29R GAIMU(~ MARCU.
Czy spróbujemy wydobyć się z lej gorszej sytuacji, oświadczając że.
albo argumentacja chybiła celu. gdyż opicia stę na sotizmataclk. które inogą być raz na zawsze zdemaskowane i które ktoś drogi w łaśnie odkrył;
albo spełzła na niczym, gdyż utknęła się na zasadniczo złą wolę. na zatwardziałość nic dającą się przełamać?
Pierwsze rozwiązanie nic wydaje się nio/li we do utrzymana w rzeczywistość:. widzimy, jak co pewien czas ponawiane są próby zrehabilitowania starych dow-odów teologii racjonalnej: mam na myśli nic tylko neotomi/m. lecz także wypowiedź, zresztą dość przeciętną, prof Orcalano na międzynarodowym kongresie filozoficznym, o dow odne a contingcnna ir.undi Są wszelkie podstawy do myślenia, że na pewnym poziomie refleksji filozoficznej wydaje ssę rzeczą niemożliwą zarówno u znanie klasycznych dowodów za wystarczające lub w pełni zadowalające, jak i ich bezwzględne odrzucenie, jak rzuca się wkąt przedawnione pieczątki Pozostanie zawsze fakt że zadowalały się mmi bardzo wielkie umysły i nie możemy sobie po prostu powiedzieć, że jesteśmy od nich bardziej za-aw ansowam na wielkiej drodze rozumu Czy nic ma raczej podstaw do przy puszczerua. że argumentacja kh zawierała w sobie coś zasadniczego, co nie di wato się całkowicie ująć w formuły, i że chodziłoby teraz o lo, abyśmy to wy jaśnili a cenę wysiłku, do którego mc wiadomo, czy jesteśmy całkowicie zdolni’’
Drugie rozwiązanie musi być uznane za całkowicie niepewne. Jeśli zarzucam drugiemu złą wolę. to muszę zastanowić się. czy jego postawa nie wydaje mi »aę uka dlatego, ze sprzeciwia się mej woli. woli przekonana go, ujarzmienia go. Jeśli chcę udowodnić drogiemu, ze myli się wątpiąc i a fonion negując, muszę przyznać, ze w pewnym sensie staram się wykazać wobec niego »wą wolę władzy. pokonania go -1 że przez to samo zmierzam do wytworzenia u mego stanu samoobrony, woli oporo To jeszcze nic wszystko i to nawet nie jest rzecz zasadnicza: przypuśćmy, że ta zb woła tstraeje rzeczywiście, trzeba wówczas starać się ją zrozumieć, zamiast ograniczać się do piętnowania jej lub ubolewania nad mą Jest rzeczą nieskończenie bardziej pożyteczną Stanć się. dzięki wysiłkowi pełnemu życzliwości. umicśck się wewnątrz tego. co nazywam, może słusznie, dą wolą. ale co samemu sobie musi się wystawać zupełni: czym innym Istnieją wszelkie podstawy do myślenia, że gdyby drogi całkowicie wyjaśnił swą odmowę, mógłby w rzeczywistości określić ją oświadczając odrzucam tę drogę, nic zgadzam się nią iść. ponieważ prowadź: tam. dokąd nie chcę dojść. W pewnym sensie jest lo pouczające, w innym jednak zupełnie dwuznaczne. Dlaczego ten drugi mc chce dojść do afirmacji Boga. którą mu się przedstawia na końcu tego marszu1 Może to by ć skutkiem tego. że wydaje mu się ona nie do pogodzenia z podstaw owynu danymi doświadczenia, na przykład z istiucrucm cierpienia i /Ja we wazdksch jego formach: może to być również dlatego, źc taka afirmacja zniszczyłaby w jego oczach zapał, który powoduje, że jako w oina istota uważa swą potęgę za nieograniczoną; w tym ostatrom przypadku .dokąd me chce dojść” znaczyłoby juc chce, aby Bóg istniał, ponieważ me może istnieć nic ograniczając nunc, to znaczy negują: innie” Jest to niezmienne ważne i wyraża ten szczególny fakt. zcio.co ..osoba dowodząca" przedstawia jako doskonałość, interpretowane jest przez je; oponenta jako przeszkoda dla ckspansj i swego własnego bytu. mniej lub bar dziej wyraźnie ubóstwionego, a więc jako negacja Najwyższego Dobra. Wynika stąd. że pomiędzy jednym i drugim brak choeby minimum zgodności nie tylko zgodności co do środków i dróg. ale co do celów, co do wyboru rzeczy najważniejszej . Olóż wydaje mi się, ze zarówno refleksja, jak historia łączą się w stwierdzeniu. że pojęcie dowodu nie da się oddzielić od powołania się na pewną przedwstępną afitmację. która następnie została zakwestionowana, a raczej w zięta w nawias, chodzi teraz o to. aby usunąć ten nawias Dowód jest w pewnej wewnętrznej e rys tyce momentem, który mima wszystko zostaje podporządkowany całkowicie temu. co niezmienne, łub. jeśli kto woli, systemowi uznanych niewątpliwych wartości. Tak w ięc, im mniej te wartości będą uznawane albo. mówiąc inaczej, im bardziej zostanie osłabiona wcielona w me tradycja duchowa, tym trudniejsze będzie przeprowadzenie dowodu, podczas gdy jego potrzeba stanic się coraz większa. Dochodzimy więc do paradoksu, że ogólnie biorąc, dowód jest skuteczny tam. gdzie w gruncie rzeczy można by się bez niego obejść; natomiast wyda się on praw ie na pewno grą słów łub pono prinetpi temu, dla którego jest przeznaczony i którego trzeba przekonać Powiedzmy jeszcze, że nie tylko dowód me może zastąpić wiary, ale że w głębszym znaczeniu on ją zakłada i może służyć tylko jako wewnętrzne umocnienie tego, kto odczuwa w sobie rozdżw ięk pomiędzy swoją wiarą a tym, co uważał za właściwe wymaganie swego rozumu
Sięgając głębiej, uważam za konieczne raz na zawsze zwrócić uwagę, że fakt dowodzenia komuś jest takim sposobem porozumiewania się pomiędzy mną i drugim, który może mieć miejsce tylko na podstawie pewnej konkretnej sytuacji, z którą filozofia lub teologia - musi się liczyć, o ile mc chce zamknąć się w strefie abstrakcji bezwładnych, jeśli mc kłamliwych. Ta konkretna sytuacja obejmuje efektywną obecność - lub przeciwnie, jej brak - pewnego koavov n lub, jeśli wolicie, pewnego vinculum, które również jest konkretne, chociaż w innym, zupełnie idealnym znaczeniu.
Jeden z najpoważniejszych błędów pewnej filozofii Która zapewne nie jest tomizmem w swej istocie, ale która jest w każdym razie jego potocznym wyra zeni, zdaje się polegać tu tym, żc zakłada istnienie człowieka natura I-