nowicjusza (S, 189). Niewiadomskiego cechuje te| swoiste poczu- cie honoru. Kiedy jedzie do wojska, widzi z pocigu, |e jednego z kolejo- wych mostów pilnuj {ydzi. Oburza go to, poniewa| jest przekonany, |e to rola kolejarzy. WedBug Kubiaka  prostaczek okazuje si mdrzejszy  bo on przynajmniej, jak Sokrates, wie, |e nie wie. Jak|e szcz[liwsi s ci, którzy wiedz, |e s ubodzy. Piotr Niewiadomski wie, |e jest ubogi 10. Nasz bohater nie chce wpBywa na otaczajcy go [wiat, nie potrafi. Do- wód na to odnajdujemy chocia|by w scenie, kiedy Piotr rozwiesza na stacji odezw cesarza. Afisz zostaje wywieszony odwrotnie. Anna Frajlich pisze, |e to [wiadectwo wielkiej abstrakcji:  his mistake, like any mistake, is also indicative of a deeper phenomenon  war is an abstraction, and it turns ev- erything upside down 11. Niewiadomski-analfabeta wcale tego nie mo|e spostrzec. Kiedy wic taki bohater, prostaczek, staje si mimo woli cz[- ci jakiej[ okrutnej machiny historii, tym Batwiej dostrzec jej okrucieDstwa. 9 L. Heretz, The Great War and the Desintegration of the Traditional Peasant Worldview In Józef Wittlin s  Salt of the Earth [w:] Between Lvov, New York and Ulysses Ithaca: Józef Wittlin: poet, essayist, novelist, red. A. Frajlich, Nowy York 2001, s. 43. 10 Z. Kubiak, Polski homeryda [w:] J. Wittlin, Sól ziemi, Warszawa 1979, s. 294. 11 A. Frajlich, dz. cyt., s. 53. 25 Dziki takiej postaci narrator mo|e opowiada o wojnie, jakby dziaBa si po raz pierwszy12. Autor, który w Prologu powiada, |e sam mógBby by [wiadkiem opisywanych wydarzeD, zrcznie chowa si za postaci Piotra, która sBu|y mu za co[ w ro- dzaju szkBa powikszajcego obserwowany [wiat, jest filtrem oddzielajcym prawd od faBszu, demaskujcym wszystko, co z pozoru dobre i godne szacun- ku, a w rzeczywisto[ci haniebne i zBe. Taka filtracja obrazu [wiata przykuwa uwag do tych zjawisk, które chwytamy zwykle wraz z kamuflujc otoczk rozumnych racji i ludzkich warto[ci, a które w istocie s nieludzkie, bezsensow- ne i absurdalne13. Wittlin posBuguje si postaci najmniej o[wiecon, poniewa| dziki temu mo|e przedstawi mechanizmy rzdzce codziennym |yciem i okrutnym [wiatem wojny14. Przez to szkBo powikszajce wida wic i kaprala Durka, który pastwi si nad analfabet Niewiadomskim, i Naczelnika, który go trak- tuje jak sBug, i w koDcu Bachmatiuka, który zrobi z niego czBowieka. Wittlin odrzuca pochwaB wojny. Z tego wynika te| wybór typu bohatera  nie jest nim |oBnierz skBadajcy ofiar swojego |ycia za ojczyzn15, ale jest to |oBnierz nieznany. Narrator komentuje, ale te| kontynuuje dywagacje Nie- wiadomskiego, |eby jeszcze silniej wyeksponowa pewne wtki. O [mier papie|a Piusa X (20 sierpnia 1914 roku) czytamy: To pewnie dlatego  wywodziB sobie Piotr  |e ksi|a pozwolili zabija. Nie tyl- ko pozwolili, lecz wyraznie nakazywali. Wyglda ju| na to, |e zabicie Moskala wcale nie jest grzechem albo liczy si za póB grzechu, jak zabicie {yda. Chocia| to nie jest to samo. {ydzi s niewierni, a prawosBawni wierz w Pana Jezusa (& ) (S, 127). Zazwyczaj  to, co dla narratora jest przedmiotem ironii, dla Piotra jest przedmiotem peBnej przera|enia wiary 16. 12 Por. E. Wiegandt, Wstp [do:] J. Wittlin, Sól ziemi, WrocBaw 1991, s. LIX. 13 Z. Yurieff, dz. cyt., s. 70. 