plik


ÿþZe zbiorów Zygmunta Adamczyka Karol WojtyBa Tryptyk rzymski I STRUMIEC Ruah Duch Bo|y unosiB si nad wodami... 1. Zdumienie Zatoka lasu zstpuje w rytmie górskich potoków ten rytm objawia mi Ciebie, Przedwieczne SBowo. Jak|e przedziwne jest Twoje milczenie we wszystkim, czym zewszd przemawia stworzony [wiat... co razem z zatok lasu zstpuje w dóB ka|dym zboczem... to wszystko, co z sob unosi srebrzysta kaskada potoku, który spada z góry rytmicznie niesiony swym wBasnym prdem...  niesiony dokd? Co mi mówisz górski strumieniu? w którym miejscu ze mn si spotykasz? ze mn, który tak|e przemijam  podobnie jak ty... Czy podobnie jak ty? (Pozwól mi si tutaj zatrzyma  pozwól mi si zatrzyma na progu, oto jedno z tych najprostszych zdumieD.) Potok si nie zdumiewa, gdy spada w dóB i lasy milczco zstpuj w rytmie potoku  lecz zdumiewa si czBowiek! Próg, który [wiat w nim przekracza, jest progiem zdumienia. (Kiedy[ temu wBa[nie zdumieniu nadano imi «Adam».) ByB samotny z tym swoim zdumieniem po[ród istot, które si nie zdumiewaBy  wystarczyBo im istnie i przemija. CzBowiek przemijaB wraz z nimi na fali zdumieD. Zdumiewajc si, wci| si wyBaniaB z tej fali, która go unosiBa, jakby mówic wszystkiemu wokoBo: «zatrzymaj si!  masz we mnie przystaD» «we mnie jest miejsce spotkania z Przedwiecznym SBowem»  «zatrzymaj si, to przemijanie ma sens» «ma sens... ma sens... ma sens!» 2. yródBo 2 Zatoka lasu zstpuje w rytmie górskich potoków... Je[li chcesz znalez zródBo, musisz i[ do góry, pod prd. Przedzieraj si, szukaj, nie ustpuj, wiesz, |e ono musi tu gdzie[ by  Gdzie jeste[, zródBo?... Gdzie jeste[, zródBo?! Cisza... Strumieniu, le[ny strumieniu, odsBoD mi tajemnic swego pocztku! (Cisza  dlaczego milczysz? Jak|e starannie ukryBe[ tajemnic twego pocztku.) Pozwól mi wargi umoczy w zródlanej wodzie odczu [wie|o[, o|ywcz [wie|o[. II MEDYTACJE NAD «KSIG RODZAJU» NA PROGU KAPLICY SYKSTYCSKIEJ 1. Pierwszy Widzcy «W Nim |yjemy, poruszamy si i jeste[my»  mówi PaweB na ateDskim Areopagu  Kim jest On? Jest jak gdyby niewysBowiona przestrzeD, która wszystko ogarnia  On jest Stwórc: Ogarnia wszystko powoBujc do istnienia z nico[ci nie tylko na pocztku, ale wci|. Wszystko trwa stajc si nieustannie  «Na pocztku byBo SBowo i wszystko przez Nie si staBo». Tajemnica pocztku rodzi si wraz ze SBowem, wyBania si ze SBowa. SBowo  odwieczne widzenie i odwieczne wypowiedzenie. Ten, który stwarzaB, widziaB  widziaB, «|e byBo dobre», widziaB widzeniem ró|nym od naszego, On  pierwszy Widzcy  WidziaB, odnajdywaB we wszystkim jaki[ [lad swej Istoty, swej peBni  WidziaB: Omnia nuda et aperta sunt ante oculos Eius  Nagie i przejrzyste  Prawdziwe, dobre i pikne  WidziaB widzeniem jak|e innym ni| nasze. Odwieczne widzenie i odwieczne wypowiedzenie: «Na pocztku byBo SBowo i wszystko przez Nie si staBo», wszystko, w czym |yjemy, poruszamy si i jeste[my  SBowo, przedziwne SBowo  SBowo przedwieczne, jak gdyby próg niewidzialny wszystkiego co zaistniaBo, istnieje i istnie bdzie. Jakby SBowo byBo progiem. Próg SBowa, w którym wszystko byBo na sposób niewidzialny, odwieczny i boski  za tym progiem zaczynaj si dzieje! 