1687289535

1687289535



104 Na własnem gospodarstwie.

ich małe mieszkanka. I wiele, wiele jeszcze jest ciekawego i na brzegu i na oceanie, lecz mnie w tej chwili zajmuje inna sprawa: okręt, który niedawno jeszcze wydawał się małą kropeczkę,, urósł ogromnie i kieruje się ku wejściu do zatoki.

Biorę lornetkę, wkładam na głowę hełm korkowy i wygodnie usadawiam się na małej, prowizorycznej werandzie. Przykładam szkła do oczu.

W tym momencie widzę, jak wznosi się ku górze kilka różnokolorowych chorągiewek. Odczytuję więc dalej: przywiózł pocztę, odchodzi dzisiaj dalej. Jest jeszcze jedna spora chorągiewka, której odczytać nie mogę. Męczę się, męczę, lecz wreszcie poznaję: sztandar generalnego gubernatora. Widocznie wysoki dygnitarz przybył tu na przegląd.

Więc pięknie, — za dwie, trzy godziny będzie można otrzymać z poczty listy i gazety. Gazety co-prawda dość stare już, w najlepszym razie z przed miesiąca, lecz tutaj, w Angoli i te są upragnione i cenne.

A teraz czas już do roboty. Widać zdaleka, jak po szerokiej szosie ciągną do pracy setki czarnych robotników7.

Cicho i spokojnie płynie życie w małym, dziurawym domku nad Atlantykiem...

Życie nie znosi ciszy i spokoju i najniesjjodzie-waniej w świecie wyrzuca mnie z mojego domku.

Którejś nocy budzę się raptownie ze słodkiego snu i czuję, że pływam. Z sufitu spadają potoki zimnej wTody, zalewają łóżko, stół z papierami, zapasy żywności i wogóle wrszystko, co się znajduje w domku. Zjawiają się moi chłopcy, również przemokli do



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
106 Na własnem gospodarstwie. wyrastają małe różowe i żółte kwiatuszki. Ogrody przy domach, w któryc

więcej podobnych podstron