OD 8. DO 15, GRUDNIA 1914 R. 25$
nami wyrwane leżą na posadzce, kościół cały zasypany szkłem
*
i gruzami, że przejść nie było można, krata żelazna w oknie potrzaskana, a odłamki jej rzucone aż do piszczałki w organach. W tej samej chwili znów przeleciał palący się granat nad klasztorem w stronę mieszkania rządcy.
Miłosierdzie Boże, że granat padający na kościół nie przebił na wskroś muru, bo byłby pogruchotał wszystkie ołtarze i roztrzaskał nowe organy. Granat ten odbiwszy się na zewnątrz od ściany kościoła eksplodował, porobił większe i mniejsze wyłomy w murze kościoła, a następnie wyrwał ogromną jamę w ziemi na cmentarzu. Opieka również Boża nad nami, że w tej właśnie chwili nie było nikogo z ludzi w kościele, bośmy zwykle, cały dzień w czasie bombardowania klasztoru w kościele przebywali.
Natychmiast po zaszłym w kościele wypadku przenieśli Ojcowie Sanctissimum z Wielkiego Ołtarza do kaplicy Matki Bożej Bolesnej, gdzie też zakończyli wspólnie 9-ty dzień nowenny do Matki Najświętszej o zachowanie klasztoru.
Zniszczenie Rezydencyi Ojców Jezuitów.
Groza z każdą chwulą się potęgowała, cios po ciosie spadał na klasztor; znowu koło godz. 1-szej po południu rozległ się huk straszny, granaty jeden po drugim biły w rezydencyę Ojców Jezuitów, gdzie się osiedlili oficerowie rosyjscy. Jedna taka kula rozbiła sklepienie pod gankiem wchodowym, druga uderzyła w ścianę zewnętrzną, zrobiła ogromną w niej wyrwę, zerwała balustradę żelazną, a skręciwszy ją wyrzuciła na pod-worze. Trzeci olbrzymi granat padł na drzwi frontowe, potrzaskał je w strzępy, wyrwał kawał ściany, poniszczył drzwi, wybił wszystkie szyby w oknach, potrzaskał ramy i futryny, zniszczył zupełnie posadzkę, a eksplodując na korytarzu, po-
' f
dziurawił całe sklepienie i ściany wokoło -—drzwi zaś wyrwane z zawias połamał i rzucił na środek pokoju. Inny granat padł ,znowu od strony ogrodu, pogruchotał duże weneckie okno,
t
potrzaskał dębowe schody w kawały, zerwał i skręcił żelazną