14 Por. K. Jakowska, Z dziejów ekspresjonizmu w Polsce. WokóB  Soli ziemi , WrocBaw 1977, s. 77. 15 I. Maciejewska zwracaBa na to uwag w odniesieniu do poezji Wittlina. Zob. Do[wiadczenie wielkiej wojny  Józef Wittlin [w:] Poeci dwudziestolecia midzywojennego, red. tej|e, Warszawa 1982, t. 2, s. 498. 16 K. Jakowska, dz. cyt., s. 173. 26 Rudolf Bachmatiuk W przeciwieDstwie do postaci Niewiadomskiego, Bachmatiuk jest kim[, kto nad rzeczywisto[ci panuje, kto w pewien sposób  twórczo j przera- bia. Dzieje si tak jednak jedynie z pozoru, bo naprawd bohater ksztaBtuje otaczajc go rzeczywisto[ wedBug najlepszych wzorców wojskowych lub te| wojennych (sam te| im ulega).  Drug najwa|niejsz w Soli ziemi osob jest feldfebel sztabowy Bachmatiuk. PowstaB w latach trzydziestych i byB dla mnie prefiguracj owych fanatyków, którzy pózniej, w imi przeró|nych ideologii, z czystym sumieniem niszczyli ciaBa i dusze milionów ludzi  po- wie o Bachmatiuku sam Wittlin17. Zoya Yurieff, która Niewiadomskiego nazywa  nieznanym |oBnierzem , o Bachmatiuku mówi:  nieznany feldfebel 18. Bohater jest w istocie pozba- wiony korzeni: UrodziB si UkraiDcem, lecz w cigu tylu lat wojska narodowo[ jego rozpu[ciBa si bez [ladu w czarno-|óBtej substancji. Dzi[ byB ju| tylko Austriakiem. Naiw- no[ci byBoby te| mówi o jego wyznaniu zapisanym w metryce tudzie| w ksi- gach puBku jako grekokatolickie, skoro jedyna wiara, któr |arliwie wyznawaB i krzewiB  to wojsko (S, 209). Po wstpieniu do wojska feldfebel zrezygnowaB z kontaktów z rodzin. StaBa si ni armia, domem za[  koszary. Ojcem Bachmatiuka jest jego du- chowy mistrz  kapitan Knauss. Przyodzianie |oBnierskiego munduru to w |yciu Niewiadomskiego praw- dziwa cezura. Bohater byB kim[ innym przed metamorfoz. Czego[ takiego nie zaobserwujemy w wypadku Bachmatiuka, o którym dowiadujemy si, |e Batwiej sobie wyobrazi diabBa w [wiconej wodzie ni| feldfebla w cy- wilnym ubraniu. Bachmatiuk od zawsze jest wojskowym, od zawsze budzi si przed budzikiem, od zawsze wszystko robi celowo, od zawsze sam sobie komenderuje, od zawsze robi z ludzi  ludzi. Feldfebel w [wiecie koszar to prawdziwy ideaB. Potrafi wszystko, cechuje go inteligencja i spostrzegaw- czo[. Jest [wietnym strzelcem, umie trbi, bbni, a rozebranie i zBo|enie karabinu maszynowego zajmuj mu kilka minut. Wykazuje si niezwykB sprawno[ci fizyczn i ma nienagann aparcyj.  IlustrowaB sob prawidBo- wo[, stanowiB |ywy model fotografowany do podrczników (S, 218). Jest doskonaBy do tego stopnia, |e boj si go przeBo|eni. 17 J. Wittlin, Postscriptum do  Soli ziemi po 35 latach [w:] tego|, Sól ziemi, Warszawa 1979, s. 273. 18 Z. Yurieff, dz. cyt., s. 65. 27  Jego odnarratorska charakterystyka zawarta w rozdziale IX stanowi natomiast punkt kulminacyjny narastajcego procesu sakralizacji wojny 19  pisze o Bachmatiuku Ewa Wiegandt. Bohater swoje zadanie pojmowaB jak misjonarz.  