I AKT Przebudzenie Pasterzy
Bartek, Walek, Szymek- pasterze, Anioł
ciemno, pasterze śpią, chrapią, po chwili rozbłyska mała łuna, która staje się coraz większa i jaśniejsza
Bartek - Śpisz Walek, Szymek ?
Walek - No dy śpimy, jak słyszysz .
Bartek - (spostrzega łunę i w przestrachu woła)
Prędko, prędko. Słońce świeci, jakieś wojsko z nieba leci,
zdaje mi się, że śpiewają, ogniem ziemię zapalają.
łuna nieco jaśniej świeci, a zza sceny Anioł śpiewa
Anioł - Gloria, gloria in excelsis Deo....
Anioł powtarza, pasterz budzi się i nasłuchuje
Szymek - Ozwijże się przecie który z was, bo umrę od wielkiego strachu.
Ono coś takiego jak słońce jasnego świeci na dachu.
Walek - Czego wrzeszczysz ? Czy cię może coś ze skóry łupi ? Śpisz, a gadasz, że ci się przyśniło
żeś słońce widział.
Bartek - Oj, nie śpię ja mój Walenty. Słyszę i śpiewanie i prześliczne granie, hen za góreczką.
Szymek - (klękając w wielkim zdziwieniu)
Nie pleć, nie budź drugich, bo ci się to cosi przywidziało.
Któżby śpiewał ? Sowy krzyczą, wilków się też znać dość nazbierało.
I tak im się oczy przy pochmurnej nocy błyszczą jak świeczki .
Bartek - Nie sowy to, ani wilki. Znam ja wilków, znam dobrze i sowy. Pojrzj jeno mój Szymonie, tylko podnieś głowę, a popatrz na łunę, która w onej stronie kryje niebo.
Szymek - Gdzie ta łuna ?
Bartek - Oto widzisz jak się niebo błyska bez przystanku!
łuna robi się jaśniejsza
Szymek - Prawdę mówisz, widzę, ale co z tego będzie miły Bartku ?
podnosi się
Pójdżmy stąd, bo trwoga, pobudźmy - dla Boga - i drugich bratków....
Bartek i Szymek - (w przerażeniu podnoszą ręce do góry i wołają)
Gwałtu, gwałtu, niebo gore. Czy się może świat zajął, bratkowie.
podnoszą się pozostali, łuna ich oświetla, oni zastawiają się łokciami
Walek - Przebóg, wstańcie, a czemprędzej uciekajcie, bo idzie o zdrowie.
Bartek - Jeśli nie wstaniecie, wszyscy poginiecie precz, do jednego.
Walek - (zrywa się nagle i chce uciekać, ale przytrzymują go drudzy)
Patrzcie, patrzcie. Kto z was widział, żeby niebo tak gorało?
Przeto uciekajmy, no i owiec nie postradajmy.
Bartek - Stójcie bracia. Gdzie chcecie iść, a bydełko na pastwę losu zostawimy ? Dyć poczekajcie,
aż się dowiemy, co to są za dziwy. Ty Szymonie powiesz, boś stary i rozumny, powiedz nam
co to takiego.
Szymek - Dobrze wnet wam powiem, tylko poczekajcie, aż człek pomiarkuje. Pójdżmy, ino bliżej
trochę, gdzie się często połyskuje.
idą kilka kroków w kierunku łuny
Anioł - Gloria, gloria, in excelsis Deo.....
Bartek - Poczekajmy bracia, niech Szymek pomiarkuje, to światło jest z nieba, co się połyskuje.
Szymek - To zaś śliczne wojsko, co tam widzę w bieli, jako się domyślam - że to są anieli.
Uspokójcie no się. Cosik jaśniej świeci...... Oto jeden wielki anioł do nas leci.
Szymek - Rany, rany, co się dzieje, nocka w środku, a już dnieje.
Walek - O, co za dziwy, z nieba leci ogień żywy........Uciekajmy, uciekajmy...
Walek i Bartek biorą się do ucieczki, ale powstrzymuje ich Szymek
Szymek - Stójcie, stójcie, uważajcie. A co powiem pamiętajcie.
Walek - No to stójmy, uważajmy, a co powie, to słuchajmy.....
Szymek - Wszyscy na kolana razem poklękajmy, czego anioł chce od nas, dobrze uważajmy.
Na kolanach ja zawołam, wy pilnie słuchajcie. W której stronie się ozwie, dobrze uważajcie.
kieruje głowę do góry i woła
Hej ozwijże się, ozwij powiedz co potrzeba.