3 Stoj przy wej[ciu do Sykstyny  Mo|e to wszystko Batwiej byBo wypowiedzie jzykiem «Ksigi Rodzaju»  Ale Ksiga czeka na obraz.  I sBusznie. CzekaBa na swego MichaBa AnioBa. Przecie| ten, który stwarzaB, «widziaB»  widziaB, |e «byBo dobre». «WidziaB», a wic Ksiga czekaBa na owoc «widzenia». O ty, czBowieku, który tak|e widzisz, przyjdz  Przyzywam was wszystkich «widzcych» wszechczasów. Przyzywam ciebie, Michale Aniele! Jest w Watykanie kaplica, która czeka na owoc twego widzenia! Widzenie czekaBo na obraz. Odkd SBowo staBo si ciaBem, widzenie wci| czeka. Stajemy na progu Ksigi. Jest to Ksiga Rodzaju  Genesis. Tu, w tej kaplicy, wypisaB j MichaB AnioB nie sBowem, ale bogactwem spitrzonych kolorów. Wchodzimy, |eby odczytywa, od zdziwienia idc ku zdziwieniu. Tak wic to tu  patrzymy i rozpoznajemy Pocztek, który wyBoniB si z niebytu posBuszny stwórczemu SBowu; Tutaj przemawia z tych [cian. A chyba pot|niej jeszcze przemawia Kres. Tak, pot|niej jeszcze przemawia Sd. Sd, ostateczny Sd. Oto droga, któr wszyscy przechodzimy  ka|dy z nas. 2. Obraz i podobieDstwo «UczyniB Bóg czBowieka na swój obraz i podobieDstwo, m|czyzn i niewiast stworzyB ich  i widziaB Bóg, |e byBo bardzo dobre, oboje za[ byli nadzy i nie doznawali wstydu». Czy to mo|liwe? WspóBczesnych o to nie pytaj, lecz pytaj MichaBa AnioBa, (a mo|e tak|e wspóBczesnych!?). Pytaj Sykstyny. Jak wiele tu powiedziane na tych [cianach! Pocztek jest niewidzialny. Tu wszystko na to wskazuje. CaBa ta bujna widzialno[, jak ludzki geniusz wyzwoliB. I kres tak|e jest niewidzialny. Cho tu spada na twój wzrok wdrowcze wizja ostatecznego Sdu. Jak uczyni widzialnym, jak przenikn poza granice dobra i zBa? 4 Pocztek i kres, niewidzialne, przenikaj do nas z tych [cian! On «W Nim |yjemy, poruszamy si i jeste[my». Czy On jest tylko przestrzeni bytowania bytujcych? Jest Stwórc. Ogarnia wszystko stwarzajc i podtrzymujc w istnieniu  Sprawia podobieDstwo. Gdy PaweB apostoB przemawia na Areopagu wyra|a si w jego sBowach caBa tradycja Przymierza. DzieD ka|dy koDczyB si tam sBowami: «I widziaB Bóg, |e byBo dobre». WidziaB, odnajdywaB [lad swojej Istoty  ZnajdowaB swój odblask we wszystkim co widzialne. Przedwieczne SBowo jest jak gdyby progiem, za którym |yjemy, poruszamy si i jeste[my. CzBowiek (Ja) Dlaczego o tym wBa[nie jedynym dniu powiedziano: «WidziaB Bóg, |e wszystko, co uczyniB, byBo bardzo dobre»? Czy temu nie przecz dzieje? Choby nasz wiek dwudziesty! I nie tylko dwudziesty! A jednak |aden wiek nie mo|e przesBoni prawdy o obrazie i podobieDstwie. MichaB AnioB Z t prawd kiedy[ zamknB si w Watykanie, aby wyj[ stamtd, pozostawiajc Kaplic SykstyDsk. «StworzyB wic Bóg czBowieka na swój obraz, na obraz Bo|y go stworzyB, m|czyzn i niewiast stworzyB ich. Chocia| oboje byli nadzy, nie doznawali wobec siebie wstydu»! I widziaB Stwórca, |e byBo bardzo dobre. Czy| nie On wBa[nie widzi wszystko w caBej prawdzie? Omnia nuda et aperta ante oculos Eius  Oni Oni tak|e u progu dziejów widz siebie w caBej prawdzie: byli oboje nadzy... Oni tak|e stali si uczestnikami tego widzenia, które przeniósB na nich Stwórca. Czy| nie chc nimi pozosta? Czy| nie chc odzyskiwa tego widzenia na nowo? Czy| nie chc dla siebie by prawdziwi i przejrzy[ci  jak s dla Niego? Je[li jest tak, [piewaj hymn dzikczynny, jakie[ Magnificat ludzkiej gBbi i wtedy jak|e gBboko czuj, |e wBa[nie «W Nim |yjemy, poruszamy si i jeste[my»  WBa[nie w Nim! To On pozwala im uczestniczy w tym piknie, jakie w nich tchnB! 