Praca kapBaDska, a zwBaszcza misjonarska wymaga caBego czBo- wieka. Dlatego Bachmatiuk si nie |eniB (S, 210). Sztabsfeldfebel, ksztaB- tujc przyszBych |oBnierzy, poprawia to, co stworzyB Bóg. Sam czBowiek jest bowiem jedynie póBproduktem. Jego zadanie to  tchn ducha w te na pozór |ywe istnienia (S, 212). Regulaminy sBu|by: cz[ I, czyli D. 1, cz[ II (SBu|ba w polu), D. 2, Cz[ III, D. 3, Regulamin musztry dla wojsk pieszych, Instrukcja strzelecka, to [wite ksigi, które zajmuj honorowe miejsce na póBce-oBtarzyku w pokoju Bachmatiuka. Jego mieszkanie tak naprawd przy- pomina mnisz cel. Sakralizacja wojska w Soli ziemi nie sBu|y podkre[laniu jego rangi, nie buduje jego znaczenia ani mitu, peBni przede wszystkim funk- cj ironiczn. Feldfebel wielbi wszystko, co zwizane jest z wojskiem. Jego kontem- placja wojskowych sprztów przypomina miejscami mistyczne uniesienia:  Bachmatiuk staB na uboczu zapatrzony w puste mundury. RozmiBowanym wzrokiem wodziB po najpikniejszej kreacji, jaka na tej ziemi wyszBa spod no|yc krawca (& ). Dla Bachmatiuka nie istnieli ludzie, istniaBy tylko roczni- ki (S, 242 243). Feldfebel nie uznawaB czBowieka, uznawaB za to |oBnierza. Dopiero po tym, jak ju| wszyscy rekruci stali na placu ubrani w mundury, Bachmatiuk na nich spoglda.  Dopiero na tle wspólnego uniformu rzuciBy mu si w oczy ich osobnicze cechy, godne zapamitania (S, 245). Niewiadomskiego wolnej woli pozbawiaB intelekt (na pewno w znaczcy sposób zmniejszyB jej zakres), feldfebel sam jest dla siebie okrutnym Losem, który ogranicza mo|liwo[ dziaBania. Bachmatiuk upija si w ka|d niedzie- l. To oczywi[cie dziaBanie niezgodne z regulaminem.  Jego coniedzielne pijaDstwa, domena grzesznej prywatno[ci, wyra|aj nie[wiadomy protest przeciwko urzeczowieniu, s objawem czBowieczeDstwa, wywoBujcym mo- ralne dylematy 20. Ale wBa[nie przez to nieu[wiadomienie wyra|aj jeszcze jedno: zapltanie si w cig zdarzeD czy zale|no[ci, na które nie ma zgody, do których nie jest si przekonanym, ale które wydaj si jedynym mo|liwym sposobem |ycia. Wydaje mi si, |e Bachmatiuka obchodzi przede wszystkim odnalezienie si w otaczajcej go rzeczywisto[ci. Ten bohater musi posia- da równie| jakie[ zajcie, które zajmuje czas. W przeciwieDstwie do Nie- wiadomskiego, Bachmatiuka nie bardzo interesuje cesarz. Dla |oBnierzy to 19 E. Wiegandt, dz. cyt., s. LXIV. 20 Tam|e, s. LXIV. 28 oczywiste, |e wa|niejsze ni| zwycistwo pod Kra[nikiem jest czyszczenie karabinów, zadane przez feldfebla.  Cesarz! Có| go wBa[ciwie obchodziB cesarz? Wojsko mo|e istnie i bi si  bez cesarza! Franciszek Józef, ow- szem, byB najwy|szym wodzem, najwy|szym bogiem jak Zeus na Olimpie, ale feldfebel sztabowy sBu|yB jeszcze wikszemu Bóstwu, niewidzialnemu jak Mojra, przed któr caBy wojenny Olimp dr|aB (S, 214). Zwiat Bachma- tiuka jest autonomiczny. Feldfebel gospodaruje w nim samodzielnie. SBu| mu do tego wBa[nie regulaminy:  Niczego si nie baB, co byBo przewidziane w Regulaminach (S, 223). To dlatego, kiedy wybucha wojna, gdy jaki[ inny porzdek wdziera si w jego wBasny, je[li istnieje prawdopodobieDstwo, |e mo|e sta si wobec wBasnego nadrzdny, feldfebel si upija. Pomimo |e jest wtorek, a nie niedziela. Ironiczny jest jeszcze jeden rys bohatera. On równie|, podobnie jak czBonkowie rady koronnej, jest jedynie teoretykiem. Bachmatiuk to przede wszystkim nauczyciel. W zwizku z tym nigdy nie wyruszy na pole bitwy.  