każde przestępstwo nasze
[podpis] MICHAŁ OGÓREK
Gazeta Wyborcza nr 140, wydanie waw z dnia 17/06/2006 - 18/06/2006 JEDYNKA, str. 1
Powoli staje się jasne, po co w społeczeństwie istnieje polityk: aby być informatorem policji. Minister służy do tego, aby zaalarmować policję, kiedy jacyś ludzie przyjdą mu do ministerstwa. Nawet patriotyczny minister jest więc tam tylko jakimś szwajcarem. O wszystkich najgorszych stronach każdego człowieka największą wiedzę mają członkowie PiS, z wyjątkiem jednak tych ludzi, których sami mianują na stanowiska; o nich z kolei wie wszystko PO. Skąd politycy PiS znają wszystkie dokonane w Polsce przestępstwa jak własną kieszeń? Czemu każdy przekręt znają lepiej od jego autora? Jest to właściwie pytanie do prokuratury, ale nie tej, tylko dopiero następnej. Na razie pozostaje nam tylko ubezpieczyć dziadka przed Wehrmachtem w PZU.
GW
POD SZKŁEM
[podpis] Michał Ogórek
Gazeta Telewizyjna nr 139, wydanie z dnia 16/06/2006 FELIETONY, str. 14
POD SZKŁEM
Jako Państwa recenzent telewizyjny nie sprawdzam się, ponieważ nie mam nawet szczątkowej części wiedzy, jaką dysponować można na temat programu. Na przykład Przemysław Gosiewski ustalił, że PO atakowała PiS w ostatnim czasie 104 razy.
Zamiast siedzieć przed ekranem i liczyć ataki, zdaję się na całkiem intuicyjne i mylące wrażenia: jestem na przykład przekonany, że Przemysława Gosiewskiego widziałem już co najmniej 70 234 razy, z czego znaczną ilość razy faktycznie wyglądał, jakby miał atak. Dokładnych danych z dokładnością do jednego ataku nie jestem jednak w stanie podać, co, rzecz jasna, rujnuje moją wiarygodność.
Chcąc podejść do oglądania programu profesjonalnie, na początek dla wprawy postanowiłem policzyć w telewizji wszystkie wyże i niże. To dziecinnie proste wydawałoby się zadanie bardzo szybko okazało się niemal niewykonalne z przyczyn metodologicznych. Czy pokazywany przez wszystkie stacje ten sam niż traktować jako jeden, czy też liczyć go tyle razy, ile razy pokazują go na ekranie? W świadomości widzów jest to bowiem za każdym razem nowy niż, ponieważ w telewizji niczego nie jest tyle, ile jest tego obiektywnie, tylko tyle, ile razy się o tym dowiemy. Niektóre niże zasłonięte były może celowo przez prezenterów i znów pojawiła się trudność metodologiczna, czy niż domyślny, czający się jedynie za plecami, można uznać za pokazany.
Obawiam się, że sama telewizja w ogóle nie wie, ile czego pokazuje, i dopiero Prawo i Sprawiedliwość wymierzy jej wszystkie razy.
05