Anioł - Szczęśliwi ziemianie nie trwóżcie się wiele, oto wam opowiem dziś wielkie wesele:
W mieście Dawidowym Chrystus się narodził, Pan oraz Zbawiciel, by was oswobodził.
Idźcie do Betlejem, prędko pośpieszajcie, to słowo wcielone wszyscy oglądajcie.
Znajdziecie niemowlę nowo narodzone, powite w pieluszki, w żłobie położone.
Biegnijcie a rychło by powitać Pana, gdy przyjdziecie, padnijcie przed nim na kolana.....
Bartek - Bóg ci zapłać aniele, i żeś nam powiedział,
gdzie Pana szukać mamy, każdy będzie wiedział.
Walek - Naszym też drugim braciom o tym opowiemy
I jak się wszyscy zbieżem, razem pobieżemy....
Szymek i Walek - (naprzemian)
Skoczmy do Betlejem, czemprędzej pasterze, niechaj każdy co ma, dla Dzieciątka bierze,
Bo to Dziecię w żłobie leży, bez posłania , bez odzieży, na ciężkim mrozie......
Bartek - Ja mu dam barana, jeszcze tego rana, dam Mu także gruszek i pięknych jabłuszek.......
Walek - A ja mu dam zwierciadełko, będzie miał zabawidełko, żeby nie płakał.
Szymek - Ja na poduszeczkę puchu odrobinę, z jagnięcia skóreczkę dam mu za pierzynę,
By mu leżeć było miękko, koło niego suchuteńko, poratuje Go.
Bartek - A ja bardzo myślę, co mu takiego dam, dałbym mu kożuszek, ale go sam nie mam,
Przecie mu co podaruję, albo czymś uraduję to pacholątko.
Walek - Mam ja wróbli dosyć, razem choć z pół kopy, niechże Mu śpiewają, puszczę je do szopy.
Cierp, cierp , cierp miły Panie, póki ten mróz nie ustanie, będzie Ci lepiej.
Bartek - No to dość śpiewania....Trzeba się brać w drogę.
Walek - Każą iść do Betlejem, a nie wiem dlaczego?
Szymek - Jak to nie rozumiesz ? Trzeba witać Jego.....
Bartek - Oto niech nam Szymek znowu wytłumaczy, czy nie Mesyjasza ten Zbawiciel znaczy?
O którym słyszałem, co starzy gadali, że Go Bóg obiecał światu, powiadali.
Szymek - Oto się narodził ten to Odkupiciel, jak powiedział anioł, Chrystus nasz Zbawiciel
Więc Jemu dziś od nas ma być cześć oddana, bieżmy do Betlejem witać tego Pana.
Walek - Tak też wszyscy pójdą, a kto dojrzy trzody? Może wilcy przyjdą i narobią szkody .
A z tego wszystkiego taki będzie skutek, wilki zjedzą bydło, nam zostanie smutek...
.
Bartek - Ej, co się ty trwożysz, trzoda nie uciecze, niech ją Bóg najświętszy ma w swojej opiece.
Spieszmy się, a idźmy i opuśćmy trzodę, wilcy tu nie chodzą na swoją wygodę.
Szymek - Oto jak ja myślę, że najlepiej będzie śpiewać to śpiewanie, co to po kolędzie.
No to już przez drogę na próbę zagrajcie, powoli , a razem wszyscy się zgadzajcie.
kolęda : „Pójdżmy wszyscy do stajenki”
Akt II U Króla Heroda
Herod, Herodowa, Kapłan, Rycerz, Kasper, Melchior, Baltazar, Śmierć, Diabeł.
komnata królewska oświetlona światłem przyciemnionym
Chór - Mędrcy świata, monarchowie gdzie śpiesznie dążycie?
Powiedzcie nam Trzej Królowie - chcecie widzieć Dziecię.
Ono w żłobie nie ma tronu ni berła nie dzierży
A proroctwo jego zgonu już się w świecie szerzy ...
Mędrcy świata, złość okrutna Dziecię prześladuje,
Wieść okropna, wieść to smutna Herod spisek knuje
Nic Monarchów nie odstrasza ku Betlejem śpieszą
Gwiazda Zbawcę im ogłasza - nadzieją się cieszą.