Byle cham, byle analfabeta, ostatnia z oferm Bachmatiuka mo|e zdoby maBy srebrny, du|y srebrny lub zBoty medal waleczno[ci! (& ) Tylko Bach- matiuk  nie! (S, 222). Ten rozdzwik powoduje w Bachmatiuku ran. Bo- hater doskonale wypeBnia swoje obowizki, ale nie mo|e si speBni sam. Cesarz Franciszek Józef  I gdyby nie ZBote Runo pod trzecim guzikiem na piersi przygarbionej postaci, nie poznaBby obcy w tym domu czBowiek, który z trzech starców jest z Bo|ej Baski cesarzem Austrii (S, 10). Od razu w pierwszych zdaniach opowie[ci o Franciszku Józefie zostaje podwa|ony jego autorytet. Ironiczny, nawet kpiarski wydzwik udaje si Wittlinowi osign przez inwersj pate- tycznego okre[lenia, które winno raczej brzmie:  z Baski Bo|ej . I w istocie midzy innymi tak bdzie pózniej portretowany: jako cesarz z Bo|ej Baski, figurant, marionetka w rkach innych. Dziki multiplikacji obrazów cesa- rza Wittlin potguje ironiczny wydzwik takiego przedstawienia.  Starczo- zdziecinniaBy, ale i starczo-przewidujcy cesarz zachowaB ludzkie odruchy i uczucia. Kompozycja tej postaci stylizuje j na rozwijany pózniej w tek- [cie powie[ci przedmiot ludowej legendy o dobrym, patriarchalnym wBadcy, którego zBym duchem s wBa[nie owi ministrowie i generaBowie 21. Podczas posiedzenia rady koronnej, które jest opisane w Prologu, cesarzowi wystaj z uszu kpki waty. To ju| nie tylko ironiczny, ale w zasadzie groteskowy obraz. 21 Tam|e, s. L. 29 Ewa Wiegandt pisze, |e cesarz jest  uosobieniem odchodzcej epoki22. Topory to przykBad spoBeczno[ci patriarchalnej, w której ojcem roztaczaj- cym opiek nad swoimi dziemi jest wBa[nie Franciszek Józef. Doskona- le wida to po stosunku Piotra do cesarza. Niewiadomskiemu po pierwsze wydaje si, |e wszystko nale|y do monarchy23. Od niego samego, poprzez jego prac, kolej, po wojsko, |oBnierzy i papierosy  to wszystko stanowi wBasno[ cesarza. WBadca zna swoich poddanych osobi[cie, co wicej  ko- cha ich. Konwencjonalny zwrot  kochane ludy jest dla Piotra dosBownym komunikatem.  Franciszek Józef to równie| posta dwuznaczna moralnie: dobry jako czBowiek, zBy jako rozptujcy wojn cesarz 24. Wie, z czym si wi|e wojna, ale niewiele robi, |eby jej unikn. Po podpisaniu proklamacji wojny cesarz podsumowuje:  O ile si nie myl& bdzie si laBa krew (S, 15). Monarcha traktuje wojsko z jednej strony sentymentalnie  wida to szczególnie, kiedy chce, by |oBnierze, zreszt w zgodzie z tradycj, powtykali dbowe li[cie na czaka, z drugiej za[  przedmiotowo, jako liczb:  Trzydzie[ci osiem dy- wizji! Franciszek Józef smakuje w wyobrazni ka|d dywizj z osobna, roz- koszuje si mnogo[ci i wielorak barw tej, zaprzysi|onej mu na [mier i |ycie, cyfry (S, 12). Dla Piotra i Bóg, i cesarz nale| do tego samego porzdku:  Bóg bowiem i cesarz zawsze trzymaj si razem (S, 54). Nie ma midzy Bogiem a ce- sarzem |adnych zale|no[ci, s wspólnikami:  Cesarz robi z Panem Bogiem ró|ne interesy i dlatego ma prawo zabra czBowiekowi |ycie, które mu Pan Bóg po|yczyB (S, 55). Obydwaj s wic równi sobie, przy czym stanowi byty osobne. Cesarz, podobnie jak Bóg, staje si obiektem wiary:  Wiara w cesarza Franciszka Józefa jednoczyBa na tych ziemiach  rzymskich katoli- ków i greckich katolików, Ormian i {ydów  w jeden wspólny i powszechny Ko[cióB (S, 43). Miejscami dochodzi