Każdy z na sjest jednym wielkim zlepkiem uzależnień. Skąd się biorą te najpoważniejsze i jak z nimi walczyć wyjaśnia w swojej najnow szej książce psychiatra - dr Bohdan T. Woronowicz.
Uzależniamy się od kawy, od porannej gazety, od biegania, komputera, od zdrowego jedzenia i wielu, wielu innych rzeczy. Sam np. ostatnio dochodzę do wniosku, że uzależniłem się od spacerów z psem. Dotarło to do mnie, gdy mój podopieczny wyjechał na wakacje i okazało się, że nie mam kogo wieczorem wyprowadzić na 15-minutową przechadzkę. Ostatecznie któregoś dnia tak mi tego brakowało, że poszedłem na spacer sam. Teraz pies znów jest w Warszawie i wszystko wróciło do normy.
Słowa "uzależnienie" użyłem tu celowo na wyrost. Poranna gazeta czy spacery z kundlem to raczej miłe przyzwyczajenia. To powtarzane czynności, pewne rytuały, które wzmagają poczucie bezpieczeństwa i dają wrażenie, że poruszamy się w znanym i przyjaznym świecie. Fakt, że są miłe, oznacza też, że w jakimś stopniu stymulują nasz układ nagrody w mózgu. Ten sam układ nagrody pobudzają "prawdziwe uzależnienia", takie jak heroina, nikotyna i alkohol. Tyle że one - w odróżnieniu od braku gazety i wieczornego spaceru - rujnują nasze zdrowie i życie, a ich odstawienie jest ogromnym problemem.
O tych poważnych, prawdziwych uzależnieniach traktuje świeżo wydana książka dr. Bohdana Woronowicza, znanego psychiatry, długoletniego kierownika Ośrodka Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Woronowicz pisze jasnym, prostym językiem. Od pierwszego zdania nabieramy do autora sympatii, czując, że w tym, co nam przekazuje, jest niezwykle autentyczny i uczciwy. Gdy pisze o sobie, o swojej drodze zawodowej, brak w tej relacji napuszenia i jakże częstej miłości własnej. Woronowicz zamiast robić karierę, siedzi i godzinami gada z zaślinionymi, brudnymi pijakami, próbując wejść w ich świat i na wszystkie sposoby im pomóc. Autor nie kryje się też z własnymi słabościami. (Nie, nałogowo nigdy nie pił, za to przez wiele lat zmagał się z nałogiem nikotynowym). Woronowicz nie ukrywa również tego, że zajmowanie się alkoholikami to dołująca i często bardzo niewdzięczna praca. A jednak jego relacja jest także pełna optymizmu. "Bardzo często powtarzam moim młodszym kolegom - lekarzom i psychologom - że jestem bardzo usatysfakcjonowany swoją pracą, bowiem udało mi się znaleźć taką dziedzinę, w której jako lekarz mogę pomóc mojemu pacjentowi w tym, aby stał się lepszy i zdrowszy, niż był przed zachorowaniem" - pisze we wstępie Woronowicz.
Książka stanowi istną kopalnię wiadomości, przede wszystkim o tym, co autorowi najbliższe, czyli o uzależnieniu od alkoholu. Polecam ją przede wszystkim tym, których problem picia w taki czy inny sposób dotknął, sądzę jednak, że zaciekawi ona także szerszy krąg czytelników. Chociażby tych, którzy bardzo dużo pracują i odczuwają w związku z tym lekki niepokój - "Jestem już pracoholikiem, czy jeszcze nie?" (Na szczęście nie jestem - utwierdziłem się po przeczytaniu stosownego rozdziału).
Ważna i potrzebna pozycja. Chwała za nią i autorowi, i wydawnictwu.