5 To On otwiera im oczy. Kiedy[ MichaB AnioB wychodzc z Watykanu pozostawiB polichromi, której kluczem jest «obraz i podobieDstwo». Wedle tego klucza niewidzialne wyra|a si w widzialnym. Prasakrament. 3. Prasakrament Kim|e jest On? Niewypowiedziany. Samoistne Istnienie. Jedyny. Stwórca wszystkiego. Zarazem Komunia Osób. W tej Komunii wzajemne obdarowywanie peBni prawdy, dobra i pikna. Nade wszystko jednak  niewypowiedziany. A przecie| powiedziaB nam o Sobie. PowiedziaB tak|e, stwarzajc czBowieka na swój obraz i podobieDstwo. W polichromii sykstyDskiej Stwórca ma ludzk posta. Jest Wszechmocnym Starcem  CzBowiekiem podobnym do stwarzanego Adama. A oni? «M|czyzn i niewiast stworzyB ich». ZostaB im przez Boga zadany dar. Wzili w siebie  na ludzk miar  to wzajemne obdarowanie, które jest w Nim. Oboje nadzy... Nie odczuwali wstydu, jak dBugo trwaB dar  Wstyd przyjdzie wraz z grzechem, a teraz trwa uniesienie. {yj [wiadomi daru, cho mo|e nawet nie umiej tego nazwa. Ale tym |yj. S czy[ci. Casta placent superis; pura cum veste venite, et manibus puris sumite fontis aquam  sBowa te czytaBem codziennie przez osiem lat, wchodzc w bram wadowickiego gimnazjum. Prasakrament  samo bycie widzialnym znakiem odwiecznej MiBo[ci. A kiedy bd si stawa «jednym ciaBem»  przedziwne zjednoczenie  za jego horyzontem odsBania si ojcostwo i macierzyDstwo.  Sigaj wówczas do zródeB |ycia, które s w nich.  Sigaj do Pocztku.  Adam poznaB swoj |on a ona poczBa i porodziBa. Wiedz, |e przeszli próg najwikszej odpowiedzialno[ci! SpeBnienie  Apocalypsis Kres jest tak niewidzialny, jak pocztek. Wszech[wiat wyBoniB si ze SBowa i do SBowa te| powraca. 6 W samym centrum Sykstyny artysta ten niewidzialny kres wyraziB w widzialnym dramacie Sdu  I ten niewidzialny kres staB si widzialny jakby szczyt przejrzysto[ci: omnia nuda et aperta ante oculos Eius! SBowa zapisane u Mateusza, tutaj zamienione w malarsk wizj: «Pójdzcie bBogosBawieni... idzcie przeklci»... I tak przechodz pokolenia  Nadzy przychodz na [wiat i nadzy wracaj do ziemi, z której zostali wzici. «Z prochu powstaBe[ i w proch si obrócisz». To co byBo ksztaBtne w bezksztaBtne. To co byBo |ywe  oto teraz martwe. To co byBo pikne  oto teraz brzydota spustoszenia. A przecie| nie caBy umieram, to co we mnie niezniszczalne trwa! 4. Sd W Kaplicy SykstyDskiej artysta umie[ciB Sd. W tym wntrzu Sd dominuje nad wszystkim. Oto kres niewidzialny staB si tutaj przejmujco widzialny. Kres i zarazem szczyt przejrzysto[ci  Taka jest droga pokoleD. Non omnis moriar  To co we mnie niezniszczalne, teraz staje twarz w twarz z Tym, który Jest! Tak zaludniBa si [ciana centralna sykstyDskiej polichromii. Pamitasz, Adamie? On na pocztku ciebie pytaB «gdzie jeste[?» A ty odrzekBe[: «UkryBem si przed Tob, bo jestem nagi». «Któ| ci powiedziaB, |e jeste[ nagi?»