do zacierania granicy midzy Bogiem a cesarzem, dystans midzy jednym a drugim zostaje caBkowicie zmniejszo- ny:  Nagle cesarz Franciszek Józef spojrzaB na Piotra Niewiadomskiego. Pa- trzyB naD z krzy|a, co byB przypity na biaBo-czerwonej wst|eczce do bluzy |andarma z okazji sze[dziesiciu lat wstpienia na tron (& ). Kto w takiej godzinie dobrowolnie nie posBucha cesarza, który z krzy|a woBa, temu sam 22 Tam|e. 23 Zob. A. Woldan, Mit Austrii w literaturze polskiej, Kraków 2002, s. 87. To bdzie przyczyniaBo si do budowania ironicznego napicia w opowie[ci. WedBug Jakowskiej:  Ironia jest dostrzegalna wszdzie tam, gdzie wojska traktuje Piotr jako wBasno[ cesarza, co ujawnia si w rodzaju meta- foryki (dz. cyt., s. 110). 24 E. Wiegandt, dz. cyt., s. LXIV. 30 Jezus Chrystus nie przebaczy na Ostatecznym Sdzie (S, 54). WBa[nie dzi- ki ironii udaje si Wittlinowi zdemaskowa faBszyw retoryk wBadzy, która tak czsto w czasie wojny powoBuje si na Boga25. Inne postacie  Niemal wszystkie postaci epizodyczne zbudowane s na opozycji pry- watno[ci i oficjalno[ci 26  pisze Krystyna Jakowska. Nawet je[li nie zgo- dziliby[my si co do wBa[ciwo[ci, które wyró|niBa badaczka, nie da si zaprzeczy, |e prawie ka|dy bohater Soli ziemi prze|ywa pewne rozterki wewntrzne. Ksidz Makarucha to czBowiek rozdarty pomidzy dwa porzdki: |ycia prywatnego i duszpasterskiego, religijnego. Nie ulega przy tym wtpliwo- [ci, |e zbieranie miodu to dla niego sprawa najwa|niejsza.  Ksidz Sydir Makarucha wcale si z tym nie kryB, |e od potulnych i parszywych owiec jego parafii milsze mu byBy pszczoBy. Owce wprawdzie nie gryz, ale i nie daj miodu. Pienidzy te| nie daj za chrzciny, [luby i pochówki (S, 123). PszczoBy i miód fascynuj go tak bardzo, |e nierzadko staj si motywa- mi przewodnimi jego kazaD. Zdarza si, |e gubi go ta pasja:  CiaBo i krew PaDska spo|ywamy pod postaci chleba i miodu (S, 124)  mówi podczas jednego z kazaD. Ksidz Makarucha nie wywizuje si z funkcji duszpaste- rza: nie przychodzi nawet po|egna odje|d|ajcych na wojn mieszkaDców swojej parafii. Rozdarcie charakteryzuje równie| doktora Jellinka, lekarza komisji woj- skowej. W jego wypadku wynika to przede wszystkim z przynale|no[ci na- rodowej: jest bowiem {ydem. Pochodzenie jest skrztnie ukrywan tajem- nic Jellinka. Bohater wyrzeka si nawet swojego domu, byle tylko zyska w oczach korpusu oficerów. Jego znakiem rozpoznawczym s ostrogi, które mog nosi wszyscy majcy prawo do konia. Jellinek je posiada, ale na koniu i tak nie jezdzi.  Najchtniej przytwierdziBby je sobie do nocnych pantofli, by usn przy ich brzku. Lub do nagich stóp, |eby rano nie budzi si ze zwy- kBym uczuciem niesmaku (S, 73). Wszyscy gardz Jellinkiem, a najbardziej gardzi on sam sob. Nie jest speBniony ani egzystencjalnie  jako czBowiek, ani sBu|bowo  jako lekarz. Ludzi, których bada w czasie prac komisji, nie traktuje tak samo. Inaczej podchodzi do {ydów, inaczej do chBopów, inaczej do ludzi z wy|szym wyksztaBceniem. 25 Z. Yurieff w odniesieniu do przywoBanego fragmentu mówi o szyderczych analogiach midzy cesarzem a Bogiem (zob. dz. cyt., s. 73). 26 K. Jakowska, dz. cyt., s. 121. 