Na końcowej zwrotce wchodzą Trzej Królowie
Kacper Melchior i Baltazar - Oto jak stoi pisane, damy dar troisty: modły, pracę niosąc w dani i żar serca czysty. To kadzidło, mirę, złoto niesiem Jezu szczerze, damy Mu z serca ochotż, przyjmie to w ofierze.
wychodzących spostrzega nadbiegający, zdenerwowany Herod
Herod - A dokądże monarchowie tak spiesznie dążycie? ...
Kacper - Najpierw składamy Tobie i Twojemu Królestwu słowa uszanowania.
pochylają głowy
Baltazar - Życzymy jasnych, szczęśliwych lat panowania.
Melchior - Ale, królu Herodzie, panie na bliskim wschodzie, ty dziś przyjdziesz nam z pomocą o objaśnisz nas, którędy mamy iść, by trafić do nowonarodzonego ...
Herod - Kto nim ma być? Mówcie Monarchowie, bym i ja poszedł złożyć mu uszanowanie.
Melchior - Na firmamencie rozbłysła nowa gwiazda, która zwiastuje, iż narodził się oczekiwany, Zbawiciel, Mesjasz, Pan nad Pany.
Herod - (zdenerwowany) A gdzie miało przyjść to dziecię? I gdzie ono ma królować?
Kacper - Jest pisane w testamencie i że tu, na tych ziemiach ...
Melchior - To on głosić ma światu drogę do wieczności i być królem nad króle, panem nad pany ...
Baltazar - Wiesz li królu Herodzie, którędy do niego trafić?
Herod - Idźcie za gwiazdą, ona was zaprowadzi. A złożywszy jemu pokłony,
wstąpcie do mnie, by mi o nim opowiedzieć, abym i ja mógł złożyć mu szacunek.
Kacper - Nie omieszkamy Cię królu Herodzie odwiedzić w drodze powrotnej.
wychodzą kłaniając się skinieniami głowy
Herod - Wielcem rad z waszej bytności
po wyjściu Trzech Króli mówi nerwowo. niezrozumiale, a po chwili wybiega
Nowy król? Mesjasz? Prawda li to, czy bajka? To niemożliwe.
Ale wszystko opowiedzą mi o nim powracający Trzej Królowie.
Już ja się tym nowym królem zajmę ...
wybiega
Królowie (śpiewają pastorałkę)
Skrzypi wóz, wielki mróz, wielki mróz na ziemi
Skrzypi wóz, wielki mróz, wielki mróz na ziemi
{Trzej królowie jadą, złoto, mirę kładą, hej kolęda, kolęda}- 2 razy
A komu takiemu Dzieciątku małemu
A komu takiemu Dzieciątku małemu
{Cóż to za Dzieciątko, musi być Paniątko, hej kolęda, kolęda} - 2 razy
schodzą ze sceny
Rycerz - (wchodzi, staje na baczność i mówi rozkazując)
Oto idzie król Herod,
Ja rycerz i sługa jego proszę o tron dla niego.
Diabeł - (wbiega, skacze dookoła tronu, siada na nim i wybiega)
Rycerz staje przy tronie, Herod wchodzi nerwowo
Herod - Oto jestem świata król,
tysiące rzek i tysiące pól w moim kraju naokoło.
A ludzi sto milionów nisko pochyla swe czoło.
Sto milionów pokłonów uniżenie mi składa.
Kiedy idę, lud pada.
Mieczem niewstrzymanym podbijam cudze ziemie,
krwią i żelazem uciskam ludzkie plemię.
ale usiąść muszę ..
siada
Usiądę, usiądę, ale czuwał będę,
Kto się do mnie zbyt zbliża, moc go moja poniża.
woła
Na mój rozkaz, na moje zachowanie
niech tu przede mną mądry Kapłan stanie.
Kapłan - (wchodzi w pokłonach)
Stawam przed tobą najjaśniejszy panie, w okrutnych boleściach zadrżeć muszę...
Herod - Nie bój się Kapłanie, opowiadaj śmiało, choćby się ziemia i niebo zapaść miało.
Kapłan - Doszły mnie wieści od zamków i pól, że nowy żydowski narodził się król.
Krew popłynie jak woda i targnie się rychło na króla Heroda.
Z rodu Dawidowego narodzić się miał Mesjasz z dawna żądany, który na śmierć ma być skazany.
A ty królu nie ustępuj z tronu i my bronić będziemy pardonu.....
Herod - A któż mnie tak sromotnie przeraża...
