1687289632

1687289632



Na wysokim płaskowyżu. 57

dzę swych bliskich i najdroższych zebranych wieczorem przy stole.

Siadain na swojem zwykłem miejscu.

—    Co chcesz dziś na kolację? — pyta żona.

—    Proszę o chleb razowy ze świeżem masłem i o zsiadłe mleko z kartoflami. Tyle miesięcy nie jadłem tego...

*    — Dlaczego tak dawno nie pisałeś? — pyta się

ktoś.

—    Przecież przez cztery tygodnie nie odszedł ani jeden okręt do Europy, — odpowiadam. I ja przecież od miesiąca nie miałem od was żadnej wiadomości. Tak niepokoję się ciągle!

—    No, ale jesteś zmęczony podróżą — mówi żona, każę ci pościelić. Trzeba zawołać...

—    Trzeba zawołać murzynów, — słyszę tuż przy sobie wyraźnie zupełnie inny męski głos.

Otwieram oczy. Dlaczego murzynów? — pytam głośno. Ale dlaczego zgasło światło, dlaczego taka cisza i gwiazdy na niebie? Powracam ze smutkiem z podróży dalekiej... Samochód stoi na boku drogi, tuż przy mnie stoją dwie ciemne sylwetki. Skończył się sen miły i drogi...

—    Zabrakło benzyny — słyszę zgnębiony głos.

—    Cóż poczniemy teraz? — pytam.

—    Trzeba zawołać murzynów, — słyszę odpowiedź. Do fazendy pozostaje 10 kilometrów. W dwie godziny dopchają samochód.

—    Ale skąd wziąć murzynów? Iść i szukać ich pociemku bez broni? A tu są właśnie okolice, gdzie



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
66 Na wysokim płaskowyżu. kie więc gospodarstwa rolne w kolonji położone są przy rzekach, z których

więcej podobnych podstron