31 Kompleks ni|szo[ci to cecha charakterystyczna Naczelnika, przeBo|one- go Niewiadomskiego. M[ci si on na ludziach, zle ich traktuje, w ten sposób rekompensujc sobie cierpienie, które zadano mu w mBodo[ci, kiedy musiaB powtarza egzamin maturalny. W rezultacie ma bardzo du| wiedz o kul- turze BaciDskiej, ale to nikogo nie obchodzi. Naczelnik wie, co dobre, a co zBe, na co wobec siebie mo|e pozwoli innym, a co powinno by zakazane. Nie ma jednak odwagi ani siBy, by te pogldy gBo[no wypowiedzie i sta- n w ich obronie. Ganienie Niewiadomskiego, chBopca do bicia, stanowi dla Naczelnika jedyny sposób wyra|ania sprzeciwu wobec otaczajcej go rzeczywisto[ci. I jeszcze jedna posta: podpuBkownik Alois Leithuber. Wprawdzie jest puBkownikiem, ale nie ma do[wiadczenia w polu, to kolejny teoretyk. Nigdy te| nie wezmie udziaBu w wojnie ze wzgldu na swoje inwalidztwo. Leithu- ber równie| zdaje sobie spraw z konwencjonalno[ci jzyka, z jego wymiaru propagandowego. Ta [wiadomo[ nie przynosi jednak po|danych efektów  Leithuber ani nie rezygnuje ze swoich obowizków, ani nie zaczyna zmie- nia panujcych w wojsku zasad. Dla niego ów  wymiar propagandowy to nieprzystawalno[ sBów do rzeczywisto[ci, dosBowne rozumienie symbolicz- nego czy konwencjonalnego charakteru wypowiadanych komunikatów: Dostali[cie mundury.  GBos Leithubera wzbiB si i signB wy|yn surowego pa- tosu.  Dostali[cie mundury, w których pójdziecie walczy& Tu gBos nagle si zaBamaB, spadB na ziemi jak raniony ptak. Leithuber mówiB nieprawd. WiedziaB dobrze, i| w tych mundurach nie pójd walczy. Przed odmarszem w pole wyfa- suj nowe umundurowanie. Wszystko jedno (S, 251 252). Podsumowanie Ka|da posta (a przede wszystkim Niewiadomski, Bachmatiuk i cesarz) to dla narratora odpowiednia perspektywa lub te| szkBo powikszajce wy- brane rewiry [wiata przedstawionego. U Wittlina postaciowanie nie koDczy si na obdarzeniu bohaterów odpowiednimi cechami charakteru, na wmane- wrowaniu ich w konkretne wydarzenia. Równorzdnym elementem procesu kreowania bohatera ironicznego w Soli ziemi jest równie| stosunek narratora do postaci, werbalizowany przez  jak ju| to powiedzieli[my  komentarz czy dopowiedzenia. Mo|emy stwierdzi, |e bohaterowie buduj sensy ironiczne utworu, je[li zobaczymy w nich symbole czy  pars pro toto  przedstawicieli tych grup, w które Wittlin celuje swoje oskar|enie (takim poniekd jest wBa[nie Sól zie- mi). Bachmatiuk reprezentuje fanatyzm i optanie ideologi, w jakiej[ mie- rze frommowsk  ucieczk od wolno[ci , Cesarz  konflikt midzy dobrem 32 paDstwa a moralno[ci27,1Niewiadomski to w koDcu reprezentant zwykBych ludzi, w gruncie rzeczy  nieznanych . PozostaBe postacie, cho obdarzone swoimi jednostkowymi cechami, dopeBniaj raczej obraz trzech najwa|niej- szych bohaterów. Kim byliby trzej gBówni bohaterowie Soli ziemi, gdyby nie odpowiedni komentarz, jakim opatruje ich narrator? Niewiadomski zapewne wzbudzaB- by nasze wspóBczucie i lito[, Bachmatiuk  strach i przera|enie, cesarz za[ jawiBby si nam jako schizofrenik albo gBupiec. Je[li bdziemy odbiera nar- ratora wyBcznie jako kogo[, kto opowiada histori, nasz stosunek do jego ironizowania bdzie oparty na zasadzie  nie bije si sBabszego . Na tym polu rodz si emocje, które zaburzaj nasz percepcj i wBa[ciw