Hej rycerze na konie siadajcie, jedźcie do Betlejem, penetrujcie bacznie,
wszystkim dziatkom głowy pościnajcie, nawet mojemu synowi pardonu nie dajcie...
Kapłan - Zważ ile to będzie zadanego bólu, że na tak straszny los ważysz się królu?
Herod - I ty przeciwko mnie Kapłanie? Znikaj mi z oczu moich....
Kapłan wychodzi
Oj biada, biada
mnie Herodowi,
utrapionemu wielce królowi,
żem ja takiemu czasowi złemu
popadł kłopotowi.
Herodowa - (wbiega, przerażona pada przed Herodem)
Królu, monarcho, mężu mój, ojcze syna. Gdzie syn Twój?
płacze spazmatycznie
Rycerze, rycerze..... Czy aby z twojego rozkazu
zabrali mi mojego syna i twojego syna ?
Królu, ojcze syna mego, ratuj swe dziecię.......
Herod - Doszła mnie przecie taka nowina, mojej żałości wielka przyczyna,
pojawiła się narodziła się w Betlejem dziecina,
która królem żydowskim ma być obwołana......
Nie oddam mojego tronu, będę korony bronił bez pardonu.
Herodowa - Królu ratuj syna swego...... Oddaj mi mojego syna.
Herod - Tak z mojego rozkazu dzieje się w królestwie.
Ja tu rządzę. Jam jest królem, mocarzem nad mocarze....
Herodowa - (nuci przerażającym głosem, płacząc)
Kazałeś ty królu wyciąć co do nogi betlejemskie dzieci.
A ty o tym nie wiesz, że tobie samemu głowa z karku zleci. (wybiega)
Rycerz - (wchodzi ze skrzyżowanymi, pokrwawionymi szablami)
Królu Herodzie. Rozkaz twój wykonany.
Wyrąbałem, wysiekałem betlejemskie dziatki.....
Jedenaście tysięcy na placu złożyłem.
wbiega jak szalona Herodowa
Herodowa - Ach, głupi twój rozum, jeszcze głupsza ambicja twoja była,
żeś jedynego syna miał i tak go na zmarnowanie dał.....
Umrzesz, zginiesz, przepadniesz..... (wybiega)
Herod - (trzyma się kurczowo tronu, wokół którego biega diabeł)
Diabeł - Hi, hi, hi, hi......Nie bój się, będziesz w moim królestwie panował...... (wybiega)
Herod - Wiem, że umrę. Że pójdę na piekielne męki....
A jeśli już, to niech ginę ja z rycerskiej ręki.
Zaś wy żołnierze, żołnierze
woła rycerzy
miecz podnieście na zgraje,
cały naród, moja żona także kłamstwo mi zadaje.
niechaj się nie boję......
Diabeł - Ach, biada ci królu Herodzie, płaczą przecie wszystkie matki za wycięte dziatki........
A sam król porwał się na swego syna?
Oj człowieku, oj szaleńcze...... Krew ocieka z twych szat, tronu...rąk.....
Żydowskiej krwi nigdy z siebie nie zmażesz......
Herod - (wszyscy uciekają od króla Heroda)
Słyszę głosy niepojęte, zimno mnie ogarnia aż strach,
palą się moje barki, palą się moje włosy, achhhhh!
Diabeł - (wbiega skacząc koło króla)
Kostuś, kostuś siostro moja, przybądź do królewskiego pokoja.....
Śmierć - (wchodzi powoli, kosą wymachuje, mówi piskliwie)
Chodziłam po górach, po lasach w tych białych portasach,
siedem par butów zdarłam,
aż ciebie Herodzie w tym pałacu znalazłam.
Herod - Moja pani, nie miej tyle złości, zdejm ze mnie purpurę, okryj swoje kości.
Śmierć - Ja w purpurach nie chodziłam i chodzić nie będę,
ale królom, Herodom głowy ścinać będę.
Herod - Kostuś daruj rok.
Śmierć - Nie. Ani pół.
Herod - Miesiąc.
Śmierć - Nie.
Herod - Tydzień. Dzień.
Śmierć - Szykuj się.
Herod - O małą godzinkę cię proszę. Daruj.
Śmierć - Nie. Na rozkaz Boski spada łeb królewski.
Śmierć i Diabeł skaczą, radują się, tańczą
III AKT Stajenka Betlejemska
Matka Boska, św. .Józef, pasterze, Anioł , Melchior, Baltazar, Kasper, Diabeł.