... «Niewiasta, któr mi daBe[» podaBa mi owoc... Ci wszyscy, którzy zaludniaj [cian centraln sykstyDskiej polichromii, nios w sobie dziedzictwo twojej wówczas odpowiedzi! Tego pytania i tej odpowiedzi! Taki jest kres waszej drogi. PosBowie I tu wBa[nie u stóp tej przedziwnej sykstyDskiej polichromii zbieraj si kardynaBowie  wspólnota odpowiedzialna za dziedzictwo kluczy Królestwa. Przychodzi wBa[nie tu. I MichaB AnioB znów ogarnia ich widzeniem. «W Nim |yjemy, poruszamy si i jeste[my»... Kim jest On? Oto dBoD stwarzajca Wszechmogcego Starca skierowana w stron Adama... Na pocztku Bóg stworzyB... On wszystko widzcy... 7 SykstyDska polichromia przemówi wówczas SBowem Pana: Tu es Petrus  usByszaB Szymon syn Jony. «Tobie dam klucze Królestwa». Ludzie, którym trosk o dziedzictwo kluczy powierzono, zbieraj si tutaj, pozwalaj si ogarn sykstyDskiej polichromii, wizji, któr MichaB AnioB pozostawiB  Tak byBo w sierpniu, a potem w pazdzierniku pamitnego roku dwóch konklawe, i tak bdzie znów, gdy zajdzie potrzeba, po mojej [mierci. Trzeba, by przemawiaBa do nich wizja MichaBa AnioBa. «Con-clave»: wspólna troska o dziedzictwo kluczy, kluczy Królestwa. Oto widz siebie pomidzy Pocztkiem i Kresem, pomidzy Dniem Stworzenia i Dniem Sdu... Postanowiono czBowiekowi raz umrze, a potem Sd! Ostateczna przejrzysto[ i [wiatBo. Przejrzysto[ dziejów  Przejrzysto[ sumieD  Potrzeba, aby w czasie konklawe MichaB AnioB u[wiadomiB ludziom  Nie zapominajcie: Omnia nuda et aperta sunt ante oculos Eius. Ty, który wszystko przenikasz  wska|! On wska|e... III WZGÓRZE W KRAINIE MORIA 1. Ur w ziemi chaldejskiej ByB taki czas, kiedy ludzie nie przestawali wdrowa. Otoczeni stadami szli tam, gdzie ich woBaB urodzaj: tam, gdzie ziemia jak |yzna matka zdolna byBa wykarmi zwierzta, tam i czBowiek rozbijaB namioty, zaczynaB mieszka. Dlaczego my dzi[ szukamy tego miejsca w ziemi chaldejskiej, skd wyruszyB Abram syn Teracha z gromad podobnych sobie koczowników? My[laB mo|e: dlaczego mam std odchodzi? Dlaczego mam opuszcza Ur w ziemi chaldejskiej? Czy tak my[laB? Czy odczuwaB smutek rozstania? Czy ogldaB si wstecz? Nie wiemy. Wiemy tylko, |e sByszaB GBos, który mówiB do niego: Wyjdz! Abram postanowiB i[ za GBosem. GBos mówiB: Bdziesz ojcem wielu narodów, potomstwo twoje bdzie tak liczne, jak piasek na brzegu morskim. 8 Jak|e| speBni si ta obietnica  my[laB Abram, gdy natura odmówiBa mi daru ojcostwa? MaB|onka, któr umiBowaBem od dni mej mBodo[ci, nie daBa mi syna. Cierpimy nad tym oboje. GBos jednak mówiB: Bdziesz ojcem. Bdziesz ojcem wielu narodów. Potomstwo twe bdzie tak liczne, jak piasek na brzegu morskim. 2. Tres vidit et unum adoravit Kto mógB tak przywoBywa przyszBo[ dalek i blisk? Kim jest Ten Bez-Imienny, który zechciaB objawi si w gBosie? Który mówiB tak do Abrama, jak mówi CzBowiek do czBowieka? ByB Inny. Niepodobny do wszystkiego, co mógB pomy[le o Nim czBowiek. MówiB  wic oczekiwaB odpowiedzi... Raz przyszedB do Abrama w go[cin. ByBo Przybyszów Trzech, których przyjmowaB z wielk czci. Abram za[ wiedziaB, |e to On, On jeden. RozpoznaB GBos. RozpoznaB obietnic. W rok pózniej cieszyli si oboje z Sar narodzinami syna, chocia| byli ju| w latach podeszli. Syn  to znaczy: ojcostwo i macierzyDstwo. Bdziesz ojcem, Abramie, bdziesz ojcem wielu ludów. Odtd ju| imi twoje bdzie «Abraham». W tym imieniu bd ci bBogosBawiB. W tym imieniu rozmno| twe potomstwo a| po najdalsze kraDce ziemi. Imi to bdzie znaczyBo: «Ten, który uwierzyB wbrew nadziei». WkoBo ludzie i ludy sami sobie tworzyli bogów (tak Egipt, tak Hellada, tak Rzym). On, Abraham, uwierzyB Temu, który Jest, z Kim rozmawiaB, kiedy szedB za GBosem, przed Kim otwieraB drzwi swego namiotu, w go[cin Jego zapraszaB, z Nim obcowaB. My dzisiaj wBa[nie do tych miejsc powracamy, tdy bowiem przyszedB kiedy[ Bóg do Abrahama. Do Abrahama, który uwierzyB, przyszedB Bóg. Gdy ludy i ludzie sami sobie tworzyli bogów, przyszedB Ten, który Jest. 9 WszedB w dzieje czBowieka i odsBoniB mu Tajemnic zakryt od zaBo|enia [wiata. 3. Rozmowa ojca z synem w krainie Moria Tak szli i rozmawiali ju| trzeci dzieD: Oto wzgórze, na którym mam zBo|y Bogu ofiar  mówiB ojciec. Syn milczaB, nie [miaB pyta: Gdzie jest |ertwa? mamy ogieD i drwa i nó| ofiarny, lecz gdzie |ertwa? Bóg sam sobie t |ertw upatrzy  tak powiedziaB, nie [miaB gBo[no wypowiedzie tych sBów: |ertw, mój synu, bdziesz ty  wic milczaB. Tym milczeniem znów si zapadaB w gBuchy ostp. SByszaB GBos, który go prowadziB. Teraz GBos umilkB. ZostaB sam ze swym imieniem Abraham: Ten, który uwierzyB wbrew nadziei. Za chwil zbuduje stos ofiarny, rozpali ogieD, zwi|e rce Izaaka  i wówczas  co? zapBonie stos... Widzi siebie ju| ojcem martwego syna, którego GBos mu daB, a teraz mu odbiera? O Abrahamie, który wstpujesz na to wzgórze w krainie Moria, jest taka granica ojcostwa, taki próg, którego ty nie przekroczysz. Inny Ojciec przyjmie tu ofiar swego Syna. Nie lkaj si, Abrahamie, idz dalej przed siebie i czyD, co masz czyni. Ty bdziesz ojcem wielu narodów, czyD, co masz czyni, do koDca. On sam powstrzyma tw rk, gdy bdzie gotowa zada ów ofiarniczy cios... On sam nie dopu[ci, aby speBniBa twa rka to, co ju| speBniBo si w sercu. Tak  zawi[nie w powietrzu twa rka. On sam j wstrzyma. I odtd wzgórze w krainie Moria stanie si oczekiwaniem  na nim bowiem ma si speBni tajemnica. 4. Bóg przymierza O Abrahamie  Ten, który wszedB w dzieje czBowieka, pragnie tylko przez ciebie odsBoni t tajemnic zakryt od zaBo|enia [wiata, tajemnic dawniejsz ni| [wiat! Je[li dzi[ wdrujemy do tych miejsc, z których kiedy[ wyruszyB Abraham, gdzie usByszaB GBos, gdzie speBniBa si obietnica, to dlatego, 10 by stan na progu  by dotrze do pocztku Przymierza. Bo Bóg Abrahamowi objawiB, czym jest dla ojca ofiara wBasnego syna  [mier ofiarna. O Abrahamie  tak bowiem Bóg umiBowaB [wiat, |e Syna swojego daB, aby ka|dy, kto w Niego uwierzyB, miaB |ywot wieczny.  Zatrzymaj si  Ja nosz w sobie twe imi, to imi jest znakiem Przymierza, które zawarBo z tob SBowo Przedwieczne zanim stworzony byB [wiat. Zapamitaj to miejsce, kiedy std odejdziesz, ono bdzie oczekiwa na swój dzieD  11

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jan Pawel II Tryptyk Rzymski
Wojtyła Karol Wiersze
Wojtyla Karol Elementarz Etyczny
terminarz Importy rzymskie w Barbaricum 2015
PRAWO RZYMSKIE opracowane pytania problemowe

więcej podobnych podstron