interpretacj: miBosierdzie wobec Piotra, odraza do Bachmatiuka lub niepowa|ny stosunek do cesarza. Tymczasem tutaj chodzi o co[ wicej: Wittlin poprzez ironi chce powiedzie wicej, równie| oceni. {eby nie uczyni z Soli ziemi pBaskiej moralistyki, autor zmusza czytelnika do oceny. Interpretujcy równie| ma dopowiada i komentowa, pod|ajc w kierunku wyznaczonym w powie- [ci. Ironiczno[ dlatego jest tak [wietnym stylem opowiadania, poniewa| pozwala na peBniejsze  przy czym nie ka|demu dostpne  odczytanie, nie tylko merytoryczne, ale i emocjonalne. W Soli ziemi narrator ironizuje tak, jak czasem ironizuje los, czynic swoimi ofiarami najwicej zwykBych, nie- znanych ludzi28. Streszczenie Szkic jest po[wicony ironicznej konstrukcji bohaterów w Soli ziemi Józefa Wittlina. Autor oma- wia sposób, w jaki zostaBy stworzone czoBowe postaci powie[ci, najwicej miejsca po[wicajc trzem z nich: Piotrowi Niewiadomskiemu, Rudolfowi Bachmatiukowi oraz cesarzowi Franciszkowi Józefo- wi. WedBug WocBawa ironia jako swoisty fundament postaciowania pozwala Wittlinowi powiedzie wicej, wpisa w tekst powie[ci dodatkowe sensy. Ich wspóBtwórc jest czytelnik, który  poprzez obecno[ wBa[nie ironii  nieustannie ocenia postaci i wydarzenia ze [wiata przedstawionego. W ten sposób tworzy si równie| pogBbiony wymiar moralistyczny Soli ziemi. 27 Wittlin nie wierzyB, |e mo|na pogodzi moralno[ czBowieka (jednostki) z moralno[ci obywatela.  Wra|liwo[ na konflikt midzy >>czBowiekiem<< a >>obywatelem<< byBa u Wittlina nie tylko wynikiem jego pacyfistycznej przeszBo[ci, ale równie| reakcj na totalitarno-militarystyczne zap- dy paDstwa, na skoszarowan mentalno[, podporzdkowan wojskowej jednomy[lno[ci i posBu- szeDstwu wedle reguBy: >>Milcze i sBucha<< (M. Janion, Wojna i forma [w:] PBacz generaBa, Warszawa 2007, s. 34). 28 Piotr Aaguna, autor ksi|ki po[wiconej interesujcemu nas tutaj zagadnieniu, pisze, |e ironia losu to zwodzenie przez rzeczywisto[ naszych oczekiwaD [P. Aaguna, Ironia jako postawa i jako wyraz (z zagadnieD teoretycznych ironii), Kraków  WrocBaw 1984, s. 26 i n.]. 33 Summary The essay is devoted to an ironic construction of the protagonists in Sól ziemi (Salt of the Earth) by Józef Wittlin. The author discusses the method in which the main characters in the novel were cre- ated. He pays utmost attention to three of them: Piotr Niewiadomski, Rudolf Bachmatiukow and the emperor Franciszek Józef. According to WocBaw, irony as a specific foundation of the texturing allows Wittlin to say more, write additional senses into the novel s content. Their co-author is the reader, who  due to the presence of irony  constantly evaluates the characters and events from the world depicted. In such a way, the intensified moralistic dimension of Salt of the Earth is being created. 34

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
EW Karkówka bez grama soli
A Manecki Minerały i skały Ziemi i ich znaczenie dla czlowieka
bohater wlasnego zycia
Eleni TroszeczkÄ™ Ziemi
bohater pozytywistyczny
Nowa broń USA w godzinę zniszczą każdy cel na ziemi
Narrator bohater wobec doświadczeń w hitlerowskich oboza~A89
Nasza Podróż i Największy Sekret na Ziemi CZ 3

więcej podobnych podstron