Walek - (podchodzi bliżej żłobka, klęka i woła)
A jak piękna Panieneczka, a z nią staruszeczek, oboje znać widzę, pilnują tego Dzieciąteczka.......
Szymek - O witajże nam Panie. Cóż Ci się to stało, że Cię tu górne niebo tak do nas zesłało?
Leżysz na gołym sianie, choć żeś król bogaty, Będąc Panem nad Pany, nie masz własnej chaty.
Drżysz ze zimna na mrozie małe Dzieciąteczko. O, jakże nam ciebie żal z nieba Paniąteczko.......
składa dary
Naści ode mnie ten masła garnuszek, a jutro to przyniosę ususzonych gruszek.......
Bartek - (klękając przy żłobku)
A ja ci nimom co dać- bom Bartek ubogi,
Ani Cię czym przykryć na taki mróz srogi,
Ale co mam to przyjmij :- kozią gomułeczkę,
Masełka garnuszek, chleba przylepeczkę.
Walek - (idzie na kolanach w kierunku żłobka)
Ja Ci zaś ofiaruję to małe jagniątko,
Przyjmijże je ode mnie najmilsze Dzieciątko.
Nie żałował bym Ci tłustego barana,
Ale mi go wilk porwał wczoraj z rana.
Pasterze - (śpiewają kolędę)
Jezu malusieńki, leży nagusieńki,
płacze z zimna, nie dała mu Matula sukienki.
Bo ubogą była, rąbek z głowy zdjęła
w który Dziecię owinąwszy siankiem je okryła.
Nie ma kolebeczki, ani poduszeczki
we żłobie mu położyła siana pod główeczki.
Dziecina się kwili, Matusieńka -lili
w nóżki zimno, żłobek twardy stajenka się chyli.....
Matusia truchleje, serdeczne łzy leje,
O mój Synu wola Twoja nie moja się dzieje.
Wchodzą Trzej Królowie
Kacper - Kacper jestem, mędrzec-król, daję Tobie złota wór,
by dostatek panował na ziemi, by ludzkie życie odmienić.
Melchior - Kadzidło w ofierze przyjmij od Melchiora
na przebłaganie za tych, którym obca pokora,
by miłość na zawsze przyszła, pycha precz odeszła.
Baltazar - Przyjmij od Baltazara mirę-żywicą pachnące zioła,
żeby chorób nie było na świecie,
żeby zdrowie nas nie opuszczało,
jak anioł stróż przy nas trwało.
Królowie - (śpiewają pastorałkę)
W maleńkiej stajence gdzie Jezus złożony
wokoło zwierzęta i siano
Tyś Bóg jest najwyższy o Jezu nasz Panie
Tobie radośnie śpiewamy:
Śpiewajmy Gloria, śpiewajmy gloria, śpiewajmy gloria- 3 razy
Walek - Powiedzcie nam, jak utulić Dziecinę, by zmrużyła oczka niewinne?
Maryja - Śpiewajcie cichutko, a uśnie milutko.
śpiewa kolędę: Lulajże Jezuniu
Anioł - Zobaczcie kochani od Boga wybrani, że Dziecię w sen zapada.
Więc cicho z pokłonem klęknijcie,
Dziecinę śpiącą pożegnajcie i do domów swoich wracajcie.
Bartek - Lecz zanim się rozejdziemy życzenia wam złożyć chcemy.
Szymek - Na pytanie odpowiemy: Dlaczego Boże Narodzenie świętujemy?
Walek - Dlaczego się w gwiazdę na niebie wpatrujemy? Dlaczego śpiewamy kolędy?
Bartek - Dlatego, żeby się uczyć miłości od Pana Jezusa.
Szymek - Dlatego, żeby sobie podawać ręce.
Walek - Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
Szymek - Dlatego, żeby sobie przebaczać.
Bartek - By nie być samotnym w tłumie, by innych zawsze zrozumieć.
na scenę wychodzą wszyscy aktorzy z zapalonymi świeczkami i śpiewają pastorałkę
Maleńki Jezu przychodzisz zbawić świat
bo na niej ciągle tak wiele jeszcze zła
Maleńki Jezu zostań tu
Zamieszkaj w każdym z nas
Niech w naszych sercach żyje Bóg
Na zawsze w każdy czas
Maleńki Jezu przychodzisz do nas bo
dobrym uczynkiem Ty pragniesz zwalczyć zło
Refren -2 razy
Na zawsze
Refren - 2 razy
8